Artykuły
Pod paragrafem: Kto kogo poturbował?
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 8 - Maj 2013r. , godz.: 10:44
Prudnicka policja prowadzi postępowanie w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy straży miejskiej.
Mundurowi nie przyznają się do winy, co więcej, to oni czują się poszkodowani. Złożyli nawet zawiadomienie do prokuratury, że rzekoma ofiara, która wysuwa wobec nich ciężkie oskarżenia, naruszyła ich nietykalność cielesną oraz znieważyła na służbie. Sceny niczym z filmów akcji miały się rozegrać pod Urzędem Skarbowym w Prudniku. Był dzień roboczy, dochodziła godzina 14.00. Pięćdziesięciokilkuletni mężczyzna, mieszkający na co dzień w Niemczech, został zatrzymany przez strażników w związku z popełnionym kilka godzin wcześniej wykroczeniem drogowym. Sprawca ponoć nie chciał się wylegitymować ani podać swoich danych osobowych. Podenerwowany interwencją miał "obrzucić" funkcjonariuszy inwektywami, a kiedy ci próbowali go obezwładnić, także ich odpychać, uderzać i szarpać za mundury. On sam stanowczo temu zaprzecza i twierdzi, że to strażnicy jego poturbowali, używając w bezpardonowy sposób siły fizycznej, w wyniki czego upadając na ziemię doznał uszczerbku na zdrowiu. Interweniującym strażnikom wsparcia udzielili ich dwaj koledzy po fachu, którzy akurat byli w pobliżu na patrolu pieszym. Koniec końców mężczyzna trafił na komendę policji. Niedługo potem, niemal równocześnie, obie strony zawiadomiły organy ścigania o popełnionych przestępstwach.
- Prowadzimy dwa odrębne postępowania - podkreśla st. sierż. Andrzej Spyrka, oficer prasowy KPP.
Prokuratura na razie nie udziela jakichkolwiek informacji w tej sprawie. Oficjalnie nie chcą się wypowiadać także zamieszani w nią strażnicy. Widać jednak, że są przejęci całą sytuacją.
- Zapoznaliśmy się z notatką służbową strażników, sporządzoną na okoliczność tego zdarzenia, i czekamy na dalszy rozwój wypadków - decyzję prokuratura, ewentualnie sądu. To, co opisali, nie mieści mi się w głowie - mówi dla "TP" wiceburmistrz Stanisław Hawron. - W chwili obecnej nie ma podstaw do tego, aby np. zawiesić tych funkcjonariuszy w pełnieniu obowiązków służbowych. Gdyśmy tak robili, to ani my, ani policja nie mielibyśmy w ogóle szansy zaprowadzenia porządku w mieście.
Tymczasem druga strona sporu szuka na własną rękę świadków. Wiadomo już, że na nic w postępowaniu dowodowym zda się zapis z kamer monitoringu, ponieważ te nie objęły swoim zasięgiem miejsca przepychanek. Do tematu powrócimy.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze