Artykuły
Irlandczyk w Polsce: Where Are You Going, Poland? / Którędy pójdziecie?
Autor: PEADAR DE BURCA.
Publikacja: Środa, 17 - Kwiecień 2013r. , godz.: 12:20
Where Are You Going, Poland?
All columnists read the online comments after their texts. Apart from me. I have them translated and the reaction to last week's text has led me to an opinion; the Poles don't know where they're going. This is not an insult, as all emerging countries need guidance. At one time Ireland did too. During the 1980's we were at crossroads, we were recovering from extended oppression, home to a complacent Catholic Church, low incomes, high unemployment, and most damaging of all, the people had damn all confidence. Sound familiar? And this lack of confidence was the fatal stitch that unravelled the fabric of our society.
Ireland was western Europe's dirtpoor relative, but by God we wanted to be liked. Our insecurity drove us ever-increasing lengths to feel important. So what did we do? We ignored what was good and distinctive about ourselves and hopped up on the Stars and Stripes bandwagon rolling out of Hollywood and Washington - There is so much we can learn from America - this, our mantra during the eighties and boy did we learn. We learnt so much that we became American, we dropped our heritage, our language and even today, the beautiful Irish accent has in some areas been replaced by an accent known as Mid-Atlantic. We used to have a Halloween celebration similar to your All Saints, but now we have diabetic dream of Trick or Treat. We have always been a ridiculous people, with ridiculous values and ridiculous heroes, so our choice of aspirational culture is predicated more on President Kennedy being of Irish descent than anything else. A streak of self-hatred runs through the Irish nation and the US is to us, symbolic of what we could be, if only like JFK's grandfather, we could get the hell away from our rockland island and start over again...
The Irish love affair with America is predicated on every family having a relative who found work there at one stage since 1845. Hard to resist, their culture offers something for everyone, but shame on the Irish neo-liberal Progressive Democrat Political Party, born in the 1980's, who took the American economic model and fed it to an insecure public, whose desire to be 'liked' made us roll over and accept anything as long as we were allowed into the big party that is the Western World. We gorged ourselves on a distorted capitalism that put foreign investment first and society second, a feeding frenzy that reached its apotheosis about ten years ago. To be fair, I didn't hear anybody in Ireland promoting a Swedish or Finnish Model, but where would Ireland be if we did? Would there be a quarter of a million ghost houses that have no infrastructure and where no one can live? A level of gangland crime in Limerick and Dublin that brings to mind South Central L.A.? Oh, and let's not forget our own little nation within a nation as we are home to the largest heroin population in Europe. If we followed the Swedes, these wasted, peanut-brained junkies could be part of an Island that exports rather than imports culture and technology. The Poland of today is 1980's Ireland - emerging, wanting to be respected and popular and at a crossroads. Like the Swedes and the Finns you have great resources- a living native language, natural resources personified by an intelligent people. Your attachment to Ireland during the Euros shows how you are looking for an ally and guidance. Choose your direction wisely, if not for yourselves then for me. To be connected to one dumb country is bad luck, but for it to happen twice is foolish.
Którędy pójdziecie?
Wszyscy felietoniści czytają komentarze internautów. Oprócz mnie. Korzystam z tłumaczenia i reakcja na tekst z ubiegłego tygodnia doprowadziła mnie do wniosku, że Polacy nie wiedzą, w jakim kierunku podążają.
To żaden zarzut, wszystkie kraje wschodzące potrzebują przewodnika. Swego czasu tak było z Irlandią. W latach 80. byliśmy na rozstaju, zbieraliśmy się po opresji na dużą skalę. Byliśmy ojczyzną zadowolonego z siebie Kościoła, niskich dochodów, wysokiego bezrobocia oraz, co najgorsze, ludzie byli kompletnie pozbawieni wiary w siebie. Znacie to? A ów brak pewności siebie odsłaniał bezlitośnie naszą tkankę społeczną.
Dla zachodniej Europy Irlandia była biednym kuzynem, dlatego tym bardziej chcieliśmy, aby nas lubiano. Nasz brak pewności siebie dodatkowo wzmacniał pragnienie, aby być ważnym. Co zatem zrobiliśmy? Zarzuciliśmy to, co nas wyróżniało i było w nas dobre i wskoczyliśmy do autobusu, który wytoczył się z Hollywood i Waszyngtonu. Tak wiele możemy się od Ameryki nauczyć. W latach 80. taka była nasza mantra i powiem wam, że naprawdę się uczyliśmy. Wiele przejęliśmy od Amerykanów, porzuciliśmy nasze dziedzictwo, nasz język. Nawet teraz, przepiękny akcent irlandzki został zastąpiony czymś, co określa się jako Mid-Atlantic. Niegdyś obchodziliśmy Halloween podobnie jak wy Wszystkich Świętych a teraz mamy Trick or Treat, koszmar cukrzyka.
Zawsze byliśmy trochę porąbani: mieliśmy osobliwe wartości i szczególnych bohaterów a jeśli idzie o wzorce do naśladowania, najbardziej inspiruje nas to, że prezydent Kennedy miał irlandzkich przodków. Brak akceptacji samego siebie przenika nasz naród a Stany Zjednoczone uosabiają dla nas to, czym moglibyśmy być gdyby tylko, tak jak dziadek JFK, mogliśmy wydostać się z naszej skalistej wyspy i zacząć gdzieś wszystko od nowa....
Irlandzka miłość do Ameryki zakorzeniona jest w każdej rodzinie, w której po roku 1845 ktoś kiedyś znalazł tam zatrudnienie. Jej kultura, której trudno się oprzeć, ma coś do zaoferowania dla każdego. Tym większy wstyd dla partii Progressive Democrat, która powstała w latach 80., przejęła amerykański model gospodarki i zaszczepiła go niepewnej siebie opinii publicznej. Jej pragnienie aby być "lubianą"rzuciło nas na kolana i sprawiło, że łykaliśmy wszystko, jak leci, na wielkiej imprezie pod nazwą " Świat Zachodni". Obżeraliśmy się spaczonym kapitalizmem, który na pierwszym miejscu stawiał zagraniczne inwestycje a dopiero na drugim - społeczeństwo. Było to szaleństwo konsumpcyjne, którego szczyt przypadł mniej więcej dziesięć lat temu. I powiem uczciwie, nie słyszałem, aby ktokolwiek promował w Irlandii model szwedzki lub fiński. Ciekawe, gdzie bylibyśmy obecnie, gdybyśmy poszli tamtą drogą? Czy mielibyśmy ćwierć miliona pustych domów, pozbawionych infrastruktury, w których nikt nie chce mieszkać? Przestępczość w Limerick i Dublinie która przywodzi na myśl najgorsze dzielnice Los Angeles? A nie zapominajmy o owej osobliwej społeczności wewnątrz naszego społeczeństwa: jesteśmy ojczyzną największej populacji narkomanów w Europie. Gdybyśmy poszli w ślady Szwecji, te odrzucone przez wszystkich ćpuny mogłyby nadal należeć do naszej Wyspy, która wiedzę i technologie raczej importuje niż eksportuje.
Dzisiejsza Polska jest jak Irlandia lat 80.: wschodząca, pożądająca szacunku i popularności i podobnie jak Irlandia wtedy - na rozstajnych drogach. Tak jak Szwedzi i Finowie dysponujecie wielkimi bogactwami: żywym językiem ojczystym którym posługują się inteligentni ludzie. To, jak przylgnęliście do Irlandii podczas EURO pokazuje, jak bardzo poszukujecie sojusznika i przewodnika.
Wybierzcie mądrze: nie chodzi tu tylko o was ale i o mnie. Być kojarzonym z jednym głupim krajem to pech ale zdublować tego pecha to już głupota.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Irlandczyk w Polsce
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze