Artykuły
Irlandczyk w Polsce: Silesia Home Of The Fatties/Śląsk, kraina tłuściochów
Autor: PEADAR DE BURCA.
Publikacja: Środa, 8 - Maj 2013r. , godz.: 11:04
Silesia Home Of The Fatties
One fifth of the people in Silesia are obese. Shocked? So was I when I found out. Where are these slobs? I rarely see fatties when I'm out and about. The mothers in the park are toned and taut, their bums more akin to turtle shells, their elbows sharp and pointy, the way you'd be afraid to get too close to them lest you snag your carotid artery off one and bleed to death right there in the playground in front of the toddlers. Where are these overweight Slavs? The bearded hobos standing outside our local gin palace, laughing dementedly as warm, amber pools gather at their feet are a slim bunch. But I suppose a constant diet of methylated spirits and Hepatitis B will do that for you. My PRACTICAL SILESIAN WIFE'S friends are lean and trim, no surprise; the bulk of them are doctors and it's hard to put on excess weight when you're subject to regular 24hours shifts in the Emergency Unit, the place where all the glue-sniffing, wife-beating, Fakt-reading, Jew-hating, Mitsubishi Lancer-driving, chicken-molesting Waldecks end up on a Saturday night. Then it hit me why I don't see fatsos in Silesia; I have no interaction with them. I go to the park, the gym, I swim, I cycle - this is my world and it is populated by like-minded healthy specimens. Think about it; you never meet these human blobs casually on the street. Most can't fit out of their regular-sized front doors so they stay inside washing themselves with a curtain tied to a broom handle. Fatties aren't obvious here but the logic of the Silesian diet dictates that obesity is the natural conclusion. Your food is dripping with cholesterol - not only are you in love with meat, but you are obsessed with the most bizarre, freaky, mutant meat combinations - Pigs feet in jelly? Just try and imagine the glutton who invented this. He was probably in the process of eating the entire pig and it wasn't until he got to the feet that this genius hit upon the idea of syncing the trotters with something more fattening than the beast itself. This hybrid, science- fiction food isn't the exception, it's the norm - Geese Brains? Why? Ok, when the Russians drop the bomb on Poland and the survivors have finished off the last tin of dog food - then I could understand. But you'd rather go down the Apocalypse Now route before trying something healthy and beneficial like... fish.
I remembered the time I told my in-laws that my favourite food is salmon - They started laughing at me the way you do when you're at a circus and first see a bear on rollerskates. But then again, my father in law doesn't use butter on his bread, no that's not fattening enough, so he uses... lard. This is a family that isn't happy unless someone in the house is in the process of eating their way out of a cake. No country should have as many varieties of cake as you do. I've even been to parties where there was a cake baked inside another cake. You are so in love with cake that you can't wait for it like normal people and thus the dessert course is always served before the savoury food - this happens every time I'm invited to someone's house. Do you realise how loco this is? Your inverting of the meal pyramid means that 90% of the meal is sweet. This is like having your weekend from Monday to Friday and trying to summon enough energy to get out of bed to work on Saturday and Sunday, as they do in Ruda Slaska. Diabetes, cancer, these are all just over the horizon. You Silesians need to think of your futures. Think of your children. Actually, don't. Most of them are morphing into miniature buffalo and thinking of them will only depress you. Think of me instead. You already make me feel uncomfortable with your awkward silence when I speak English - do you want me to feel even more alienated as my beautiful, athletic, muscular body stands out like a gazelle amid a sea of pregnant hippopotami?
Śląsk, kraina tłuściochów
Jedna piąta mieszkańców Śląska jest otyła. Szokujące? Też byłem zszokowany, gdy się o tym dowiedziałem. Gdzie właściwie są te flejtuchy? Rzadko widuję tłuściochów na ulicy.
Matki w moim parku są wyrzeźbione i jędrne, ich pupy przypominają raczej skorupę żółwia, ich łokcie, twarde i celne, gotowe w każdej chwili przebić twoją tętnicę szyjną, jeżeli tylko odważysz zbliżyć się za bardzo. A wtedy wykrwawisz się na śmierć wśród maluchów na placu zabaw. Gdzież są zatem ci otyli Słowianie?
Zarośnięci kolesie wystający przed pobliską spelunką, śmiejący się głupawo, gdy ciepła, bursztynowa kałuża wzbiera wokół ich stóp, to paczka szczupłych. Przypuszczam, że to zasługa nieprzerwanej diety opartej na spirytusie metylowym wspomaganej żółtaczką typu B. Koledzy i koleżanki mojej PRAKTYCZNEJ ŚLĄSKIEJ ŻONY są szczupli i zgrabni i nic w tym dziwnego: większość z nich to lekarze, a trudno jest przybrać na wadze podczas regularnych 24-godzinnych dyżurów na izbie przyjęć, gdzie w sobotnią noc zjawiają się wąchacze kleju, damscy bokserzy, czytelnicy Faktu, antysemici, ujeżdżacze mitsubishi lancera, a także molestujący kury Waldek. Uderzyło mnie wtedy, że na Śląsku właściwie nie widuję grubasów; nie mam z nimi kontaktu. Chodzę do parku, na siłownię, pływam, jeżdżę na rowerze - to jest mój świat, zaludniony przez zdrowe, podobne do mnie osobniki. Zastanawiające, że nigdy nie natkniemy się na grubasa na ulicy. Większość nie jest w stanie wydostać się z mieszkania przez typowych rozmiarów drzwi wejściowe. Zostają zatem w domu, myjąc się przy pomocy firanki zamocowanej do kija. Tłuściochy wcale nie są tutaj rzeczą oczywistą. Taka jest po prostu logika śląskiej diety, której naturalnym skutkiem jest otyłość. Wasz jadłospis ocieka cholesterolem - to, że jesteście zakochani w mięsie, to mało. Macie obsesję na punkcie najbardziej dziwacznych, obłędnych i zmutowanych wariacji mięsnych - golonka w galarecie? Spróbujcie tylko wyobrazić sobie obżarciucha, który to wymyślił. Można przypuszczać, że był właśnie w trakcie spożywania całej świni i akurat wtedy, gdy już zbliżał się do nóg, geniusz ów wpadł na pomysł syntezy nóg i czegoś jeszcze bardziej tłustego niż samo zwierzę. Hybryda ta, jedzenie z gatunku science fiction, nie jest bynajmniej wyjątkiem, jest normą. Gęsie móżdżki. Za jakie grzechy? W porządku, gdyby Rosjanie zrzucili na Polskę bombę, a ocaleni zjedliby ostatnią puszkę karmy dla psa, to wtedy, ale tylko wtedy, jestem to w stanie zrozumieć. Ale raczej przecierpicie Apocalypse Now, niż skosztujecie czegoś, co jest zdrowe i pożywne, jak... ryba.
Pamiętam, gdy powiedziałem teściom, że moją ulubioną rybą jest łosoś, zaczęli śmiać się ze mnie zupełnie, jakby zobaczyli niedźwiedzia na rolkach. Ale to nie wszystko: mój teść nie używa do chleba masła: masło nie jest wystarczająco tłuste, używa zatem smalcu. W tej rodzinie nie spoczną, dopóki ciasto nie będzie wylewało się z uszu ostatniego domownika, przez przeoczenie jeszcze nienakarmionego. Nie znam kraju, który ma tyle gatunków ciast, co Polska. Byłem swego czasu na imprezie, gdzie częstowano ciastem upieczonym wewnątrz innego ciasta. Uwielbiacie ciasta do tego stopnia że, nie mogąc się go doczekać, w odróżnieniu od ludzi normalnych, jecie deser przed, a nie po głównym daniu. Tak jest wszędzie, gdzie mnie zapraszają. Jesteście w stanie docenić to wariactwo? Stawianie na głowie piramidy pokarmowej oznacza, że 90 proc. tego, co jecie to słodycze. To coś jakby weekend, który trwa od poniedziałku do piątku. A w sobotę i niedzielę zbierasz siły, aby wygrzebać się z łóżka. Tak to robią w Rudzie Śląskiej. Cukrzyca, rak i Bóg wie co jeszcze czekają już za rogiem. Powinniście, kochani, pomyśleć o waszej przyszłości. O waszych dzieciach. A właściwie to może lepiej nie. Przecież większość ulega transformacji w miniaturowe bawoły i myślenie o nich wprowadzi was tylko w depresję. Pomyślcie raczej o mnie. Już i tak czuję się nieswojo, gdy mój angielski skutkuje niezręcznym milczeniem po waszej stronie. Czy naprawdę chcecie, abym był jeszcze bardziej wyobcowany, gdy moje piękne, atletyczne i muskularne ciało będzie niby gazela unosząca się ponad morzem ciężarnych hipopotamów?
Tłum.: A.L. i M.P.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Irlandczyk w Polsce
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze