Artykuły
Konferencja o dziedzictwie wsi: Gdy społecznik nie może spać...
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 19 - Czerwiec 2013r. , godz.: 10:54
...to powinien dać sobie spokój - przytoczyła zasłyszane niegdyś słowa Róża Zgorzelska. Ona sama, choć także cierpi niekiedy na niedobór snu, nie poddaje się i nadal walczy o ochronę dziedzictwa wsi. Jednym z owoców jej starań była zorganizowana niedawno w Farskiej Stodole konferencja.
Wydarzenie odbyło się w piątek i sobotę (7-8 czerwca) w perełce Biedrzychowic - muzeum wsi śląskiej, które powstało w miejscu niszczejącej stodoły przeszło 10 lat temu. Obiekt ten jest krok po kroku modernizowany, a w planach - stworzenie pieca chlebowego. Chodzi o pokazanie jak powstaje pieczywo ("od ziarenka do bochenka"), a także przypominanie o szacunku do "chleba naszego powszedniego", który - jak wiadomo - ma nie tylko sens dosłowny (spożywczy), lecz także przenośny kulturowy, kojarzący się z rodziną, ojczyzną, pracą i wreszcie - chrześcijaństwem.
Czym chata bogata!
- Jestem najszczęśliwszą mamą, bo mam wszystkie swoje dzieci na miejscu - podkreślała Róża Zgorzelska (dumna mama i zarazem kustosz muzeum), zwracając się do zgromadzonych na konferencji słuchaczy. - Kiedy jestem sama i słyszę tylko tykanie zegara, zaczynam myśleć o swoich przodkach. Sama też zawsze ciężko pracowałam i wiem, że muszę dać coś z siebie tej ziemi.
Na szczęście są osoby, które wtórują pani Róży pod względem pasji, ale nie tylko. Każde dziecko wie bowiem, że ochrona dziedzictwa to zadanie nie lada kosztowne. Są jednak instytucje, które - w miarę możliwości - pomogą. Np. Fundacja Wspomagania Wsi z Warszawy. Grubo ponad 100 uczestników konferencji mogło zapoznać się z materiałami, które ukazały się pod szyldem tej organizacji. "Aby na wsi było ładniej", "Każde miejsce opowiada swoją historię" oraz "Rzecz o dziedzictwie na wsi" - to trzy, bogato ilustrowane pozycje. A w nich - to, z czego wieś słynie lub przynajmniej słynąć powinna. Wiejskie profesje, nazwy miejscowe, targi, odpusty, festyny, charakterystyczne domy, dachy, kapliczki, gospodarka przestrzenna, rolnictwo, do tego krajobrazy, sztuka ludowa, produkty lokalne.
- Każda wieś posiada jakiś swój wyróżnik (wiodący albo wspomagający) - mówiła dr hab. Irena Niedźwiecka-Filipiak, dyrektor Instytutu Architektury Krajobrazu Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Nie tylko jednak od instytucji zależy ochrona dziedzictwa.
- To, co ochronią świadomi obywatele, tyle zostanie - zaznaczał wojewoda opolski Ryszard Wilczyński.
A jest co chronić. Wprawdzie tylko część elementów kultury materialnej i niematerialnej uda się zachować przed bezlitosnym zębem czasu (tudzież brakiem zainteresowania czy środków finansowych), często jednak się udaje. Przykład pierwszy z brzegu - Farska Stodoła, następczyni niewielkiej izby regionalnej, funkcjonującej dawniej na terenie przedszkola.
Nie bądźmy bezdomni!
- W dobie globalizacji i uniformizacji tożsamość potrzebna jest jak nigdy. Kto nie ma swojej małej ojczyzny, jest bezdomny, można łatwo nim manipulować - przekonywała prof. Dorota Simonides, polska folklorystka, filolog, była poseł i senator. - Śląsk jest obszarem wielokulturowym. Hulały tu różne kultury - niemiecka, czeska, polska. Ludność autochtoniczna mogła poddać się wpływom lub trzymać się kurczowo swojego stylu życia. I tak - jedni przyznają się bardziej do Niemiec, inni np. do Czech.
Oprócz gości z zewnątrz, w Farskiej Stodole gościło też sporo osób z naszego powiatu, związanych z walką o dziedzictwo wsi i małych miast.
- Danuta Hejneman z Prężyny oraz Stanisław Derda z Prudnika (Uniwersytet Złotego Wieku "Pokolenia"), Janina Stanisz - sołtys Rudziczki i Alicja Zawiślak - sołtys Czyżowic. Z gminy Biała: Dorota Małek z Łącznika (Stowarzyszenie Odnowy Wsi) i Sylwia Saska-Wójs (Grupa Odnowy Wsi Jozefów), z gminy Głogówek: Irena Lesiak oraz Joanna Krauze (obie z Grupy Odnowy Wsi Kazimierz) - wymienia Marek Karp (także członek uniwersytetu seniorów). - Razem z Danutą Hejneman pracowaliśmy w warsztatowej grupie na temat budowania koalicji na rzecz dziedzictwa; wspominaliśmy też o prudnickich inicjatywach (kapliczki, cmentarze żydowskie).
Niech więc konferencja zagrzeje do boju wszystkich lokalnych aktywistów. Choć dużo udało się zrobić, Opolszczyzna wciąż roi się od niszczejących kapliczek, młynów, stodół, wiatraków, zamków, a lokalni liderzy częstokroć narzekają na brak następców. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze