Artykuły
Pierwszy w powiecie rodzinny dom dziecka: Niechciane dzieci jednak w rodzinie
Autor: GRZEGORZ WEIGT.
Publikacja: Środa, 5 - Czerwiec 2013r. , godz.: 08:58
W powiecie prudnickim powstał pierwszy rodzinny dom dziecka. Prowadzi go rodzina zastępcza. Aktualnie ma pod opieką siedmioro dzieci.
W zacisznym miejscu w Dębowcu, z piękną panoramą na ziemię prudnicką odbyło się ważne spotkanie. Obecny na nim starosta prudnicki Radosław Roszkowski powiedział: - Chwila, na którą wszyscy wyczekiwali, zarówno państwo, jak i my - Zarząd Powiatu Prudnickiego. Marzyliśmy o momencie, kiedy uruchomiony zostanie pierwszy na terenie powiatu prudnickiego rodzinny dom dziecka. Cieszę się, że wybraliśmy na realizatora tego rodzinnego domu dziecka rodzinę, która już sześć lat jest rodziną zastępczą, rodziną znakomitą, która ma wielkie dokonania, przez której opiekuńczość i troskę przeszło już wiele dzieci. Już 25 dziecko jest u państwa. To jest wielka rola społeczna. Dobrze, że znaleźliśmy możliwości finansowe i taki wspaniały dom dziecka tutaj powstał. Wspomnę tylko, że sześcioro dzieci może liczyć tutaj na doskonałą opiekę. W sytuacjach alarmowych może być tych dzieci więcej, tak jak obecnie jest siódemka. Państwo swojej pomocy i życzliwości nigdy nikomu nie odmówili.
To rzeczywiście ważny moment, choć w pracy rodziny niewiele się zmieni. Dalej będą zajmować się dziećmi, a dzieci znajdą tu bezpieczne schronienie i opiekę bardzo zbliżoną do prawdziwego rodzinnego domu. Taka jest różnica między rodzinnym domem dziecka a domem dziecka instytucjonalnym. Istotne jest więc to, że takie rozwiązanie, najlepsze dla dziecka w jego złej sytuacji, wreszcie jest możliwe na ziemi prudnickiej.
Krystyna Wilisowska, kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Prudniku podczas uroczystego otwarcia rodzinnego domu dziecka mówiła o dzieciństwie typowym, takie jakie było przypuszczalnie udziałem większości dorosłych osób, które uczestniczyły w otwarciu rodzinnego domu dziecka: - Kiedy przychodzimy na świat, przeważnie obok nas są nasi rodzice, mama i tato. Gdy rodzice prowadzą swoje dziecko jest ono wówczas bezpieczne, szczęśliwe i beztroskie (...)
Niestety nie jest tak zawsze. Są dzieci, które takiego startu, opieki, prowadzenia nie mają. I tu właśnie rola rodziców w rodzinnym domu dziecka, którzy dają dzieciom to, co powinny otrzymać w swoim domu: - Właśnie w państwu jest ta wielka nadzieja i jesteśmy wdzięczni, że taką drogę państwo wybraliście. Oby takich ludzi było jak najwięcej.
Rodzinny dom dziecka Doroty i Zbigniewa Krzaków w Dębowcu funkcjonuje, dzieci mają znakomite miejsce do zabawy. Są to aktualnie dzieci w wieku od 4 miesięcy do 3 lat i 3 miesięcy, więc zielone (zimą będzie białe), ciche i spokojne miejsce jest dla nich najlepsze. Tymczasem, przy okazji oficjalnego otwarcia, które miało miejsce 31 maja warto wspomnieć o kilku związanych z nim sprawach. Tym bardziej, że jak wspomnieliśmy to pierwszy taki dom w naszym powiecie. W przyszłym roku ma powstać drugi.
Dorota Krzak wspominała w tym dniu przed kamerami i mikrofonami licznych redakcji (widać, że temat jest bardzo ważny): - Przez te sześć lat do przedwczoraj w naszej rodzinie przeszło 23 dzieci. Piętnaścioro z nich poszło już do adopcji, znalazło szczęśliwe domy, miłość i opiekę. Troje dzieci wróciło do rodzin biologicznych, ale to się rzadko zdarza. Przyszła do nas następna dwójka i mamy 25 dzieci, aktualnie siódemkę. Mamy dziecko, które szykuje się do adopcji, spodziewamy się niedługo rodziców adopcyjnych, którzy będą tutaj przyjeżdżali, poznawali to dziecko i przyzwyczajali się nawzajem. Przez te sześć lat poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, którzy nam pomagali na tej drodze. Tutaj muszę wspomnieć o naszym ośrodku, z którym ściśle współpracujemy. Jest to Katolicki Ośrodek Adopcyjny i Opiekuńczy w Opolu. W zasadzie większość rodziców przychodzi stamtąd. Jeździmy tam na konsultacje, na badania. Tak doszliśmy do tego momentu, kiedy zdecydowaliśmy się na rodzinny dom dziecka. Wiele w naszym życiu to nie zmieni, natomiast pewne sprawy będą nam się łatwiej układały. Np. nie będziemy się stresować, że możemy przyjąć jakieś "nadprogramowe" dziecko, tylko mamy na to zielone światło. Ale chcemy robić dalej, to co robiliśmy do tej pory, czyli przyjmujemy dziecko, zapewniamy opiekę, wsparcie, ale też reprezentujemy prawnie, stawiamy się na wszystkie rozprawy, pilotujemy do adopcji i na koniec odwiedzamy się.
Dorota Krzak pytana o wskazówki dla innych rodzin, które chciałyby podjąć się podobnego zadania mówiła, że najważniejsze jest doświadczenie. O spełnianiu warunków mówi spokojnie, jak by to nie był problem, nie demonizuje biurokratycznych wymogów.
Wśród osób, które miały swój udział w powstaniu rodzinnego domu dziecka jest poseł Janina Okrągły. Podczas spotkania w Dębowcu podkreślała, że opieka w rodzinnym domu dziecka jest bardziej osobista. Mówiła o tym, że takie domy dziecka są bardziej nastawione na współpracę, aby dziecko albo wróciło do swojej rodziny, albo przygotowują do adopcji.
- Dziecko w rodzinie zastępczej, w rodzinnej pieczy jest lepiej przygotowane do życia, lepiej sobie radzi, czuje się bardziej osobą. - zaznaczyła poseł Okrągły i na koniec spytała starostę, ile jeszcze takich rodzinnych domów dziecka powstanie w powiecie?
Starosta Roszkowski odpowiedział: - Chciałbym, żeby ich było jak najmniej, żeby było jak najmniej dzieci, które wymagają takiej opieki, ale jesteśmy w sytuacji kiedy mamy publiczny Dom Dziecka w Głogówku, gdzie trzydzieścioro dzieci w tej chwili doznaje opieki instytucjonalnej. Jeśli chodzi o poziom opieki, przygotowanie dzieci do życia w społeczeństwie, następnie do miłości do swoich dzieci jest to zdecydowanie lepsza forma i będziemy dążyć, żeby ona w naszym powiecie dominowała. Wspomnę, że pani poseł była jedną z tych osób, chyba nawet jedyną z klubu PO, która była sprawozdawcą ustawy o pieczy zastępczej. Jest więc jedną z osób, która inicjowała, katalizowała proces tworzenia rodzinnych domów dziecka w powiecie prudnickim. W bardzo znaczącym stopniu starała się nam pomóc przenieść nasze uwagi ze strony samorządu na poziom rządowy.
Warto tu jeszcze wspomnieć, że poza tym co najważniejsze, czyli przewagą wychowawczą rodzinnych domów dziecka nad domem instytucjonalnym, ta przewaga dotyczy także kosztów. Koszt utrzymania wychowanka jest znacznie niższy w rodzinnym domu dziecka.
Państwo Krzak działali do tej pory jako rodzina zastępcza niezawodowa. Z rodzicami biologicznymi rzadko mają do czynienia, przeważnie dlatego, że rodzice ci na ogół nie są tym zainteresowani. Czasem odbywają się takie spotkania na neutralnym gruncie w PCPR. Dziesięcioro dzieci otrzymali wprost z porodówki, jako niechciane, porzucone. Jeśli chodzi o sprawy wychowawcze, to dzieci małe, często z porodówki to jest plus, nie ma wpływów z poprzednich rodzin, można się nimi chwalić. Zdarzały się jednak również dzieci trochę większe, bardzo zaniedbane, bite. Z tak małymi dziećmi po dłuższym czasie jest z kolei trudno się rozstać, bo są jak swoje. W pracy pomagają dwie dorosłe córki, czasem zaprzyjaźnione osoby, ktoś kto zna dzieci.
31 maja rodzina Krzaków otrzymała gratulacje, wysłuchała wiele życzeń i ciepłych słów. Były wyrazy uznania dla prowadzących rodzinny dom dziecka, drobne upominki, słodkości. Oczywiście, że tak miło na co dzień nie jest, ale tym bardziej trzeba podkreślać w takich uroczystych sytuacjach, jak ważna jest rola społeczna takich osób. Mimo tych mniej lub bardziej oficjalnych przemów na spotkaniu było rodzinnie. Rodzice chwalili się swoimi wieloma dziećmi pokazując gruby album ze zdjęciami.
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze