Artykuły
Rajd Maluchów: Deszcz im niestraszny
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 5 - Czerwiec 2013r. , godz.: 09:12
34. Rajd Maluchów przeszedł do historii. Tegoroczna edycja tego największego turystycznego pikniku familijnego w kraju przypadła dokładnie w Dzień Dziecka.
Wszystko zaczęło się 14 października 1979 roku. Wówczas z inicjatywy Zbigniewa Zagłoby-Zyglera i jego małżonki, Elżbiety, odbył się pierwszy rajd przedszkolaków, zorganizowany przez Komisję Turystyki Pieszej Oddziału PTTK Sudetów Wschodnich w Prudniku, z udziałem ówczesnego Ośrodka Sportu, Turystyki i Wypoczynku oraz Wydziału Oświaty i Straży Pożarnej. Uczestniczyło w nim 123 dzieci i 86 opiekunów. Na Zajęczej Kępie - mecie przemarszu, przy ognisku przeprowadzono widowiskowe konkursy (m.in. bieg z balonami i karmienie dorosłych przez dzieci). Sporą atrakcją był również pokaz psów milicyjnych. Drugi rajd nazwano Rajdem Maluchów i od tego czasu odbywa się na przełomie maja i czerwca. Od roku 1985 miejscem festynu jest hipodrom w Chocimiu.
W zeszłą sobotę punktualnie o godz. 10.00 spod altany w prudnickim parku kilka tysięcy uczestników (dzieci, rodziców, dziadków) wyruszyło w kierunku tej malowniczo położonej miejscowości już po raz 34. Licząca około 4 km trasa rajdu wiodła przez Kapliczną Górę. Przy wiekowych dębach na maluchów czekały pożywne napoje ufundowane przez Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Prudniku. Na miejscu, po mniej więcej godzinnej wędrówce, wszystkich przywitał... deszcz. Na szczęście organizator zadbał, by nie padało na głowy, rozstawiając wcześniej duży namiot. Kapryśna aura nie przeszkodziła jednak w świetnej zabawie.
- Bez względu na pogodę warto tutaj być, bo to jedyna tego typu impreza w Polsce. Naprawdę super sprawa - zachwalała w rozmowie z "TP" Anna Gajewska, która z córką Emilią brała udział w rajdzie po raz piąty. - Pierwszy raz, jak córka miała rok i trzy miesiące. Ja, jako dziecko czy nastolatka, niestety nie chodziłam na ten rajd, ponieważ nie jestem stąd i nawet nie wiedziałam o czymś takim.
Festyn, jak na głównego organizatora i komandora rajdu przystało, otworzył Józef Michalczewski, prezes tutejszego oddziału PTTK. Na dobry początek zaproszeni goście, a był wśród nich m.in. Lucjusz Bilik z departamentu sportu i turystyki w Urzędzie Marszałkowskim, przeczytali po fragmencie "Lokomotywę" Juliana Tuwima, inaugurując tym samym na naszej ziemi XII Ogólnopolski Tydzień Czytania Dzieciom. Rola konferansjerów przypadła Ryszardowi Grajkowi i Joannie Korzeniowskiej, przedstawicielom Prudnickiego Ośrodka Kultury (współorganizator).
Tradycyjnie już odbyły się specjalne konkursy, w tym na najmłodszego uczestnika rajdu. Zwyciężył 16-dniowy Bartosz Wróblewski z Prudnika.
- Zaraz jak się urodził stwierdziliśmy, że idziemy z nim na pierwszy jego rajd - mówi dla naszej gazety mama, Anna Wróblewska. - Ciężko było pod górę, tatuś (pan Adam - red.) ledwo pchał wózek, ale daliśmy radę i dotarliśmy na miejsce. Wcześniej chodziliśmy tu za dziecka od maleńkiego, potem jako pomoc przy organizatorze.
Nagrody - pluszowe zabawki - przyznano także malcom, które zajęły miejsca 2-5. Prezenty przygotowano również dla urodzonych 1 czerwca i najliczniejszej rodziny (nazwiska laureatów u góry). Dziesiątki maluchów wzięły udział w konkursie na bajkowe przebranie. Pomysłowość nie znała granic. Każdy zszedł ze sceny z upominkiem. Agnieszka Maciejuk zaprezentowała się publiczności w stroju diabła (na zdjęciu na stronie obok).
- Bo to taki mały diabełek - żartowała do naszego mikrofonu mama, Izabela Maciejuk. - To trzeci rajd córki, a mój chyba dwunasty. Jest tu mnóstwo atrakcji, każde dziecko może znaleźć coś dla siebie - dodała.
Dużym zainteresowaniem cieszyły się dmuchane zjeżdżalnie i gry zręcznościowe. Chętni mogli też dosiąść wściekłego byka czy wydoić sztuczną krowę.
- Nie jest to trudna czynność - dzielił się z nami wrażeniami Łukasz Łukasik.
Swoje stoiska edukacyjne mieli m.in. policjanci i nadleśniczy.
- Pozwolono mi wsiąść do radiowozu - mówiła szczęśliwa Zosia, cała umalowana na twarzy przez uczennice Zespołu Szkół im. Korczaka. - Bawię się bardzo fajnie, szkoda, że taki dzień jest tylko raz w roku...
Nie zabrakło również występów estradowych. O sporą dawkę dobrego humoru zadbali clowni: Rupert i Rico.
- Ten rajd to bardzo dobry pomysł, bo można chociaż kilka godzin posiedzieć na spokojnie z dziećmi. W tygodniu brakuje czasu, rodzice są zabiegani za pracą, niektórzy muszą za nią dojeżdżać. Jesteśmy tu z dziećmi już dwunasty raz - wyznali Anna i Rafał Gajek.
Impreza kosztowała przeszło 50 tys. zł. Środki wyłożyli hojni sponsorzy. W organizację zaangażowanych było grubo ponad 100 społeczników.
- Już w wrześniu rozpoczynamy przygotowania do kolejnego, 35. rajdu - zapowiada Józef Michalczewski.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze