Artykuły
Natalia Rygiel: Pracuję również przez sen
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 17 - Lipiec 2013r. , godz.: 11:26
Rozmowa z Natalią Rygiel (19 l.), wokalistką rockowego zespołu Misscore.
- W czerwcu wystąpiłaś na koncertowej scenie w Dopiewie (woj. wielkopolskie) z Ewą Farną. Przypomnij jak do tego doszło i jak przebiegały przygotowania do tego ważnego w twoim życiu wydarzenia.
- 11 czerwca otrzymałam e-mail od organizatorki konkursu "Zaśpiewaj z Ewą Farną w Dopiewie", który dotyczył nagrania wstawionego na serwis YouTube w kwietniu. Przygotowywałam się wtedy do Giełdy Piosenki organizowanej przez MDK w Opolu, gdzie jednym z wybranych przeze mnie utworów było "Bez Łez" Ewy Farnej. Dla własnej samooceny wstawiłam próbne nagranie tego utworu na YouTube. To właśnie nagranie zostało odnalezione przez Joannę Śmiechowską - organizatorkę konkursu. W otrzymanym e-mailu zostałam zaznajomiona z regulaminem oraz zachęcona do udziału. Na początku wybrałam piosenkę, którą chcę zaśpiewać. Nauczyłam się chwytów na gitarę oraz tekstu, jednak nagranie mnie nie usatysfakcjonowało i zaniechałam dalszego udziału. W tej kwestii pomogła mi moja mama i przyjaciółka. Gdy dowiedziały się, że "odpuściłam", przyjechały na akustyczną próbę mojego zespołu i w moim imieniu poprosiły moich znajomych o pomoc. W ten sposób powstało nagranie konkursowe, które miło wypadło w oczach organizatorek.
Już 19 czerwca otrzymałam wiadomość o wybraniu mnie przez Ewę Farną do zaśpiewania z nią na scenie. Dostałam trzy utwory do wyboru. Wybrałam więc ,,Nie przegap", której tekst idealnie pasował do sytuacji ,,(...) Dogonić marzenia. Gdy dobre karty los odkrywa, nie przegap tego!" W ciągu trzech dni przygotowywałam się do występu, organizowałam transport oraz przy okazji miejsca, które warto odwiedzić w Poznaniu.
- Miałaś okazję dłużej porozmawiać z Ewą?
- Ewa przyjechała na spotkanie ze mną na godzinę 14.00. Spotkałyśmy się za sceną w Dopiewie w celu ustalenia szczegółów. Wszystko działo się bardzo szybko, ponieważ Ewa udzielała wywiadów i czekała ją jeszcze próba z zespołem. Na dłużej spotkałam się z nią dopiero około godziny 20.00, gdy już oczekiwała na koncert. Manager Ewy zaprosiła mnie do specjalnie przygotowanego namiotu, gdzie miałam okazję przećwiczyć utwór oraz porozmawiać o występie. Wtedy dowiedziałam się kiedy mam wyjść na scenę, z której strony, w którym momencie będzie zmiana w utworze - dodana improwizacja, oraz o której godzinie mam spotkać się z nią po występie. Wszystko przebiegało w szalonym tempie, jednak bardzo sprawnie i w miłej atmosferze. Sama Ewa Farna jest bardzo przyjazną i uśmiechniętą osobą, może trochę szaloną i roztrzepaną, czemu nie należy się dziwić. Dziewczyna jest w ciągłej trasie. Ciekawe jest to, że ludzie odebrali mnie jako siostrę Ewy. Może dlatego, że obie jesteśmy bardzo rozgadane i pewne siebie (śmiech).
- Masz rodzeństwo?
- Mam starszego o sześć lat brata Roberta. Nasze zainteresowania się jednak różnią. Brat interesuje się głównie motoryzacją, chociaż czasem wspominał, że chciałby grać na gitarze basowej.
- Czy to, że wzięłaś udział w konkursie oznacza, że jesteś fanką Ewy Farnej?
- Bardzo podoba mi się głos Ewy oraz wiele z jej utworów. Są bardzo dojrzałe, co potęguje siła jej głosu. Widząc tych wszystkich ludzi z koszulkami ,,I love Ewa Farna", jeżdżących na wszystkie jej koncerty, mających setki jej zdjęć i autografów, nie mogę uznać siebie za fankę. Udział w konkursie był dla mnie szansą pokazania się większej publiczności, a wygrana w nim, wielkim szczęściem, ponieważ konkurencja była bardzo duża.
- Jaki gatunek muzyki preferujesz?
- Słucham wielu gatunków muzycznych, lecz preferuję muzykę rockową. Staram się nie ograniczać do jednego gatunku. W tekstach zawsze szukam ukrytych znaczeń, w instrumentach chwytliwej melodii. Wychowałam się przy muzyce rockowej, więc mocne dźwięki towarzyszyły mi od najmłodszych lat. Nie mogę sobie pozwolić na wielogodzinne słuchanie muzyki, ponieważ każdą wolną chwilę poświęcam na komponowanie, śpiewanie i próby z zespołem.
- Co jest niezwykłego w rockowym brzmieniu?
- Każdy rodzaj muzyki ma w sobie coś wyjątkowego. Osobiście w muzyce rockowej lubię głębię dźwięku tworzoną przez różne instrumenty i dodatkowo potęgujące ją efekty. Muzyka rockowa ma wiele odłamów, a każdy z nich ma w sobie coś godnego uwagi. Indie rock, rock alternatywny, hardrock... Każdy znajdzie cos dla siebie. W muzyce rockowej uwielbiam brzmienie gitary, może dlatego, że sama zaczynałam swoją przygodę z muzyką na tym właśnie instrumencie.
- Rockowy artysta, polski lub zagraniczny, godny uwagi, naśladowania, to...
- Osobiście uwielbiam zespół Deftones oraz Guano Apes, ponieważ potrafią zagrać bardzo rytmicznie i melodyjnie. Czytałam kiedyś ciekawą książkę, pt. ,,Punk Rock Later" autorstwa Mikołaja Lizuta. Prześledziłam wtedy twórczość zespołu KSU: ich powstanie i komponowanie w czasach cenzury. Uważam, że jest to zespół godny naśladowania, ponieważ mimo tak ciężkich czasów nie zaprzestali tworzyć. W swoich tekstach ukrywali drugie znaczenie, które po dokładnym ich zinterpretowaniu głosiły hasła prawdziwie antykomunistyczne, dodające otuchy i wiary w lepszy byt. Zespół ten istnieje do dzisiaj, w dodatku jego członkowie tworzą teksty, które można interpretować zgodnie z czasami dzisiejszymi.
- Zacznijmy od początku - kiedy i dlaczego zaczęłaś śpiewać?
- Śpiewam od kiedy pamiętam, jednak zajęłam się tym bardziej 3 lata temu. Moja przygoda z muzyką zaczęła się od gitary klasycznej i ogniskowych piosenek. Później kupiłam gitarę elektryczną i pobierałam nauki w Prywatnej Szkole Muzyki Rozrywkowej w Nysie. Wtedy też powstał mój pierwszy zespół, gdzie byłam gitarzystką. Za namową dyrektora PSMR spróbowałam swoich sił w śpiewaniu. Jednak nauki w szkole nie ukończyłam, ponieważ wybrałam technikum fryzjerskie w Opolu i uniemożliwiało mi to dojazdy w oba miejsca w tygodniu. Gdy byłam w drugiej klasie, nagrałam fragment piosenki i wysłałam znajomym, którzy zachęcili mnie do dalszej nauki. Wtedy wraz z teraźniejszą basistką stworzyłyśmy zespół. Od tamtej pory wiele razy zmieniałyśmy skład, a ja zaczęłam pisać własne utwory. Aktualnie tworzę dla zespołu Misscore. Piszę teksty i ogólny zarys melodii, a zespół wykańcza utwór instrumentalnie. Średnio zajmuje nam to około 10 godzin, do tego dochodzą ciągle nowe pomysły i często dodajemy w trakcie prób coś nowego.
- Czyli można powiedzieć, że jesteś muzycznym samoukiem?
- Przez pół roku uczyłam się śpiewu w szkole muzycznej. Uczyłam i nadal uczę się sama, jednak złożyłam dokumenty na uczelnię z wydziałem jazzu i muzyki estradowej. Jednym z przedmiotów jest właśnie śpiew. Do tego dochodzi gra na instrumentach, chór oraz przedmioty dotyczące historii muzyki, kompozycji, aranżacji, kształcenie słuchu i wiele innych.
- Ile czasu tygodniowo poświęcasz na swoją największą pasję?
- Staram się poświęcać każdą wolną chwilę na rozwój osobisty jak i zespołowy. Nie potrafię określić dokładnie liczby godzin spędzanych dziennie z gitarą lub z mikrofonem. Liczy się każda chwila, każda myśl, dlatego zawsze mam przy sobie notes i długopis. Nierozłączna jestem również z dyktafonem. Nigdy nie wiadomo kiedy "wpadnie" mi do głowy pomysł na tekst, czy chwytliwa melodia, które od razu rejestruję, a później z tych materiałów piszę nowy utwór. Nad swoją pasją nieświadomie pracuję również przez sen (śmiech). Wiele kawałków powstało w nocy, gdy przyśnił mi się utwór. Zaspana wstawałam i nagrywałam, by nie zapomnieć przez noc. Z zespołem spotykamy się 1-2 razy w tygodniu w Tułowickim Ośrodku Kultury. Próba zazwyczaj trwa około 4-5 godzin, a podczas niej pracujemy nad projektami, które zwykle rejestrujemy w warunkach domowych. To ciężka, ale przyjemna praca, która wymaga od nas pełnego skupienia oraz pracy zespołowej. Wbrew pozorom zespół to nie tylko osoby, które ze sobą grają i spotykają się raz w tygodniu. Zespół to 80 proc. rozmów i przebywania ze sobą, a 20 proc. pracy. To taka druga rodzina.
- Przedstaw swój zespół.
- Wokalistką jestem ja. Wiele nie muszę o sobie mówić, ponieważ wiele spraw zostało ujętych w tym wywiadzie. Na basie gra Karolina Krupińska. Zdolna kobieta, która nie dość, że dobrze gra, to świetnie gotuje (śmiech) - jest szefową kuchni w jednej z najstarszych restauracji w Opolu. Na gitarze gra Miron Gruntowski, specjalista do spraw logistyki. Krzysztof Wojciechowski gra na perkusji oraz instrumentach perkusyjnych, w dodatku jest DJ’em na imprezach (np. Gloomy Night). Razem tworzymy zespół Misscore. Mimo, że całkowicie się od siebie różnimy, potrafimy się dogadać. W końcu muzyka łączy ludzi i w dodatku jest najpiękniejszym językiem świata.
- Dlaczego spotykacie się właśnie w Tułowicach, a nie np. w Prudniku? Wszak stąd pochodzi liderka i współzałożycielka grupy - Natalia Rygiel.
- Większość zespołu pochodzi z okolic Tułowic. W dodatku w Prudnickim Ośrodku Kultury gra już kilka zespołów i czas pozwalałby nam tylko na kilka godzin próby raz w tygodniu. W Tułowicach możemy spotykać się częściej, w dodatku nie przydzielono nam instruktora, co robią w innych ośrodkach kultury. W ten sposób możemy sami decydować o tym, co i jak tworzymy, bez ingerencji osób trzecich. Co do mojego pochodzenia, urodziłam się w Prudniku i tutaj mieszkałam przez jedenaście lat. Później przeprowadziłam się do Lubrzy i tutaj mieszkam do tej pory, jednak nadal bardziej czuję się prudniczanką. Chciałabym nadmienić, iż nie czuję się liderką zespołu. Dla mnie zespół to jedność, w której każdy może wyrażać swoje zdanie i zostanie wysłuchany, a słowa rozważone. Każdy jest liderem, a jednocześnie każdy pracownikiem. Ten zespół to nasza wspólna praca, która kosztuje nas wiele poświęcenia i często ukrócenia sobie życia osobistego.
- Jakie inne występy masz na swoim koncie?
- Brałam udział w wielu konkursach, miedzy innymi w Ogólnopolskim Piosenkobraniu, Giełdzie Piosenki, Konkursie Piosenki Obcojęzycznej... W trakcie jednego z przesłuchań wytypowano nas do nagrody Grand Prix, dzięki czemu otrzymaliśmy możliwość nagrania singla w legendarnym studio "M" Radia Opole. Aktualnie, jak już powiedziałam, występuję ze swoim zespołem Misscore. Mamy za sobą kilka koncertów, głównie w województwie opolskim. Aktualnie przygotowujemy się do koncertu w Opolu, w ramach projektu Muzyczne Opole. 27 lipca zagramy na Rynku wraz z zespołem Shadok. Wzięliśmy udział w konkursie Music Star organizowanym przez Radio Nysa FM. Przeszliśmy do półfinału, a teraz oczekujemy na listę zakwalifikowanych zespołów, które przeszły do finału. Zespoły wybierane są przez specjalne jury, a także przez głosowanie smsowe. Szczegóły udostępnia Radio Nysa na swojej stronie, można tam także przesłuchać fragment wykonania naszego autorskiego utworu konkursowego ,,Znak", a także zagłosować na nas (sms o treści: nysa.star 30 na numer 71601, koszt: 1,23 zł z VAT).
- Wiążesz swoją przyszłość z muzyką?
- Oczywiście! Robię wszystko co mogę, by wraz z Misscore zaistnieć na rynku muzycznym. W tym celu wybrałam również owy kierunek studiów, dzięki któremu zdobędę większe doświadczenie w branży muzycznej. Wyszukujemy konkursów i przesłuchań, organizujemy koncerty, aby inni mogli nas zobaczyć, posłuchać i polubieć... Bo co to za zespół bez słuchaczy? Wierzymy, że nasze starania nie pójdą na marne, a jak na razie wszystko zmierza w dobrym kierunku.
- Twoim zdaniem w Polsce trudno jest się przebić do branży muzycznej, a później zaistnieć na tym rynku?
- Jesteśmy zespołem, w którym komponujemy głównie utwory w języku angielskim. Niestety nasz rynek muzyczny zazwyczaj wydaje tylko polskie piosenki. Wydaje mi się, że jest to spowodowane nieznajomością Polaków języków obcych (mówię tutaj o starszym pokoleniu). Jeśli mam wyrazić swoją opinię, to do branży muzycznej w Polsce bardzo rzadko dostają się utwory ambitne o szerszym przekazie, a większość muzyków to ,,gwiazdy jednego sezonu". Jakiś czas temu napisaliśmy utwór w języku polskim. Nasza (skromna) publiczność przyjęła go najlepiej, mimo że mamy utwory o wiele lepszych tekstach i melodii, jednak są one po angielsku.
- Jak to możliwe, że tak drobna kobieta posiada tak mocny głos?
- Wcale nie jestem taka drobna! (śmiech). A głos mogłabym mieć o wiele mocniejszy. Czeka mnie jeszcze wiele pracy nad moim wokalem. Tak naprawdę śpiewu uczy się przez całe życie. Jest wiele technik śpiewu, które chcę poznać. Jestem otwarta na nowe style śpiewania. Pozwoli mi to w przyszłości tworzyć bardziej różnorodne utwory, dzięki czemu możemy zdobyć publiczność o różnorakich gustach.
- Na scenie jesteś kobietą "z pazurem". Taka też jesteś na co dzień, czy wręcz przeciwnie: łagodna, spokojna, która łatwo się wzrusza?
- Staram się być na scenie taka, jak jestem na co dzień. Do moich utworów podchodzę dość emocjonalnie, ponieważ każdy tekst po części opowiada o moich własnych przeżyciach. Dziwnym byłoby dla mnie zaśpiewanie spokojnego lub smutnego utworu "z pazurem"... Odebrałoby mu to cały jego urok. A to, jaka jestem na co dzień, to dość osobiste pytanie. To, jaka jestem jest zależne od sytuacji i od osób, z którymi przebywam. Potrafię płakać, a zaraz zacząć się śmiać, ale to chyba cecha większości kobiet (śmiech).
- Czym się jeszcze interesujesz?
- Jednym z innych zainteresowań jest fryzjerstwo. Nie bez powodu wybrałam szkołę fryzjerską. Od najmłodszych lat lubiłam zaplatać warkocze lalkom (nierzadko wycinać im większość włosów). Gdy ktoś się pytał kim będę w przyszłości, mówiłam: piosenkarką lub fryzjerką. Eksperymentowałam na swoich włosach, później na ochotnikach. Stwierdziłam więc, że to dobra alternatywa na życie. Szkoła zachęcała wyglądem i miłą kadrą, która bardzo zaangażowała się w promowanie mnie na konkursach. Jestem bardzo kreatywną osobą, a kierunek rozwinął mi wyobraźnię, którą wykorzystywałam podczas pisania tekstów w autobusach, którymi codziennie dojeżdżałam. Lubię czytać książki, szczególnie fantastyczne. Oczywiście przeczytałam całą serię Harrego Pottera, dzięki czemu zaczęłam się interesować zjawiskami nadprzyrodzonymi i legendami o magii.
- Z pewnością widziałaś występ Pauliny Lulek na 50. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Jak go oceniasz?
- Widziałam kilka występów Pauliny Lulek, jednak na mniejszych scenach muzycznych. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie wiadomość, że wygrała Debiuty i tym sposobem wystąpi na 50. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej. Według mnie wraz z zespołem wykonała ciekawą aranżację ,,Małgośki", wszystko było bardzo dobrze zgrane, zaśpiewane i dopięte na ostatni guzik. Występ był dobry, lecz trochę nietrafiony. Może to kwestia doboru utworu, może zasad festiwalu... Wszyscy co słyszeli Paulinę na żywo wiedzą, że potrafi dać 101 proc. siebie dla publiczności, o czym jeszcze nieraz się przekonamy na jej występach.
- Niestety to nie prudniczanka, a Natalia Sikora zdobyła nagrodę im. Anny Jantar. Zasłużenie?
- Natalia Sikora jest charakterystyczną wokalistką o świetnym głosie, o czym przekonaliśmy się, gdy wykonywała "Konie". Jednakże Natalia stała się gwiazdą po programie "The Voice of Poland" i było oczywiste, że wygra SuperDebiuty. Rozgłos, który uzyskała uczestnicząc w muzycznym show dał jej ogromną przewagę nad resztą wykonawców, o których zapewne wiele osób nawet wcześniej nie słyszało. Uważam to za niesprawiedliwe, ponieważ Natalia powinna wystąpić jako gwiazda Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej, a nie uczestniczka konkursu, który mógł otworzyć drogę do kariery innej osobie.
- Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze