Artykuły
Rozwój wsi: Świetlica w stuletniej remizie
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 27 - Marzec 2013r. , godz.: 11:14
Rozmowa z sołtysem Mokrej - Karolem Biskupem.
- Na co zostanie wykorzystany tegoroczny fundusz sołecki?
- Będziemy starać się o świetlicę wiejską. W większości wiosek ona funkcjonuje, u nas ciągle jej brakuje.
- Ale na zrobienie świetlicy pewnie nie wystarczy pieniędzy z funduszu...
- Dużo ich rzeczywiście nie mamy - 8600 zł na całą wioskę. Sam projekt kosztuje 6300 zł, przepisy budowlane muszą być spełnione. Podobnie było z naszymi lampami ulicznymi - projekt dotyczący czterech z nich (plus kabla pod ziemią) pochłonął cały nasz fundusz sołecki. W drugim roku zakupiliśmy słupy, w trzecim dołożył się urząd miejski.
- A obecnie - macie pomieszczenie, które pełni rolę świetlicy?
- Korzystamy z sali w budynku po rolniczej spółdzielni produkcyjnej, prywatny właściciel zawsze nam ją udostępnia na zebrania wiejskie. Chcielibyśmy, aby świetlica powstała w remizie OSP, starej - z 1910 roku. Kiedyś funkcjonowała u nas straż, mieliśmy pompę M 400, dobrze to wszystko działało, byłem naczelnikiem, ale później zrobiono redukcję OSP; najbliższa jest teraz w Łączniku.
Pamiętam jeszcze czasy, gdy mój ojciec był strażakiem, wszystko wożone było końmi; mieliśmy sikawkę ręczną, która stoi teraz w Łączniku jako przedmiot muzealny, pod zadaszeniem. Tak na pokaz. Jest wyjmowana na zawody strażackie w Łączniku czy Chrzelicach. To zawsze jakaś atrakcja dla dzieci.
- Wspominał pan też o lampach ulicznych, ale z tego, co mi wiadomo, inwestycja nie została jeszcze zakończona...
- Oświetlone zostały dwie ulice. Przy trzeciej postawiono lampy, ale jeszcze nie działają; zrobiono je już w zeszłym roku, ale czekamy, aż ktoś włączy zasilanie. Zakład energetyczny musi to zrobić; to już nie jest w mojej mocy. Ja tylko jeżdżę na gminę, a tam mówią mi: "w trakcie załatwiania". Jak kierowniczka mnie widzi, to już wie, o co chodzi. Za mojej kadencji co nieco udało się zrobić. Początkowo nie było tu asfaltu, brakowało oświetlenia, więc od tego trzeba było zacząć.
Oprócz działań w wiosce, nieraz zdarzało mi się zabiegać o lepsze warunki sołtysowania. Ja pełnię tę funkcję bardzo długo. Gdy wybierali Karola Wojtyłę na papieża, byłem już sołtysem. (śmiech).
- Ale z tego, co wiem, był jeszcze ktoś w międzyczasie...
- Tak, pani sołtys była przez półtorej kadencji. Ja jestem znowu od sześciu lat.
Dawniej sołtysi, gdy chodzili na sesję, dostawali tylko ciastka, herbatkę i zwrot biletów autobusowych; ja jeździłem samochodem, więc z tego nie korzystałem. Wywalczyliśmy diety, było to już dosyć dawno. Udało się również podnieść prowizję, związaną ze zbieraniem podatku rolnego. Kwota oczywiście zależy od wioski. Mokra jest niedużą miejscowością. Mało rolników, z tego, co wiem - pięciu. Sporo osób dojeżdża do pracy, ale jest też wielu rencistów i emerytów. W większości mamy tu starsze pokolenie.
- Ilu mieszkańców liczy w tej chwili miejscowość?
- Ostatnio 117. Robiłem niedawno spis, osobiście, z powodu "ustawy śmieciowej". Mam też wgląd w te sprawy, bo zwykle siedzę w komisji wyborczej. Ale dane, które pamiętam, były zawyżone. Są osoby, które faktycznie nie mieszkają w Mokrej. Jeżdżą za granicę do pracy.
Kiedyś dużo osób pracowało na miejscu, mieliśmy żwirownię. Z kolei w rolniczej spółdzielni produkcyjnej zatrudniano 120 osób, był to jeden z największych takich zakładów w okolicy. Nawet towarzysz Gierek u nas był. (śmiech)
- A jak u was z zabytkami? Mokra słynęła kiedyś z młyna.
- Faktycznie, był tu kiedyś młyn. Na chwilę obecną nie jest to już nawet zabytek, ale ruina. Jeśli chodzi o zabytki, mamy kościół, w dobrym stanie. Jesteśmy filią Łącznika i w każdą niedzielę odprawiana jest msza; przyjeżdżają tu księża. Filie znajdują się jeszcze w Mosznej, Chrzelicach i Pogórzu.
- Zwróciłem kiedyś uwagę na bardzo kiepski stan drogi z Radostyni do Łącznika, przez Mokrą. Dziury są dość głębokie.
- To prawda, jeżdżą tamtędy samochody ciężarowe, wiozą np. buraki. Jest to droga powiatowa, więc dzwoniłem nieraz w tej sprawie do starostwa. Dziury już niejednokrotnie były łatane.
Kiedyś poruszały się tamtędy konie i krowy, więc było inaczej. Tak naprawdę w wielu wsiach są problemy z drogami. Polne zawsze się jakoś utwardzi, gorzej z asfaltowymi. Mokra leży nieco na uboczu, więc nie ma tutaj aż tak intensywnego ruchu samochodowego. Na przykład przez sąsiedni Krobusz przebiega droga wojewódzka, bardzo uczęszczana. U nas był większy ruch, gdy mieliśmy żwirownię.
Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze