Artykuły
Spotkanie z dr. Adrianem Gleniem: Zawód - czytelnik
Autor: GRZEGORZ WEIGT.
Publikacja: Czwartek, 21 - Marzec 2013r. , godz.: 11:43
15 marca w Centrum Tradycji Tkackich Muzeum Ziemi Prudnickiej odbyło się spotkanie z krytykiem literackim dr. Adrianem Gleniem. Było to swego rodzaju spotkanie na szczycie. Oczywiście chodzi nie o rangę polityczną, czy też społeczną, ale poziom kultury.
Adrian Gleń należy do grona młodych (rocznik 1977) naukowców polskich, którzy zdobyli sobie pozycję w kraju. Doktor nauk humanistycznych, poeta, krytyk literacki, dziennikarz zajmujący się tekstami kultury, wykładowca w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Opolskiego, w latach 2003-2006 także adiunkt w Instytucie Filologii Polskiej Akademii Podlaskiej. W latach 1998-2001 założyciel i redaktor naczelny pisma "Przez czerń", obecnie redaktor działu literackiego w piśmie społeczno-kulturalnym "Strony". Opublikował 6 książek z zakresu literatury, krytyki literackiej oraz teorii tekstu, jest redaktorem kilku książek zbiorowych i ponad 200 artykułów naukowych, popularnonaukowych, krytycznoliterackich, esejów, szkiców. Pisze i publikuje również poezję i prozę artystyczną. Współpracownik wielu pism naukowych, kulturalnych i literackich (m.in.: "Przegląd Filozoficzno-Literacki", "Topos", "Śląsk"). Ostatnio wydał tom poetycki "Da. Teksty wierszowane" (Sopot 2011) i książkę krytycznoliteracką "Do-prawdy? Studia i szkice o literaturze najnowszej" (Opole 2012).
Ta ostatnia publikacja była punktem wyjścia do rozmów w prudnickim muzeum. Przy czym nie chodziło o to, żeby książkę omówić, promować (choć w pewnym stopniu też, była dostępna w sprzedaży), ale o to, żeby porozmawiać o teorii literatury, o zawodzie krytyka literackiego (stąd tytuł spotkania: "Zawód - czytelnik. Wokół powinności krytyka literackiego"). Wbrew pozorom to nie częsta okazja w Prudniku, bo o ile spotkania autorskie z poetami odbywają się, tymi lokalnymi, ale też zapraszanymi do naszego miasta uznanymi twórcami z Polski, to spotkanie z kimś, kto "towarzyszy poecie", jest już wręcz ewenementem. Tym bardziej trzeba docenić taką możliwość, choć mniejszy niż zwykle udział publiczności może zaprzeczać takiej potrzebie. Może wyobrażenie pewnej trudności, wyższych wymagań intelektualnych, związanych z takim spotkaniem odstraszyło niektóre osoby. Ci, którzy byli, nie mogli czuć się zawiedzeni, zresztą jeśli już zawiodła ilość, nie zawiodła jakość. Prudniczanie bowiem wyjątkowo włączyli się do żywej dyskusji, która zmierzała jakby w dwóch kierunkach. Pierwszy wynikał z wyjątkowej szczerości bohatera spotkania oraz bardzo wielu trafnych sformułowań, teoretycznych na temat teorii literatury, ale też praktyki osoby będącej przecież w centrum zdarzeń i tu najbardziej ujawnił się Krystian Tyrała, reagujący z uznaniem na spostrzeżenia krytyka. Drugi wydawał się wynikać z niezgody na definiowane przez Glenia zadania krytyka literackiego, choć może bardziej niezrozumienia, tego co przedstawiał, w czym celował Wojciech Ossoliński. Być może też jego postawa była typową dla prudnickiego poety prowokacją.
Pytania inicjujące kolejne tematy zadawał Waldemar Jocher, który zaprosił do Prudnika już niejednego twórcę słowa. Mimo pewnej bardzo czytelnej bliskości poglądów, czasem ujawnionej komplementem (jak ujmuje taką wspólnotę idei Adrian Gleń - "mleczni bracia"), nie była to cukierkowa dyskusja o tym, co nas kręci, co nas podnieca, ale pasjonującą wyprawą wgłąb świata literackiego warsztatu. Zapraszając do udziału w rozmowie dyrektor Muzeum Ziemi Prudnickiej dr Wojciech Dominiak zapowiadał podróż intelektualną, zastanawiając się, czy uda się dotrzeć do prawdy.
Trudno byłoby streścić o czym były te rozmowy, zresztą byłoby to całkowicie niepotrzebne. Potrzebny jest udział w takich spotkaniach oraz lektura książki "Do-prawdy? Studia i szkice o literaturze najnowszej" i to ostatnie można zrobić w każdej chwili. O czym jednak rozmawiano? Na początku było o sytuacji czytelnictwa w Polsce (jak się można domyślać spostrzeżenia mało optymistyczne) i rynku wydawniczym, w którym książka jest tylko produktem do sprzedania. I w którym praktycznie nie ma już miejsca dla krytyka z prawdziwego zdarzenia, gdzie jego miejsce zastąpił szybkostrzelny recenzent z amunicją gwiazdek przyznawanych książkom. Duży w tym zdegradowaniu roli krytyka udział internetu z jego anonimowością (przeciwną autorytetom), skalą (w dosłownym sensie długości) przekazu. O ile w rozmowie Jochera z Gleniem można było dostrzec wyraźne pragnienie funcjonowania porządnej krytyki literackiej, udziału w życiu literackim, takich specjalistów od książki jak Gleń, to dużo trudniej przebiegało zdefiniowanie tego udziału, znaczenia krytyka literackiego, sposobu w jaki reaguje na działania rynku, określić w ogóle kim jest i kim być powinien krytyk litercki. Najłatwiej było chyba tylko z opisaniem kim był kiedyś, może jeszcze całkiem niedawno krytyk literacki. Interesujace były rozważania na temat obecności dwóch żywiołów, co gorsze przeciwstawnych w podejściu krytyka do tekstu literackiego: zachwyt nad tekstem i potrzeba dialogu. A przy tym jeszcze umiejętność przeciwstawienia się autorowi. Równie ciekawie brzmiało dociekanie związane z koniecznością odłączenia tekstu od autora, łączenia, bądź nie łączenia życia i twórczości.
Już same wywoływane przez Waldemara Jochera tematy: "czytanie poezji jako czytanie człowieka", "krytyk to osoba towarzysząca piszącemu", "poszukiwanie nowych języków w poezji", sugerują że rozważania często przybierały bardziej filozoficzny sens, niż dotyczyły technologii zawodu krytyka.
Adrian Gleń jest także autorem wierszy (szewc i w butach chodzi?), w tym wydanej w 2011 roku książki "Da. Teksty wierszowane". Waldemar Jocher miał jeszcze chęć rozwinąć ten temat. Skończyło się na przeczytaniu kilku wierszy, czy też, jak ujmuje to sam zainteresowany utworów prozy poetyckiej. Spotkanie trwało dwie godziny i jego pierwsza część poświęcona krytyce literackiej zdawała się nie zmierzać do jakiegoś określonego końca, cóż dopiero pomyśleć o zmianie tematu. Dyrektor muzeum Wojciech Dominiak zmuszony był zakończyć spotkanie, choć Adrian Gleń i Waldemar Jocher sprawiali wrażenie, jakby mieli chęć podyskutować jeszcze kolejnych kilka godzin. Chyba najlepszym rozwiązaniem byłaby propozycja kolejnego spotkania z Adrianem Gleniem w Prudniku. Sądząc po zaangażowaniu obecnych w muzeum osób miałoby to rację bytu. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Weekend
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze