Artykuły
Skandal: Radiowozem na "tirówki"
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Czwartek, 30 - Maj 2013r. , godz.: 05:47
Generał Leszek Marzec nie jest już szefem Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. Z hukiem wyleciał z pracy w kilka godzin po ujawnieniu w mediach porażającego nagrania. Nagrania, które mogłoby posłużyć za scenariusz filmu typu "Drogówka"...
Takiej afery w polskiej policji nie było dawno. "NTO" podała w czwartek, że nadinsp. Marzec został potajemnie nagrany podczas rozmowy - prawdopodobnie w swoim gabinecie - z wysoką rangą oficer, a w rozmowie pełnej zażyłości mieszają się wątki służbowe i obyczajowe. Dialog jak spod budki z piwem dotyczył awansów i skandali seksualnych w policji. Płytę z ponad osiemnastominutowym nagraniem przesłał do redakcji pocztą anonimowy informator. Wkrótce huczał o niej cały kraj. Jeszcze tego samego dnia opolski komendant został odwołany przez ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza na wniosek komendanta głównego policji nadinsp. Marka Działoszyńskiego. Ten ostatni najpierw wezwał nadinsp. Marca w trybie pilnym "na dywanik" do Warszawy oraz zlecił kontrolę w KWP w Opolu. Po krótkiej rozmowie zapadła decyzja o dymisji. Jej powodem - jak poinformował zdawkowo rzecznik KGP insp. Mariusz Sokołowski, była utrata zaufania.
Ci, którzy zapoznali się z nagraniem, twierdzą wprost - to, co tam pada, a mowa jest m.in. o seks-usługach, wyprawach radiowozem jednego z komendantów powiatowych na prostytutki, a także o częstotliwości i szczegółach zbliżeń intymnych przełożonego z podwładną i załatwianiu przy okazji spraw kadrowych, jest skrajnie niegodne munduru. W poniedziałek gen. Marzec przeszedł... na emeryturę. Ma dostawać ok. 10 tys. zł miesięcznie. Należy mu się również 90 tys. odprawy. Tymczasem wobec drugiej z bohaterek seksafery - naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej KWP, Katarzyny Szawdylas-Wasilewskiej, wszczęto postępowanie dyscyplinarne dotyczące naruszenia zasad etyki zawodowej policjanta. Funkcjonariuszka została zawieszona w obowiązkach służbowych na okres trzech miesięcy. Odebrano jej również broń oraz legitymację służbową. Jak donosi "NTO" broń stracił też jej mąż, który również jest policjantem. Jego przełożeni obawiali się, żeby w przypływie emocji nie zrobił niczego niewłaściwego.
Sprawę nielegalnego nagrania bada prokuratura. Ze wstępnych ustaleń kontrolerów z KGP wynika, że były już komendant, ochrzczony w mediach pieszczotliwie "knurem", mógł się... sam podsłuchać, wbijając przez pomyłkę specjalny kod, którym uruchomił urządzenie do przeprowadzenia telekonferencji. Do wyjaśnienia pozostaje jeszcze sposób, w jaki pikantne nagranie wypłynęło na zewnątrz.
To nie pierwsza tego typu afera w opolskiej policji. Przed kilkoma laty światło dzienne ujrzała taśma z nagraniami rozmowy Adama Dudki z podwładnymi. Dziś już emerytowany naczelnik Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego KPP w Prudniku, podczas odprawy służbowej, używając rynsztokowego języka, usiłował wymusić na policjantach nieetyczne działania dla poprawy statystyk. Antybohater nie poniósł wówczas praktycznie żadnych konsekwencji.
STENOGRAM CZĘŚCI NAGRANIA
Kobieta: Ja powiedziałam, że nie jestem jedyna. Tak powiedziałam. A to jest całkiem co innego, masz kilka, a nie jedną.
Mężczyzna: Ja też nie jestem jedyny, na takim samym wózku jedziemy. Bo ty masz męża, a ja mam żonę. Co tam jeszcze na boku, to nawet nie wiem. Ja się o to nie pytam. Ja to tak odebrałem, że w tym samym dniu miałem różne panienki i jeszcze ty. (...)
Dalsza część dialogu dotycząca szczegółów stosunków seksualnych komendanta z panią oficer nie nadaje się do publikacji.
M: Wracając do XXXX, zobaczymy, jak to dalej będzie funkcjonowało. Ja w każdym bądź razie się będę temu bacznie przyglądał. Jeśli do końca roku nie będzie jakichś konkretnych zmian, to początek roku może być dla niego bardzo przykry, i tyle. Nie będę się zastanawiał, bo wolę, k..., mieć, k..., pryszcza rzecznikiem prasowym, niż jakiegoś innego patafiana. A on jak mnie bardzo wkur..., to ja mam szukać mu pracy. Niech sobie sam szuka pracy. Pójdzie do wydziału kryminalnego albo do wydziału prewencji.
K: Do CBOŚ-u, on ma tam kolegów. Ja ci znajdę rzecznika. Takiego, który będzie miał polot, będzie grzeczny.
M: On w stosunku do mnie jest grzeczny.
K: Ale nie grzeczny w sensie, że mówi dzień dobry, ale grzeczny do innych, że nie będzie arogancji. (...)
M: O czym, powiedz mi - jak już możemy na tematy służbowe... O czym ja miałem jeszcze powiedzieć. O odznaczeniach, o mianowaniach, o dodatkach służbowych, o dodatkach na odejście. O czym jeszcze? Ty masz jeszcze coś jakiegoś?
K: A nie wiem. Praktyki? Ale ja nie wiem, czy to jest temat na telekonferencję z komendantami. Nieee.
M: Dzisiaj taki gościu, taki patafian napisał, k..., takiego to bym wyj... od razu. Nie napisał, z jakiej uczelni. Zwracam się o praktykę studencką. Jaką, k...? Chcesz zamiatać przed komisariatem? K..., czy co? Jeszcze wyznacza sobie jednostkę i komisariat. I ani nie napisze gdzie się uczy ani nic. To wyp... Odmowa i już.
K: Ale oni często tak robią, to nie wiedzą, że muszą przedłożyć dokumenty, jeśli ich pouczymy, to oni dosyłają.
M: Ja nie pouczam, od razu odmowa i koniec. Niech się, k..., nauczą. (...) Wtedy nie odsyłamy, tylko zostawiamy sobie. A jak będzie miał rektor pretensje, to pokażemy, że z idiotami to my nie chcemy pracować. Jeśli ktoś chce, to niech się nauczy pisać podanie o praktykę. (...)
K: Byli i tacy, jak komendant z Kędzierzyna. Rewelacja. On zadzwonił właściwie tylko po to, by ustalić kilka szczegółów technicznych. Skoro był na odprawie, on sobie zapisał, zrobił, zaplanował, wszystko samodzielnie, normalnie. A byli też tacy jak ze XXXX, ten brzydal XXXX.
M: Czyli nie lubisz tego blondyna?
K: Nie lubię, bo to jest k...rz. Po prostu.
M: Jaki k...rz?
K: Nie pamiętasz historii, że on na prostytutki jeździł od lat? Jeszcze jak pracował. Normalnie radiowozem. Wypierdzielał policjantów z radiowozu, a sam te przydrożne, te lachony zaliczał.
M: Pier...??
K: K..., pod Bogiem. Wieśniak, to jest wieśniak.
M: Ja pier...
K: To jest wieśniak. Najgorszy, taki wiesz.
M: K..., nie ma co, k..., takie to nieumyte. Ja pier... Tfu. Ktoś bzykał przed chwilą jeszcze, fe.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze