Artykuły
Tablety dla głogóweckich radnych: Bizantyjska rozrzutność
Autor: PIOTR BUJAK.
Publikacja: Środa, 13 - Marzec 2013r. , godz.: 11:29
Tablet to urządzenie o którym głośno ostatnio w polskiej polityce. Wszystko za sprawą debaty na temat wniosku o konstruktywne votum nieufności wobec rządu. Dyskusja o tym gadżecie zawitała także do gminy Głogówek. Wszystko za sprawą kontrowersyjnego pomysłu o którym doniósł ostatni numer Tygodnika Prudnickiego. Burmistrz Głogówka rozważa doposażenie radnych rady miejskiej w ten "symbol nowoczesności". Ci zaś do pomysłu odnoszą się z entuzjazmem.
Koszt jednostkowy takiego urządzenia miałby wahać się według burmistrza w okolicach 500 złotych. Wydaje się jednak to mało prawdopodobne, gdyż cena ta jest znacząco niższa od rynkowej, jeśli mieć na myśli urządzenie średniej klasy. Zakup tabletów miałby służyć minimalizacji zużywanych przez radnych materiałów biurowych. Jest to bardzo wątpliwe, co każdy może sam sobie w prosty sposób skalkulować.
Tablety z pewnością świetnie będą wyglądały w połączeniu z eleganckimi garniturami czy kostiumami głogóweckich radnych. Czy będą im jednak użyteczne? Warto zastanowić się nad tym, jak będą oni posługiwali się tymi urządzeniami podczas sesji. Czy będą w stanie sprawnie przerzucać na nich kolejne projekty uchwał, nanosić w nich poprawki, czy też tablet stanie się jedynie "czasoumilaczem" na sesji i w domu, poprzez umożliwienie rajcom korzystania z przeglądarki Google i gier: Pasjansa oraz Sapera? Kolejne pytanie! Jeśli rządzących obdaruje się tymi urządzeniami, co wtedy z burmistrzem, zastępcą, sekretarzem, radcą prawnym i innymi? Czy stwierdzi się wówczas, że aby ułatwić im kontakt z radnymi trzeba będzie dokupić następne urządzenia i z 15 zrobi się nagle 25 tabletów? Wreszcie następna kwestia. Radni chcą swoją pracę przenieść do "świata wirtualnego"... z tym, że po dziś żaden z nich na stronie magistratu nie chwali się nawet swoim adresem e-mail, poprzez który mógłby umożliwić mieszkańcowi gminy kontakt z nim.
Równie ważne jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, dlaczego tablety kupuje się za półmetkiem kadencji? Czy po to, aby po jej upływie po naliczeniu kosztów tzw. amortyzacji radni mogli je za bezcen odkupić? Bo nie sądzę, aby urządzenia te miały być przekazane rajcom kolejnej kadencji. Wszak sam koszt gruntownego czyszczenia ich pamięci przerósłby ich wartość.
W czasie, gdy większość podatków drastycznie rośnie, postępuje drenaż kieszeni przeciętnego podatnika, w wielu przypadkach także mocno obniża się standard życia, władza rozważa zakup dla siebie zabawek. Nie myśli się o tym, jak powstrzymać gospodarczą zapaść okolicy, postępującą depopulację czy odpływ młodszych i starszych ludzi do większych ośrodków miejskich albo nawet za granicę. Spowodowało to niemałe oburzenie wśród społeczeństwa, podążając za którego śladem postanowiłem interweniować w Urzędzie Miejskim i przynajmniej podjąć próbę powstrzymania tej - moim zdaniem - bizantyjskiej rozrzutności. Skierowałem pisma do burmistrza oraz przewodniczącego rady miejskiej.
W pierwszym, skierowanym do burmistrza Andrzeja Kałamarza piszę między innymi, że: "Jeśli rzeczywiście plany te mają doczekać się realizacji, a jest Pan wrażliwy na głos społeczności lokalnej, tak jak deklarował Pan to w kampanii wyborczej proszę wziąć pod rozwagę, czy nie lepiej byłoby w urządzenia te doposażyć na przykład lokalne szkoły.
Byłoby to o tyle trafne, że dziś tak wiele mówi się o przeciwdziałaniu wykluczeniu informatycznemu nie samorządowców a młodzieży pochodzącej z małych miasteczek i wsi (...)".
Pismo, które trafiło natomiast na biurko przewodniczącego Krzysztofa Bartona zawierało wezwanie: "aby korzystając z Pańskiego autorytetu wpłynął Pan na zapadające decyzje i wstrzymał ten ewentualny, sprawiający wrażenie skrajnej rozrzutności zakup. Jeśli nie jest Pan w stanie tego zrobić, sugeruję rozważenie przekazania tabletów na rzecz placówek edukacyjnych w naszej gminie. Jeśli zaś uważa Pan, że nowy sprzęt komputerowy jest radnym niezbędny ze względu na troskę o gminny budżet, może powinien Pan przedłożyć pod obrady Rady Miejskiej stosowne projekty uchwał, dotyczące obniżenia diet radnych i wynagrodzenia burmistrza?".
O odpowiedzi na niniejsze pisma, gdy tylko spłyną niezwłocznie Państwa poinformuję. Traktuję je, jako wezwanie do debaty publicznej, dwóch osób, zajmujących najważniejsze stanowiska w gminie Głogówek. Staję do niej otwarcie z o wiele mniejszymi możliwościami od nich, bez wsparcia aparatu urzędniczego, lecz mając za sobą poparcie wielu mieszkańców gminy, a także ich nadzieje na lepsze jutro. Czynię to kosztem własnego czasu, lecz z myślą i przekonaniem, z jakim wiąże się mój pogląd na sprawy publiczne, że pewne decyzje wymagają wzięcia pod uwagę, a przynajmniej przeanalizowania vox populi. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Listy do redakcji
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze