Artykuły
Parkowe fontanny: Kamienie zatykają odpływ
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Czwartek, 30 - Maj 2013r. , godz.: 05:29
Jan Kubatek jest opiekunem prudnickich fontann, pracownikiem ZWiK-u. Już kiedyś informował nas o praktyce wrzucania kamieni do źródełka przy altanie w parku. Zwyczaj ten trwa w najlepsze.
Pan Jan regularnie zmuszony jest wyławiać kamienie z fontanny.
- Zwracam nieraz uwagę rodzicom, żeby nie pozwalali tego robić swoim dzieciom, ale to nic nie pomaga. Nieraz usłyszę jeszcze parę niemiłych słów - mówi dla "TP".
Skoro kamienie są, to dzieci skwapliwie z nich korzystają. Dla najmłodszych to przecież niezła zabawa. Problemem jest raczej fakt, że kamyki w ogóle się tam znajdują.
- Przy rewitalizacji parku staraliśmy się wiernie odwzorować to miejsce w stosunku do wyglądu sprzed lat. Kamienie są tego elementem. Konserwator zabytków zatwierdził taki projekt - zaznacza Szymon Kroczak, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego w Prudniku.
Nie zanosi się więc na to, by zagospodarowanie terenu uległo tam zmianie. Pozostaje apelowanie do rodziców i ich pociech, że wrzucanie kamieni powoduje zatykanie odpływu. Dno źródełka ma bowiem kształt półkolisty, w związku z czym to, co się w nim znajdzie, spływa w jedno miejsce - na środek.
Starsze dzieci mają dodatkowo inną zabawę - kładzenie dużych kamieni nad źródełkiem, gdzie znajduje się niewielki wodospad. Utrudnia to spływanie wody. Oto jak przejawia się nasza figlarna natura.
Teren Placu Rodziny Fränklów jest monitorowany. Altana jednak częściowo zasłania obraz tego, co dzieje się przy niewielkiej fontannie. Trudno zresztą wyobrazić sobie interwencje policji czy straży miejskiej z tak błahego (w porównaniu np. z aktami wandalizmu) powodu.
Monitoringu brakuje z kolei przy zabytkowej fontannie nieopodal głównego wejścia do parku i - jak zaznacza naczelnik WGKOŚiR - na razie nie zanosi się na to, by to narzędzie kontroli społecznej miało zostać tam zainstalowane. A różne rzeczy się dzieją.
- Ktoś kiedyś wpuścił tam barwnik spożywczy i woda stała się lazurowa - wspomina Szymon Kroczak.
Opiekun fontann Jan Kubatek zna jeszcze bardziej przyziemny przykład. Do fontanny trafiają już nawet nie kamienie, a elementy kostki brukowej z otoczenia fontanny. A zatem niektórzy prudniczanie bawią się w najlepsze!
Rok temu doszło tam z kolei do aktu wandalizmu, polegającemu na wyrwaniu koszy na śmieci i wrzuceniu ich do fontanny. Zachęcamy więc do wyżywania się w inny sposób, np. poprzez sport, na znajdującym się nieopodal "Orliku".Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze