Artykuły
Wywiad: Nadal będziemy świadczyć kompleksowe usługi pogrzebowe
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 20 - Marzec 2013r. , godz.: 11:02
Rozmowa z Grażyną Janus-Bartnik, właścicielką Domu Pogrzebowego w Prudniku.
- Po 22 latach pani firma przestaje prowadzić cmentarz komunalny w Prudniku. Dlaczego?
- W grudniu zeszłego roku zwróciliśmy się do gminy z problemem, jaki niesie ze sobą tzw. ustawa śmieciowa mająca ogromne znaczenie także w kwestii utrzymania cmentarza. Dotąd obowiązek prowadzenia i utrzymania prudnickiej nekropolii całkowicie spoczywał na naszych barkach. Po zrobieniu kalkulacji kosztów na 2013 rok wyszło nam, że koszt wywozu odpadów komunalnych wraz ze składowaniem na wysypisku w Domaszkowicach w powiecie nyskim (dodatkowo od 1 stycznia wysypisko w Prudniku przestało przyjmować śmieci) przez firmę specjalistyczną, przekroczyłby nasze możliwości. Spotkaliśmy się z burmistrzem w obecności prawników i księgowych. Franciszek Fejdych poinformował nas, że nie ma możliwości prawnych, aby gmina partycypowała we wspomnianych kosztach. W związku z tym doszło do rozwiązania umowy za porozumieniem stron. Dziś (15 marca) przekazaliśmy gminie budynki i całą dokumentację związaną z cmentarzem. Od poniedziałku (18 marca) przejmuje go prudnicki Zakład Usług Komunalnych, jako nowy administrator z ramienia gminy.
- Co to oznacza dla mieszkańców?
- Praktycznie nic. Nasza firma nadal będzie świadczyć kompleksowe usługi pogrzebowe, od początku do końca, tj. sprzedaż trumien, urn, wieńców, wiązanek, wykop grobów, koordynacja w zakresie organizacji styp, oprawy muzyczne czy załatwianie formalności w ZUS-ie. Dla klienta zmienia się tylko to, że opłaty za miejsce/grób, wynajęcie kaplicy lub inne opłaty administracyjne odtąd uiszczać się będzie u nowego administratora cmentarza. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy pomagali rodzinom zmarłych i w tych sprawach, jesteśmy elastyczni. Oczywiście ceny za nasze usługi spadną, nie wiem jeszcze o ile.
- Czy zmiany wpłynęły na zatrudnienie w pani firmie?
- Niestety tak. Byliśmy zmuszeni zwolnić trzech pracowników.
- Spotkała się już pani z pytaniami typu: czy to ZUK odtąd będzie zajmował się pochówkiem w Prudniku?
- Akurat z takimi wprost nie, ale ludzie pytają się mnie i moich pracowników na mieście, jak to teraz będzie, skoro już nas nie ma na cmentarzu? Każdemu tłumaczymy, że my dalej prowadzimy działalność gospodarczą w zakresie usług pogrzebowych w Domu Pogrzebowym przy ulicy Dąbrowskiego 4.
- Prudnicki cmentarz nie jest z gumy. Jak pani sądzi, przez ile jeszcze lat będzie możliwość pochówku w tej części miasta?
- Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że od 20 do 30 lat. Nowe pokolenie nie chce tradycyjnego pogrzebu, woli pogrzeb z obecnością urny. A urny, jak wiadomo, zajmują bardzo niewiele miejsca. W grobowcu z płytą wewnętrzną można pochować trzy, cztery pokolenia. Poza tym mamy u nas na cmentarzu ładne kolumbarium.
- Ile takich pogrzebów odnotowała pani w ubiegłym roku?
- Około 40 i stale ich przybywa. Pogrzeb z urną inaczej wygląda, niż tradycyjny z otwartą trumną i ciałem. Jest mniej emocji i inne nastawienie człowieka. Rodzina inaczej przeżywa pożegnanie z bliską sobie osobą.
- Zainteresowani muszą szukać specjalistycznej firmy na własną rękę?
- Absolutnie nie. Wszystko my załatwiamy. Umawiamy termin w spopielarni, robimy pożegnanie - w kaplicy lub pokoju pożegnań, jedziemy ze zwłokami (najczęściej do spopielarni w Bytomiu działającej 24 godziny na dobę, na 4 piece) i wracamy z urną.
- Dziękuję za rozmowę. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze