Artykuły
Wójt Lubrzy: To problem Izby Rolniczej, nie mój!
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Czwartek, 27 - Czerwiec 2013r. , godz.: 01:09
Izba Rolnicza w Opolu wstrzymuje się z wydaniem opinii w kwestii odrolnienia gruntów pod inwestycje wiatrakowe na terenie gminy Lubrza. To niedopuszczalne - twierdzi wójt Mariusz Kozaczek i w rozmowie z "TP" odpowiada na zarzuty.
- Twierdzi pan, że opinia Izby Rolniczej nie jest wiążąca w kwestii zgody na odrolnienie gruntów pod wiatraki? Jak wiemy, nie wszyscy są tego zdania. Na czym więc opiera pan swoje stanowisko w tej sprawie?
- W 2008 sekretarz stanu z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi Kazimierz Plocke wystosował wewnętrzne pismo do marszałków województw. Dowiadujemy się z niego, że organy samorządu terytorialnego zasięgają opinii właściwej miejscowo Izby Rolniczej (opinia ta nie jest wiążąca). Podobnie sam minister rolnictwa zasięga takiej opinii o projektach aktów prawa miejscowego (w tym przypadku dotyczących wiatraków).
Termin przedstawienia opinii, o której mowa, wynosi 14 dni od dnia doręczenia projektu do Izby Rolniczej. Nieprzedstawienie przez właściwą Izbę Rolniczą stanowiska w wyznaczonym terminie uważa się za akceptacje przedłożonego projektu. Wszystko czarno na białym, nie ma nad czym dyskutować. Mają 14 dni, żeby zaopiniować. W jaki sposób to zrobią - nie moja rzecz... To, co mówię, wynika bezpośrednio z pisma, które w 2008 roku otrzymali marszałkowie z ministerstwa. My, zgodnie z tym pismem, wysłaliśmy Izbie Rolniczej wszystkie pięć projektów planów zagospodarowania przestrzennego pod wiatraki.
Gmina przy pomocy urbanisty i innych fachowców tworzy taki właśnie plan. Ktoś musi wyliczyć, przeliczyć, sprawdzić, gdzie i ile wiatraków może stanąć. Ja chciałbym, żeby ich było 100. Będzie więcej podatku (śmiech). Z jakichś powodów stanie ich 30 lub mniej. Technicznie musi to jakoś działać. Nie ważne, u kogo staną, Kowalskiego czy Nowaka, podatek dla gminy będzie taki sam.
- Izba Rolnicza ma wątpliwości, co do wiatrakowych planów gminy Lubrza. Nic nie wiadomo natomiast, by miały je inne instytucje, którym przedstawiono dokładnie te same zamierzenia.
- Powstało pięć projektów planów miejscowych. W tym samym czasie zostały one wysłane do zaopiniowania nie tylko Izbie Rolniczej, ale także wszystkim innym instytucjom. Trzeba np. skonsultować, czy wiatraki nie będą przeszkodą lotniczą dla wojska (gdyby w pobliżu była, powiedzmy, jakaś baza wojskowa). Projekt planu poszedł też do zaopiniowania do innych instytucji czy urzędów. No i przede wszystkim do ministerstwa rolnictwa, najważniejszy wniosek - o odrolnienie.
Kiedy już wszystkie plany są zaopiniowane i uzgodnione, minister rolnictwa wydaje zgodę na odrolnienie (we wszystkich proponowanych miejscach). Wówczas sprawa jest załatwiona. Jeśli z kolei minister powie, że coś mu nie pasuje (np. zamiast 30 wiatraków zaakceptuje mniej), wówczas trzeba nanieść korektę. I w tym momencie wszystkie opinie poszczególnych instytucji muszą być opracowywane od nowa. Izba ma wydać opinię do planów i to jest Izby problem a nie mój.
- Dlaczego więc się wstrzymuje?
- Na razie prosi nas o udostępnienie oczekiwanych dokumentów - bez wskazania o jakie chodzi. Przecież otrzymali wszystkie, (takie same dla wszystkich instytucji) które są potrzebne, celem wypracowania stanowiska.
- Jakie to są dokumenty?
- Wszystkie parametry związane z wiatrakami. Wszystko, co. gdzie i jak. Dostało je wojsko, urzędy, lotnictwo, sanepid (np. wiatrak nie może stać za blisko ujęcia wody czy stanowiska archeologicznego).
Izba napisała, że wstrzymuje bieg terminu odpowiedzi, do wyjaśnienia wątpliwości. A ja pytam - kto im dał prawo do takiego wstrzymywania? Izba Rolnicza nie wyrobiła się w 14 dni i koniec tematu.
- Może jednak z ważnych przyczyn da się ten termin przedłużyć?
- Od kancelarii prawnej prof. Marka Chmaja, prawnika ze Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej, otrzymałem opinię dotyczącą niespełnienia wymogów przez Izbę Rolniczą. Chodzi o odpowiedź na pytanie, czy istnieje prawna możliwość przekazania opinii po upływie wskazanego terminu. Dowiadujemy się, że nie ma możliwości wydłużenia lub zawieszenia biegu terminu na wydanie opinii przez Izbę Rolniczą. Nie ma takiej opcji. Brak podstaw prawnych. Ponadto wydanie decyzji przez właściwy organ na podstawie opinii Izby Rolniczej, wystawionej po upływie terminu wskazanego, uznać należy za rażące naruszenie prawa. Nawet, gdybyśmy (ja lub ministerstwo rolnictwa) wzięli pod uwagę tę opinię po upływie terminu, jest to rażące naruszenie prawa. Naruszenie to może być podstawą do podważenia zarówno samej decyzji, jak i aktu prawa miejscowego. Po prostu urząd nie może brać po uwagę opinii wydanej po czasie.
Cała sprawa z Izbą Rolniczą zaczęła się w styczniu. W kwietniu marszałek pozytywnie zaopiniował projekty naszych planów miejscowych. Wniosek został też złożony do zaopiniowania przez Izbę Rolniczą w Opolu, końcem stycznia. Marszałek nas poparł. Zaopiniował też pozytywnie nasze działania w kierunku wiatraków.
Z kolei minister napisał do prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych i poprosił, żeby Izba w Opolu wysłała opinię. Zwrócił się z uprzejmą prośbą o spowodowanie, aby prezes z Opola wysłał opinię. Wszyscy już zaczynają prosić. Ja bym nie prosił. Albo się szanujemy i każdy ma swoją robotę, albo robimy, co chcemy. Czy ja coś blokuję?
Te pięć planów dotyczy sześciu miejscowości: Prężynki, Lubrzy, Słokowa, Olszynki, Laskowic i Nowego Browińca. Niekiedy jeden plan dotyczy po prostu dwóch wiosek.
- Pojawiają się też zarzuty, że nie chce pan wyłożyć planu miejscowego społeczeństwu do wglądu...
- Na razie trwa etap uzgadniania go z instytucjami. Żebym wyłożył plan do publicznej wiadomości, musi on mieć ręce i nogi; takie jest prawo. Takie rzeczy robi się często, nawet w przypadku terenu pod domki jednorodzinne. Kiedy wójt wyłoży plan, każdy będzie mógł przyjść i go zobaczyć.
- No i jeszcze jeden zarzut - że społeczeństwo nie skorzysta na tych wiatrakach. Jedynie jego część...
- A kto, jak nie społeczeństwo? Szacujemy dwumilionowe przychody z podatków. Zostaną one wykorzystane na inwestycje w poszczególnych miejscowościach. Nie jest to nic nowego, zawsze inwestycje dotyczą mieszkańców gminy.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Elektrownie wiatrowe
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze