Artykuły
Pięcioro dzieci w dwóch pokojach: Trudno mieszkać w takich warunkach
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 3 - Lipiec 2013r. , godz.: 12:39
Wilgoć, ciasnota... A przecież chodzi o dobro dzieci - twierdzą państwo Kubiak, zamieszkali w lokalu komunalnym w Białej przy ul. Kilińskiego. - Jeśli jedno z mieszkań się zwolni, będzie można przydzielić państwu Kubiak nowy lokal - odpowiada burmistrz Arnold Hindera.
Zrobiliśmy okna we własnym zakresie, łazienkę również. W pokoju u dzieci odpada ściana. Pracownicy przyszli, popatrzyli, ale ostatnio powiedziano nam, że nie ma pieniędzy i na razie nie wiadomo, kiedy będą robione pokoje. Ja nie jestem od tego, żeby się kłócić, ale to już paranoja, co tu się dzieje - podkreśla Małgorzata Kubiak. - Chodzi o dobro dzieci. Ściany są zagrzybione. Trudno mieszkać w takich warunkach.
- Garaż zrobiliśmy we własnym zakresie, podwórko też. Od urzędników usłyszałem, że pracuję, więc jestem w stanie sam wyremontować. A my mamy pięcioro dzieci, najstarsze ma 17 lat, żona zajmuje się domem, ja pracuję za granicą - dodaje Andrzej Kubiak.
- Z początku zrobiliśmy centralne. Sami. Nie było odpowiedzi na podanie. Po 6 latach były problemy. Musieliśmy przerabiać wszystko na własny koszt - wspomina pani Małgorzata.
- Państwo Kubiak nie potrafią zrozumieć, że właścicielem lokalu mieszkalnego, w którym mieszkają, jest gmina. Czasami ich pomysły są dla nas szokujące. Np. kwestia budowy kotłowni w piwnicy, gdzie nie da się czegoś takiego wybudować. Odpowiedzialność za ewentualny wypadek spadnie później na właściciela nieruchomości - przedstawia swoje stanowisko burmistrz Białej Arnold Hindera.
- Rozwiązaniem byłaby też zamiana mieszkania - stwierdza Andrzej Kubiak. - Tutaj jest ciasno. Kto nie ma dzieci, nie zrozumie tego.
- Jeśli jedno z mieszkań się zwolni (lokatorka na pierwszym piętrze - osoba niepełnosprawna -przejdzie do innego mieszkania) będzie można przydzielić państwu Kubiak nowy lokal, ale tego nie da się zrobić na zasadzie wymuszania - informuje burmistrz Hindera. - To, co możemy, to remontujemy. Już samo przygotowanie pomieszczeń do remontu kosztowało sporo.
- Mamy tutaj 77 metrów kwadratowych. Pięcioro dzieci w dwóch pokojach - mówi pani Małgorzata. - A wracając jeszcze do remontów, usłyszeliśmy, że płacimy za mały czynsz. 300 zł miesięcznie. Myślę, że nawet, gdybyśmy płacili 1000, i tak nic by z tego nie było.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze