Artykuły
Bialska orkiestra dęta: Nagrodą jest radość, płynąca z grania
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 10 - Lipiec 2013r. , godz.: 11:35
Dziś prezentujemy działalność Bialskiej Orkiestry Dętej. O przedstawienie jej funkcjonowania poprosiliśmy muzyków: Andrzeja Weinkopfa, Ryszarda Lemko oraz Rafała Magosza.
Od 2006 roku Bialska Orkiestra Dęta ma charakter stowarzyszenia. Z biegiem lat nie tylko bardziej sformalizował się jej charakter, lecz także przybyła liczba członków. Obecnie jest ich prawie 40. Początkowo - niespełna 10. A orkiestra powstała przed przeszło 20 laty. Dokładnie w 1991 roku. Jej założycielem był zaś Paweł Glombica.
Organizacja pożytku publicznego, non profit
- Rozpiętość wiekowa członków orkiestry jest spora, od nastolatków począwszy, a skończywszy na osobie mającej 73 lata, to właśnie nasz założyciel - mówi Rafał Magosz, który w stowarzyszeniu pełni funkcję skarbnika, zaś w samej orkiestrze gra na kornecie.
- Rafał Magosz jest w zasadzie naszym szefem organizacyjnym - dodaje wiceprezes Ryszard Lemko (również kornecista) na temat swojego kolegi, który znany jest czytelnikom naszej gazety jako dyrektor Gminnego Centrum Kultury w Białej.
W budynku tej instytucji mieści się zresztą siedziba orkiestry. Stowarzyszenie wynajmuje tam pomieszczenie.
- Jesteśmy organizacją non profit - zaznacza Rafał Magosz, zaś na pytanie, czy możliwe byłoby funkcjonowanie orkiestry na zasadzie prywatnej firmy, stwierdza, że raczej nie. - Nie słyszałem o tego rodzaju przypadku - dodaje. - Firma musi generować zysk w takim stopniu, aby utrzymać się na rynku i nie rozpaść po roku.
W przypadku Bialskiej Orkiestry Dętej o jako takich zyskach nie ma mowy. Całość pieniędzy (ze składek, koncertów itd.) idzie na bieżące funkcjonowanie stowarzyszenia, które, co trzeba przyznać, działa prężnie i ciągle się rozwija.
- Nasz repertuar zmienia się w zasadzie z roku na rok - stwierdza Andrzej Weinkopf, kapelmistrz orkiestry i zarazem prezes stowarzyszenia (obie te funkcje nie muszą się łączyć, lecz w tym przypadku tak się złożyło). - Niekiedy zamawiamy teksty u kompozytorów, ktoś czasem napisze coś na zlecenie - dodaje nasz rozmówca, który - nim został dyrygentem - grał w orkiestrze na puzonie.
Regres minął, mamy wzrost
Repertuar oraz kierunek, w jakim podąża, ustalany jest przez samą orkiestrę. Jej członkowie sami nie komponują. Korzystają z gotowych utworów. Niekiedy także wymieniają się nimi z innymi orkiestrami. A przyjaźnią się z wieloma.
- Jesenik, Darmsheim, Albrechtice, Rybnik, Zabřeh - wiceprezes Ryszard Lemko wymienia grupy, z którymi kooperują bialscy muzycy.
Próbkę tej przyjaźni widzieliśmy chociażby podczas tegorocznej (czwartej już z kolei) Bialskiej Parady Orkiestr Dętych. To jedna z inicjatyw, która sprzyja promocji tego rodzaju muzyki, a także zacieśnianiu więzi.
- Kiedyś orkiestry dęte kojarzyły się z wojskiem czy uroczystościami patriotycznymi. Był czas, gdy stanowiły raczej obciach. Na szczęście regres minął, ostatnio mamy wzrost - cieszy się Andrzej Weinkopf. - Zainteresowanie orkiestrami jest coraz większe. Repertuar się zmienił, otworzyły się granice, można wymieniać doświadczenia. I materiały.
Rzeczywiście, tego rodzaju grupy (także w Białej) sięgają nieraz po utwory z muzyki filmowej, popularnej, rozrywkowej, rockowej, soulowe, a nieraz także po klasykę. Niekiedy graniu towarzyszy wokal. Kiedy orkiestra maszeruje, nie omieszka zagrać marsza. Również podczas koncertów takowy zwykle się pojawia. A występów jest, trzeba przyznać, sporo.
- Gdyby działalność orkiestry ograniczała się jedynie do cotygodniowych prób i występów raz w roku, uczestnicy pewnie nie mieliby takiego zapału - podkreśla Rafał Magosz. - Tu chodzi o radość płynącą z grania, to zapłata za pracę na próbach.
Międzypowiatowa
Trzeba zaznaczyć, że zdecydowaną większość bialskiej orkiestry stanowi młodzież (licealna, studencka, niekiedy gimnazjalna). Niektórzy członkowie grają także w innych orkiestrach, lecz nie stanowi to problemu. Ogólnie rzecz biorąc, muzycy rekrutują się nie tylko spośród mieszkańców macierzystej gminy. W grę wchodzą także te ościenne (również poza granicami powiatu prudnickiego).
- Niekiedy nasze drogi się rozchodzą, ktoś wyjeżdża czy idzie na studia - mówi Ryszard Lemko. - Na przykład Łukasz Ostrowski jest studentem Akademii Muzycznej w Katowicach. Andrea Rzyszka rozwija się z kolei jako wokalistka. Część z naszej załogi zostało nauczycielami w prudnickiej szkole muzycznej.
- Nasza orkiestra jest otwarta, zapraszamy osoby chętne - deklaruje Andrzej Weinkopf. - Uczymy także grania od podstaw; ale osoby, które u nas występują, zazwyczaj orientują się już w muzyce (np. od jakiegoś czasu uczą się gry na instrumencie). No i wiadomo, jest to orkiestra dęta, więc nie wszystkie instrumenty mogą tu zagrać.
W Bialskiej Orkiestrze Dętej grają: trąbki, kornety, flety, klarnety, saksofony, puzony, sakshorny tenorowe, tuby i instrumenty perkusyjne. Można więc ruszać w świat. Np. na międzynarodowy festiwal w Cisternino (Włochy) czy też na Dni Nadrenii-Palatynatu (reprezentacja województwa opolskiego). A i bliższe wypady nieraz miały miejsce. Np. do Rybnika na Międzynarodowy Festiwal Orkiestr Dętych "Złota Lira". Srebro, brąz, wyróżnienie...
- Nie wracaliśmy z pustymi rękami - uśmiecha się Ryszard Lemko.
A do tego jeszcze wymiana młodzieży z niemieckim Darmsheim, wspólne warsztaty (tu kłania się Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej).
Wespół zespół
Wartą odnotowania inicjatywą jest też utworzenie Orkiestry Reprezentacyjnej Euroregionu Pradziad.
- Funkcjonuje ona już od dwóch lat. Obecnie posiada 50 członków, projekt zakładał, że będzie ich o wiele mniej - mówi Rafał Magosz o orkiestrze, łączącej siły głównie bialskich i jesenickich muzyków. - Ostatnio realizowaliśmy projekt "Euroregion w tournée". Zagraliśmy trzy koncerty po stronie polskiej i trzy po stronie czeskiej.
Sama Bialska Orkiestra Dęta występowała już w Czechach, Niemczech, Austrii, Słowacji i nie tylko. Niejednokrotnie zaprzyjaźnione orkiestry wzajemnie się zapraszają, na zasadzie wymiany.
Orkiestra współpracuje z grupą mażoretkową "Ponk", działającą przy Gminnym Centrum Kultury w Białej. Tego rodzaju połączenie wychodzi na dobre występom orkiestr, nie tylko tej bialskiej. Ważne są także - no właśnie - instrumenty.
- Na początku każdy grał na tym, co miał. Do poprawy jakości sprzętu przyczyniła się początkowo pomoc mniejszości niemieckiej. Później już stowarzyszenie starało się o rozwój w tym zakresie - wspomina Ryszard Lemko.
- Generalnie posługujemy się instrumentami dętymi drewnianymi i blaszanymi oraz perkusyjnymi - dodaje Andrzej Weinkopf.
Bialska Orkiestra Dęta ma już na swoim koncie płytę. Nagrana została w lubrzańskim domu kultury.
- Orkiestra to dobre rozwiązanie dla tych, którzy ukończyli podstawową szkołę muzyczną, a nie kształcą się dalej - stwierdza kapelmistrz. - Dzięki temu wypracowane umiejętności nie zanikają. Można je wykorzystać.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze