Artykuły
Wystawa twórców ludowych: Pasja niejedno ma imię
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 12 - Czerwiec 2013r. , godz.: 02:46
Mydło arganowe, kosmetyki z czarnego błota Morza Martwego, kosze w kształcie wózków, bezgłowa skrzypaczka z metalu, a do tego mnóstwo biżuterii, bibelotów, obrazów, haftów, nalewek. Długo by wymieniać. Kto nie był tym razem, zapraszamy za rok.
W tym roku było około 370 stoisk z różnych części Polski i Czech - informuje Wojciech Góra z biura promocji gminy. - Mieliśmy mnóstwo zgłoszeń. Niestety nie wszystkich dało się przyjąć. Trzy tygodnie przed rozpoczęciem imprezy był już komplet. Wiadomo, ktoś niekiedy rezygnował i wtedy na to miejsce wskakiwała inna osoba.
Podcinanie skrzydeł
Dla twórców i rzemieślników wystawa była bezpłatna. Oprócz nich, można było natrafić na kilka niewielkich stoisk handlowych (np. z przyprawami, watą cukrową), przewidziano też atrakcje dla dzieci (m.in. dmuchaną zjeżdżalnię).
- Te rzeczy były płatne, na zasadzie wynajmu - mówi Wojciech Góra. - W grę wchodziły jednak niewielkie kwoty, nie chcieliśmy narażać lokalnych przedsiębiorców na zbyt duże wydatki.
Wystawa odbyła się już po raz szesnasty i z roku na roku ta oryginalna inicjatywa coraz bardziej się rozwija. W tym roku nie obyło się jednak bez nieprzyjemnego incydentu. Opolski Urząd Skarbowy zrobił "nalot" na uczestników wydarzenia.
- Przyszli sprawdzać tych, którzy się wystawiali - relacjonuje burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych. - Przyznawali im mandaty za to, że nie do końca spełniali wymogi. W ten sposób można załatwić każdą wystawę! Kilkanaście osób zapłaciło mandaty od 150 do 500 zł. Za to, że nie posiadali kompletnych dokumentów lub za to, że nie do końca przestrzegali przepisów. Pamiętajmy jednak, że to jest wystawa, nie targi i nie handel. Nie mamy tu do czynienia z imprezą typowo dochodową, niosącą nie wiadomo jakie profity. Ludzie bardziej zapoznają się z tą twórczością, niż kupują konkretne wytwory. Wystawcy przyjechali do nas z drugiego końca Polski, zarobili tutaj może 100 zł, natomiast mandat wyniósł ich pięciokrotnie więcej. Powiedzieli: "Nigdy więcej do Prudnika, na Opolszczyznę nie przyjedziemy. Bo nie warto..." Można załatwić wystawę? Można. Podobne zdarzenie, z tego, co słyszałem, miało miejsce w Otmuchowie, na wystawie kwiatów. Tak samo w Łosiowie. Teraz przyszedł czas na Prudnik. Nie mam żadnego wpływu na instytucję, która to zrobiła. Oni wykonują swoją pracę. Ale czy muszą tak ją wykonywać? Co do tego mam już wątpliwości...
Burmistrz nawiązał do tematu, gdy wygłaszał oficjalną przemowę na zakończenie wystawy.
- Chcę przeprosić tych wszystkich wystawców, których to spotkało. Jak widać, nie każdej instytucji zależy na tym, żeby wystawa się rozwijała i żeby Opolszczyzna była znana w całym kraju, a nawet poza jego granicami - zaznaczył Franciszek Fejdych. - Przepraszam wszystkich, którzy ucierpieli i mam nadzieję, że państwo zechcą, mimo to, odwiedzić nas ponownie.
Zwyciężył wystawca z Bohumina
Jak zwykle organizatorzy zadbali o małe współzawodnictwo między wystawcami.
- W konkursie na najlepszą potrawę regionalną - mówiła ze sceny Alina Foryś, kierownik biura promocji gminy. - komisja wybierała laureatów w trzech kategoriach. Wyróżnienie w kategorii "Wyroby piekarnicze i cukiernicze" przyznane zostało Zespołowi Szkół Rolniczych w Prudniku. Pierwsze miejsce w tej kategorii otrzymała Teresa Kern (Opolskie Stowarzyszenie Integracji Lokalnej).
Wyróżnienie za "Napoje alkoholowe i bezalkoholowe" otrzymało Stowarzyszenie Odnowy Wsi Szybowice, zaś pierwsze miejsce przypadło Witoldowi Hreczaniukowi (Opolskie Stowarzyszenie Integracji Lokalnej). W kategorii "Dania Gotowe" na wyróżnienie zasłużył Wierzbiec, zaś na pierwsze miejsce - znów Stowarzyszenie Odnowy Wsi Szybowice.
- W konkursie na najładniejsze stoiska, przyznano dwa wyróżnienia - mówiła Alina Foryś. - Dla pani Ewy Kokoszki (haft wstążeczkowy) i pana Jerzego Jachowicza (witraże i rzeźba). Zwyciężyło stanowisko Markety Kubikovej (ceramika) z Bohumina.
Lubię takie eventy!
Choć nagrody przypadły w udziale jedynie niektórym (jak to w życiu), mnóstwo osób otrzymało gratyfikację w postaci dużego zainteresowania ze strony odwiedzających wystawę prudniczan. I nie tylko.
- Lubię takie eventy, interesuje mnie sztuka użytkowa, zwłaszcza różne techniki zdobienia - powiedziała spotkana na wystawie Monika Paterka z Wrocławia. - Chciałabym kupić sobie jakąś biżuterię; zobaczymy, czy pozwoli mi na to portfel - dodaje z uśmiechem.
Choć wystawcy chwalą sobie możliwość promocji swojej twórczości, podkreślają, że odwiedzający bardziej oglądają niż kupują. Jedna z osób podzieliła się z nami przemyśleniami, odnośnie ewentualnej przyczyny takiego stanu rzeczy - dużo osób dostaje wypłatę dziesiątego dnia miesiąca, zaś wystawa przypadła na weekend od 7 do 9 czerwca.
Jednak sprzedaż - sprzedażą, a ciekawostki - ciekawostkami. Wyroby wzbudzały zainteresowanie, choćby samą nazwą. Dla przykładu - haft matematyczny. Skąd takie określenie?
- Jest dużo liczenia. Oblicza się odległości między otworami - wyjaśnia Elżbieta Zawadzka z Jawora, która na wystawie gościła już po raz czwarty. - Najpierw trzeba zrobić projekt, potem wydziurkować rysunek na papierze, a na koniec liniami prostymi, licząc odległości, haftuje się. Chodzi o to, żeby uzyskać efekt symetrii, owalu, koła czy różnych innych zaokrągleń. Potrzebne są: papier, nici, igła i ręka - śmieje się pani Elżbieta. - Ludzie zwracają uwagę na nasze stoisko, bo jest to rzeczywiście coś nowego, właściwie poza nami nikt tutaj tego nie ma.
Po prostu wciągnęłam się!
Nie brakowało też haftów krzyżykowych.
- 48 tys. krzyżyków, cztery miesiące pracy - pokazuje swoje dzieło (przedstawiające przyrodę) Bernard Furdyna z Grodkowa, który występował wraz z żoną i córkami.
- Jestem tu po raz 10 - mówi Józefa Szpytko z Prudnika. - Prezentuję robótki szydełkowe, zabawki, anioły, serwetki. Wykonuję je amatorsko, jestem na emeryturze. Po prostu wciągnęłam się w to zajęcie.
- Robię z drewna szopki, studnie, wiatraki, wozy i inne drobne rzeczy - wymienia Jerzy Skowroński. - Nikt nie potrafi zgadnąć, jakie to tworzywo. Nawet stolarze nie mogą dojść, że chodzi o leszczynę.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze