Artykuły
Ustawa śmieciowa a samorząd lokalny: Przetargu nie będzie!
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Czwartek, 30 - Maj 2013r. , godz.: 05:51
Wójt Lubrzy zdecydował, że odbiorem odpadów komunalnych będzie zajmował się w dalszym ciągu miejscowy Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.
Już od 1 lipca zaczną funkcjonować nowe zasady gospodarowania odpadami. Zgodnie ze zmienionymi przepisami wywozem śmieci zajmą się gminy. To one mają, w drodze przetargu, wyłonić firmę, która się tym zajmie. Lubrza - jako jedyna w naszym powiecie - wyłamała się z tego grona.
Nie będzie zwolnień
Jak dotąd, gospodarką odpadami zajmował się ZGKiM. Jest to jednostka budżetowa, bezpośrednio podlegająca pod Urząd Gminy w Lubrzy, nie zaś spółka powstała w wyniku prywatyzacji.
- Zakłady takie jak nasz nie mogą stawać do przetargu - zaznacza wójt Mariusz Kozaczek. - Tak naprawdę w kraju pozostało niewiele tego rodzaju jednostek, które nie zostałyby przekształcone w spółki.
Dodatkowo wójt powołuje się na ustawę o samorządzie gminnym, podkreślając swobodę decydowania. Wiadomo już, że przetargu nie będzie. W razie nacisków ze strony organów nadrzędnych, lubrzański samorząd gotów jest dowodzić swoich racji przed sądem.
Gdyby wójt ogłosił przetarg i wybrał firmę z zewnątrz, miejscowy ZGKiM musiałby zmniejszyć zatrudnienie o około 1/3. Nie mógłby już bowiem wykonywać zadań, związanych z odbiorem i wywozem śmieci. Nadal natomiast zajmowałby się gospodarką mieszkaniową, sprawami remontowo-budowlanymi itd.
Drugą opcją mogłoby być przekształcenie zakładu budżetowego w spółkę, która - podobnie jak np. prudnicki ZUK - konkurowałaby na wolnym rynku, jeśli nie w tegorocznym przetargu, to w następnym (kiedy zamówienie publiczne zostałoby ponowione). Jest to jednak pomysł co najmniej ryzykowny. Tu również za przykład może służyć wymieniony wcześniej ZUK, który w niedawnym przetargu na sprzątanie Prudnika wykoszony został przez zewnętrzną firmę "Remondis". Konkurencyjność, która miała być atutem nowych "przepisów śmieciowych", sprzyja tak naprawdę wymieraniu zakładów, funkcjonujących przez długi czas na danym terenie.
- Dziś firmy zewnętrzne oferują niskie ceny i wygrywają, ale skąd pewność, że za jakiś czas ich nie podniosą? - pyta wójt Mariusz Kozaczek. - Co zrobi gmina, jeśli przy którymś z kolejnych przetargów ceny poszybują w górę, a oferent będzie tylko jeden? Gdyby chodziło o jakąś inwestycję, samorząd mógłby wtedy powiedzieć, że nie stać go na taką czy inną kwotę, jednak co zrobić w przypadku wywozu śmieci? Ktoś to przecież musi robić.
W tym miejscu wójt podaje przykład przetargu, który ogłosił na budowę świetlicy w Jasionie. Jedyny oferent zaoferował wtedy zbyt wysoką (przekraczającą 300 tys. zł) stawkę. Taką propozycję dało się odrzucić. Inny przykład - szkoła. Skoro gminy nie stać na utrzymanie danej placówki, może ją zamknąć lub przekazać w ręce stowarzyszenia (patrz - szkoła w Dytmarowie). Jednak w przypadku wywozu śmieci, nie jest możliwa rezygnacja z takich usług. Samorządy mogą obawiać się, że duże firmy (po doprowadzeniu do upadku lokalnych zakładów) podyktują swoje warunki. Choć nowe opłaty za śmieci będą funkcjonowały na zasadzie podatków, nic na razie nie wiadomo, by miał zostać wprowadzony nieprzekraczalny pułap w zakresie stawek (jak np. ma to miejsce w przypadku podatków od nieruchomości).
Nie będzie zniżek
Tymczasem gminy muszą odnaleźć się w realiach nowej "ustawy śmieciowej". Lubrza jako ostatnia w całym powiecie zdecydowała się przyjąć związane z nowymi przepisami uchwały. Podobnie jak wiele innych samorządów w Polsce, także najmniejsza gmina powiatu prudnickiego liczyła na to, że "ustawa śmieciowa" ostatecznie zostanie wycofana. Póki co, parlament przegłosował jedynie pewne zmiany w tym kłopotliwym akcie prawnym, np. w kwestii sposobów naliczania opłat (mogą być odmienne w różnych częściach gminy). Zasadniczo jednak najważniejsze elementy ustawy pozostały bez zmian. Chodzi o redukcję liczby wysypisk śmieci na terenie kraju, konieczność przetargu, mającego na celu wyłonienie jednej (a nie kilku, jak było to możliwe wcześniej) firmy wywożącej śmieci, a także ustalenie odgórnej stawki za odpady.
W przypadku Lubrzy są to kwoty: 10 zł (w przypadku śmieci segregowanych) oraz 22 zł (w przypadku braku segregacji). Jest to stawka miesięczna, pomnożona przez liczbę mieszkańców i - co trzeba podkreślić - narażająca przysłowiowego Jana Kowalskiego na znacznie większe wydatki. Ponadto nie ma gwarancji, czy kwoty z czasem nie wzrosną.
Lubrza nie zdecydowała się na zastosowanie ulg dla rodzin wielodzietnych. Dla przykładu sąsiednia Biała wprowadziła 50% zniżkę za trzecie dziecko oraz symboliczną złotówkę za kolejne (całkowite zwolnienie z opłat okazało się niemożliwe). Zapytany o powód braku zniżek na terenie swojej gminy, wójt Mariusz Kozaczek tłumaczy tę decyzję niepewnością, co do tego, jakie będą faktyczne koszty nowych zasad gospodarki śmieciami w praktyce. Nie wyklucza jednak, że takie ulgi zostaną w przyszłości wprowadzone. Zresztą, tego rodzaju zmianę w przepisach i tak muszą przegłosować radni.
Póki co, Lubrza oferuje darmowe worki w 6 kolorach, w zależności od tego, na jaki rodzaj odpadów są one przeznaczone (np. żółty na tworzywa sztuczne, biały - na szkło i opakowania szklane bezbarwne).
Nie planuje się jednak, przynajmniej na razie, oznakowywania worków za pomocą kodów kreskowych. Taki zabieg miałby służyć lepszej kontroli tego, czy dana osoba segreguje odpady (jeśli oczywiście do tego się zobowiązała). Istniałaby wówczas możliwość sprawdzenia, czy worki wręczone mieszkańcom znalazły się ostatecznie w pojemniku na śmieci (takie rozwiązanie stosowane jest np. w gminie Prudnik).
Żaden jednak ze sposobów kontroli nie jest w pełni skuteczny. Ani "kablowanie" na sąsiada, ani zaglądanie do worków (czy aby nie znalazł się tam przez przypadek pełny słoik lub tworzywo zupełnie innego rodzaju), ani też wizja odpowiedzialności zbiorowej za niesumienność w zakresie segregacji (takie pomysły pojawiają się w naszym kraju).
Władze planują, aby raz w miesiącu funkcjonował w gminie Lubrza punkt odbierania odpadów wielkogabarytowych, np. mebli czy opon; zwłaszcza, że jednym z celów "ustawy śmieciowej" (przynajmniej teoretycznie) jest ograniczenie liczby dzikich wysypisk (czytaj powyżej).Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze