Artykuły
Sołtys Dytmarowa: Odnowienie remizy, remont kościoła
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 6 - Marzec 2013r. , godz.: 11:38
Rozmowa z Jolantą Dumańską, sołtys
wsi Dytmarów.
- Na jakim etapie są prace remontowe w remizie?
- W tamtym roku została zrobiona elewacja i ocieplenie. Wójt dołożył do tego środki z budżetu, resztę wykonano z funduszu sołeckiego. W tym roku pieniądze - również z funduszu sołeckiego - pójdą na wymianę centralnego ogrzewania i remont kuchni. Materiał został już zakupiony, ogłoszony będzie przetarg i ruszamy! W planie mamy też odnowienie łazienek, zrobienie ogrodzenia koło remizy i myślę, że odnowimy też salę, dla potrzeb naszych mieszkańców. Nie planujemy jej wynajmować. W niektórych wioskach tak się robi, my skupiamy się na mieszkańcach naszej miejscowości. Na pewno będziemy dbać o salę, bo duże pieniądze zostaną włożone w jej remont. Planujemy też organizować coś dla młodzieży, brakuje kącika, gdzie mogłaby ona się spotykać. Remiza może przecież pełnić funkcję świetlicy. Ale to na razie przymiarki.
Pierwszą imprezą w tym roku był Dzień Babci i Dziadka. Niestety Dzień Kobiet raczej się nie odbędzie, z tego względu, że w remizie składujemy obecnie grzejniki i piec centralnego ogrzewania (centralne ogrzewanie w sali remizy będzie niedługo wymieniane). Planuję też Dzień Dziecka i dożynki. W tamtym roku po raz pierwszy obchodziliśmy Dzień św. Marcina, teraz również planujemy. Rok zakończymy Mikołajem dla dzieci.
- A co z planami remontu kościoła?
- W zeszłym tygodniu było rozstrzygnięcie w sprawie wniosków w Lokalnej Grupie Działania "Euro Country"; nasz wniosek na remont i odwodnienie kościoła przeszedł, zostały nam przyznane środki. To będzie w tej chwili nasz główny cel - zacząć remont. Poza tym mieszkańcy zgromadzili pewne środki. Na pewno przystąpimy do tego pełną parą!
Mur naokoło jest podmokły, trzeba zrobić z tym porządek. Trzeba też odnowić elewację, zaczniemy od głównej wieży. Okres realizacji inwestycji - do 12 miesięcy. Wiadomo, muszą być też pewne dokumenty z kurii. Może jesienią zaczniemy, a jeśli nie - to na wiosnę przyszłego roku. Od jakiegoś czasu staraliśmy się o te środki, w zasadzie już drugi rok składaliśmy projekty w lokalnej grupie działania. Ostatnim razem nie przeszedł, później staraliśmy się do ministerstwa (chodzi o ochronę zabytków), ale też się nie udało. W końcu jednak środki zostały przyznane z "Euro Country".
- Pozostaje więc zapytać o drogi...
- Tak, problemem są też drogi gminne, no i kanalizacja, choć jeśli o nią chodzi, pojawiła się ostatnio możliwość składania wniosków do urzędu o przydomowe oczyszczalnie. Myślę, że okoliczni mieszkańcy skorzystają z tego. W chwili obecnej używają starych szamb, które pewnie niejednokrotnie przeciekają. Jest to naprawdę duży problem.
A jeśli chodzi o drogi - wiadomo - będziemy robić wszystko małymi krokami. Droga powiatowa (przelotowa) jest zrobiona, aż do przejścia granicznego. Plany co do gminnych zależą od budżetu naszego samorządu. Droga do Skrzypca jest beznadziejna. W nieciekawym stanie jest także ta prowadząca do głównej trasy (na Kędzierzyn). Drogi polne, na chwilę obecną są już w miarę utwardzane. W tamtym roku użyto sporo tłucznia, ale nie można tego wszystkiego zrobić na raz, trzeba etapami, potrzeb w gminie jest sporo. Ale ogólnie moja współpraca z wójtem na razie przebiega pomyślnie. Jeśli jest problem, staramy się go rozwiązać. Niedawno wójt wykupił budynek przedszkola w Dytmarowie (należał on wcześniej do sióstr elżbietanek) i zamierza przeprowadzić tam jakieś remonty. Część zrobili rodzice, w czynie społecznym, pomalowali, odnowili podłogi. Potem nastąpił zakup.
To wszystko wiąże się ze środkami, choć uważam, że w tym roku i tak jest ich większa ilość, w związku z czym można też więcej zrobić. Wójt czeka na wiatraki, może faktycznie w którymś momencie to ruszy. Byłby to dodatkowy zastrzyk finansowy dla gminy. Jeśli wiatraki nie stwarzają zagrożenia, a ich postawienie w takim a nie innym miejscu jest zgodne z przepisami, nie widzę w tym niczego złego. To także zysk dla właścicieli gruntów, na których staną wiatraki. Tyle, że akurat w pobliżu Dytmarowa wiatraki nie będą stawiane.
- A jak wygląda wdrażanie "ustawy śmieciowej"? Były już jakieś spotkania wójta z mieszkańcami?
- Na razie nie było spotkań ani rozmów z wójtem, które specjalnie dotyczyłyby "ustawy śmieciowej", aczkolwiek wójt na ostatnim zebraniu wiejskim w Dytmarowie przygotowywał już nas do tego. Ustawa dotyka nie tylko naszą gminę czy wioskę, ale całą Polskę. Mieszkańcy podchodzą do tego tak, jak podchodzą - wiadomo - nie jest to pozytywne nastawienie. Musimy się jakoś przygotować. Ochrona środowiska wymusza na mieszkańcach takie a nie inne postępowanie ze śmieciami.
Na szczęście ludzie u nas raczej nie palą śmieci, bo to czuć i na wsi szybko można zorientować się, co jest grane. A jeśli chodzi o dzikie wywózki - mamy taki teren, koło boiska, gdzie był wywożony gruz. Zdarzały się sytuacje, że ktoś chciał tam przywieźć jakieś śmieci. Zgłaszał się do urzędu i dostawał odmowę.
- Rok temu na sesji dyskutowano o wynagrodzeniu dla sołtysów i ubezpieczeniach dla nich. Jaką ma pani opinię w tej sprawie?
- Do zadań sołtysa należy m.in. zbieranie podatku rolnego. Oprócz tego sołtys co miesiąc pobiera opłaty za śmieci i wodę dla zakładu gospodarki komunalnej. Warto, aby to ubezpieczenie było. Kradzież może się wydarzyć.
Jeśli chodzi o zeszłoroczną dyskusję odnośnie wynagrodzenia sołtysów, sprawa wyszła ode mnie. Odmówiłam przyjęcia nakazów płatniczych i roznoszenia ich od domu do domu. Podobnie zrobili inni sołtysi. W zeszłym roku zmienił się też sposób wynagradzania. Otrzymywaliśmy wcześniej około 85 zł za sesję. Ustalono wówczas stawkę miesięczną, powyżej 100 zł. Nie chodzi o to, żeby sołtys dorabiał się na swojej funkcji, ale - fakt faktem - praca, którą wykonuje rodzi jakieś tam koszty - mam na myśli telefony, dojazdy. Wynagrodzenie jest niewspółmierne.
- To i tak w gruncie rzeczy praca społeczna...
- Sam sołtys nic nie zrobi. Współpracuję m.in. z KGW, OSP, Odnową Wsi. To praca wspólnie z mieszkańcami, którzy chcą pomagać przy różnych czynnościach, angażować się w poszczególne zadania. U nas akurat nie ma z tym problemu, gdy coś organizujemy. Zaangażowanie mieszkańców jest duże, bardzo dobrze współpracuje mi się również ze szkołą stowarzyszeniową. Podobnie z przedszkolem. Jeśli chodzi np. o przygotowanie jakiegoś programu artystycznego, nie ma z tym problemu.
Niektórym mieszkańcom nie podoba się to, że pracuję i mam różne godziny pracy. Może nie jestem tak w 100% dyspozycyjna, ale staram się, żeby każdy, kto ma jakiś problem, mógł do mnie przyjść. To, że pracuję, ma też swoje dobre strony. Na przykład - jadąc do pracy (Jolanta Dumańska jest zatrudniona w Banku Spółdzielczym w Prudniku - przyp. red.) mogę zahaczyć o Lubrzę, nie muszę jeździć specjalnie po kilka razy, jak niektórzy.
Sprawy urzędowe to jedno, ale bardzo ważne są kontakty z mieszkańcami. Sołtys powinien być przykładem, żyć zgodnie z prawem itd. Ale nie jest też w stanie każdemu dogodzić. Tak to już jest.
Cieszę się, gdy uda mi się zintegrować mieszkańców. Na Dzień Babci i Dziadka przyszło ponad 100 osób. Zjawiło się sporo ludzi starszych. Mogli oderwać się od codziennych spraw.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze