Artykuły
Interwencja: Urzędnik zapomniał?
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 3 - Kwiecień 2013r. , godz.: 10:26
Już ponad trzy miesiące mieszkaniec Prudnika czeka na usunięcie przez służby burmistrza padniętego gołębia.
Przed świętami Bożego Narodzenia zadzwoniłem do wydziału rolnictwa. Pracownica urzędu - nie przedstawiła się - zapewniła mnie, że natychmiast zajmą się tym. Była bardzo bojowo nastawiona, dodała nawet, że tak być nie może - opowiada dla "TP" Edward Zając - Dziś mamy Wielkanoc, a zdechły ptak jak leżał, tak leży.
Gołąb i sterta odchodów zdobią okapnik na jednej ze ścian muzeum, znajdującej się vis-a-vis, w odległości około dziesięciu metrów, okien kuchennych mieszkania państwa Zająców.
- Jak przyjdzie ciepło, to my się tu podusimy - kontynuuje oburzony mężczyzna. - Ja też byłem kiedyś urzędnikiem, ale do swoich obowiązków podchodziłem sumiennie. Pomoc sami zadeklarowali też strażnicy miejscy, których spotkałem na ulicy, ale na nich raczej nie ma co liczyć. Oni niech lepiej zajmą się "sralnią" na podwórkach. Ich komendant twierdzi, że w centrum miasta już nie zalega tyle kup co kiedyś. On chyba nie wychodzi z biura.
Jak ustalił dla naszej gazety sekretarz Urzędu Miejskiego pracownice wydziału rolnictwa nie przypominają sobie telefonu od pana Edwarda w sprawie gołębia.
Mieszkaniec ulicy Królowej Jadwigi dodaje, że od blisko 10 lat walczy z urzędnikami o przeprowadzenie na ścianie muzeum takich prac, by ptactwo w końcu przestało tam siadać. Póki co założono plastikowe kolce.
- Okapnik powinien być mniejszy, albo wykonany z blachy. Nawaliła jeszcze poprzednia dyrektor muzeum. W listopadzie zeszłego roku burmistrz osobiście obiecał mi, że pochyli się nad naszym problemem. Cierpliwie czekamy - kończy. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Interwencje
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze