Artykuły
Bohater nie tylko na boisku: Uratował życie Dawidkowi!
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Czwartek, 2 - Maj 2013r. , godz.: 10:48
Nazwisko Marcina Łakisa, ikony drugoligowej Pogoni, idola rzeszy kibiców koszykówki w Prudniku, trenera kadetów Smyka, od dwóch tygodni nie schodzi z ust mieszkańców sąsiedniego powiatu. To właśnie jemu bowiem pięcioletni chłopczyk, który topił się w stawie, zawdzięcza życie.
Dramat rozegrał się na Pl. Partnerstwa w Otmuchowie, w rodzinnym mieście bohatera. Było poniedziałkowe popołudnie. Marcin Łakis spacerował tam wraz z żoną i dwojgiem dzieci. W pewnym momencie zauważył, jak malec, który chwilę wcześniej siedział z mamą i babcią niedaleko niego, zjeżdża z niewielkiej górki rowerkiem i nawet nie próbując hamować czy skręcać wpada do wody i zaczyna się topić!
- Nad brzegiem natychmiast zebrał się tłum gapiów, wszyscy patrzyli, nikt szczególnie jakoś nie reagował, tylko jedna kobieta weszła do stawu, ale zaraz się wycofała, nie za bardzo dawała sobie radę - opowiada dla "Tygodnika Prudnickiego" koszykarz Pogoni. - Chłopczyk przeraźliwe krzyczał i co chwilę znikał pod wodą.
Nie namyślając się długo popularny w Prudniku "Pycin" podbiegł do miejsca zdarzenia i rzucił się na pomoc poszkodowanemu. Chwycił pięciolatka pod wodą i wydobył go na powierzchnię. Niespodziewanie jednak sam znalazł się w pułapce.
- Zacząłem zapadać się po kolana w mule, woda sięgała mi do brody (nasz rozmówca ma 195 cm wzrostu - red.) - kontynuuje. - Zrobienie jednego kroku kosztowało mnie mnóstwo sił, ale szczęśliwie dotarłem do brzegu. Podałem komuś dziecko, a po chwili stojący tam ludzie i mnie pomogli wydostać się ze stawu.
Dawid wyszedł z wypadku cały i zdrowy. Na szczęście nie zachłysnął się wodą. Zawodnikowi Pogoni również nic się nie stało. Burmistrz Jan Woźniak w specjalnym liście wyraził dumę, że otmuchowianin potrafił zareagować i nieść pomoc z narażeniem własnego życia. Marcin Łakis znany jest w mieście kwiatów nie tylko ze znakomitej gry w koszykówkę, w tamtejszym Zespole Szkół uczy wuefu. 33-latek nie czuje się bohaterem, a już na pewno nie szuka rozgłosu. Mediom nie odmawia wywiadów w tej sprawie wyłącznie z szacunku.
- Pierwsze słyszę! Nawet wczoraj widziałem się z nim i ani słowem nie wspomniał o tym. To tylko potwierdza, że jest bardzo skromnym człowiekiem - komentuje prezes Pogoni Dariusz Lis. - W klubie też jest znany z tego, że potrafi zrobić coś dla innych kosztem samego siebie. Cieszy się ogromnym poważaniem, jest wzorem do naśladowania, ale nie obnosi się z tym i pewnie źle by się czuł, gdyby był stawiany na piedestale.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze