Artykuły
Oświadczenia majątkowe: Nie chcę wiedzieć, ile "elita" zarabia
Autor: MAREK KARP.
Publikacja: Środa, 24 - Lipiec 2013r. , godz.: 12:01
Cudzysłów obejmujący określenie "elita" jest w pełni uzasadniony. A ich zarobki zupełnie mnie nie interesują, bo niby, czemu czy komu ma służyć taka informacja?
Nie pierwszy raz "Tygodnik Prudnicki" publikuje rankingi grup o wysokich dochodach, nigdy dotąd żadnej nie określając pojęciem "elity". I ta nobilitacja - moim zdaniem zupełnie niezasłużona -tych około 50 osób, jest znacznie bardziej denerwująca niż ich zarobki i niebudzące zaufania informacje o samochodach i nieruchomościach (zwłaszcza tych "nieokreślonych").
Jaka to elita? Są elity intelektualne, artystyczne, towarzyskie, a nawet finansowe, a w tym zestawieniu to grupa ludzi - wielu z nich zapewne sympatycznych i mądrych, ale przypadkowych, sprawujących często ważne i pożyteczne, jednak okresowe i przejściowe funkcje. I trudno taką grupę utożsamiać z elitą.To nawet nie elita finansowa, choć o pieniądze tu idzie, bo wystarczy przyjrzeć się środowiskom osób np. prowadzących prywatną praktykę lekarzy czy prawników (może ich pokazać w rankingu?), środowiskom różnych kombinatorów i kilku innych grup społecznych będących poza wszelką kontrolą i systemem kas fiskalnych. W konfrontacji ze wspomnianą "elitą" wielu jej przedstawicieli spadłoby w rankingu na dużo niższe pozycje.
Co w tych spoza elity, którzy swoje roczne dochody przeliczają na kwoty kilka czy nawet kilkanaście razy mniejsze - mają wzbudzić te informacje? Złość, zazdrość, oburzenie czy tylko niezdrową plotkarską ciekawość? A może kompleksy wynikające z porównania z własną sytuacją? (Plotkarska atmosfera najmocniej z resztą się objawia w tej "elitarnej" 50., gdzie wielu zadaje sobie pytanie:, "dlaczego ON zarabia więcej ode mnie?"). Żadne z tych odczuć nie ma mocy sprawczej, aby cokolwiek zmienić w drastycznych dysproporcjach, ma natomiast siłę destrukcyjną. I w tym jest największe zło.
Nie chcę wiedzieć ile ta "elita" zarabia, bo dla nikogo, nic pozytywnego z tej wiedzy nie wynika, jedynie psychiczne dołowanie i tak już zdołowanych obywateli tego kraju, tego powiatu i gminy. Niech zarabiają, jeżeli rzetelnie, uczciwie i kompetentnie wykonują (chcę wierzyć, że tak jest) swoje odpowiedzialne obowiązki. Ale niech zarabiają (zachowując stosowne proporcje dostosowane do funkcji i zakresu pracy), też ci wszyscy pozostali, którzy również rzetelnie, uczciwie i kompetentnie wykonują swoje obowiązki i także mają rodziny, chorują, zmagają się z kredytami i nie mają żadnych oszczędności, nieruchomości, a często nawet samochodu. Niech zarabiają tak, aby (bez ambicji dorównywania "elitom") żyć GODNIE, bez wstydu za swoje dziadostwo, bez przytłaczającego ciężaru ciągłej niemożności realizacji najprostszych potrzeb.
Może, więc pokazać jak to jest? Losowo wybrać przedstawicieli różnych środowisk spoza "elity" i ustalić ranking tych, którzy nie dorównują nawet najniższym dochodom tych wyróżnionych, a czasem mogą się doliczyć zaledwie kilkunastu tysięcy złotych rocznego dochodu. A może pokazując stan majątkowy szefa danej instytucji, pokazać też stan pozostałych pracowników, dochodząc do sprzątaczek czy gospodarzy, do sytuacji zwolnionych, zredukowanych i pozbawionych jakichkolwiek dochodów?
Pewnie nie wiedzą "elity", co o nich myślą ci usytuowani daleko poza tą grupą. I lepiej niech nie wiedzą, bo są to często opinie również obraźliwe, krzywdzące i niesłuszne, ale pomijając ich konteksty, zawsze są negatywne, złośliwe, kpiące i wulgarne, wyrażane w słowach powszechnie uznanych za obelżywe. Nie służą te reakcje (a są powszechne), ani tym, którzy je wypowiadają, ani tym, których dotyczą, - więc PO CO TO WSZYSTKO? Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Listy do redakcji
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze