Artykuły
Irlandczyk w Polsce: Your New Emperors / Wasi nowi władcy
Autor: PEADAR DE BURCA.
Publikacja: Środa, 6 - Marzec 2013r. , godz.: 10:51
Your New Emperors
Here's the news for you Poland: young doctors are your new emperors. Or at least they will be. Most of these ladies (I say 'ladies' because 70% of Polish doctors are female, in Ireland it's 75%) are set to earn fortunes but still get to feel good about themselves because they'll save more people than they'll kill. My oft reaped notion that Poland today is like 1980's Ireland holds true here too: Years ago, in pre-Celtic Tiger Ireland slumberland, doctors made up the golden trinity of vocations along with teachers and priests. But when the dust settled on the twentieth century, there was only one team left on the winner's podium. Ok, we know why priests are almost extinct, but teachers? How did they drop the ball? Teachers don't kill people. They may want to kill some of their pupils but they know it's better to end the year with the same amount of darlings they start with. How did they lose their gravitas, their respect? When teaching stopped being a vocation, that's how, and became the half-way flop house profession it is now. In late 80's Ireland, teaching started to become a place where you stop off for a while to get your bearings after four Guinness-soaked years at college. The type of job you knocked a few years out of until you patch together enough money to buy a Mitsubishi Lancer. The type of job you do until you find the balls to write a book or start up a business. The type of job that women took so they could have kids. My father was a teacher and I was inspired by two teachers to pursue the path I'm on now. These men were heroes because they realised teaching was about forging futures and nurturing talent. They taught not just their subjects, but about... life. A pupil's development reflected their development, the way they took it personal if you weren't expanding. That's what made them great. They got into teaching to save lives. Too late. The bozos took over, a new breed of Irish teacher, more interested in being property moguls in their spare time. It's happening here in Poland too. I come into contact with members of the teaching profession and the good ones are either getting out or being driven out, leaving a vaccum to be filled by the middle of the road, unedited, holiday junkies, dull corrosive imaginations, one eye on the summer where they can go fulltime renting donkeys to tourists. I'm surrounded by a lot of doctors here too and the difference is worth highlighting; Teachers here have stopped being heroes because they don't take themselves as serious as doctors are trained to do. Rare that you'll get a doctor going to work in a pair of unironed pants or slinking off somewhere to read a newspaper. Teachers mightn't kill you, but these days they don't save you either. No-one with creased pants, carrying a copy of Fakt has ever saved anyone. Doctors may lose the odd patient here or there, but they wear white coats and in the main, they prolong life. They protect. People need to feel protected. People need heroes, even local ones and so the respect teachers and priests gave up, has to be transferred somewhere else, somewhere media friendly, some untarnished institution, home to Hugh Laurie and George Clooney, so we can all feel good about idolising it out of all proportion, so much so that you Poles won't blink at doctors turbo-charged salaries and their turbo-charged German supercars. Trust me. Unlike teacher, they've earned them.
Wasi nowi władcy
Oto wiadomość dla Polski: młodzi lekarze to twoi nowi władcy. Jeśli nie teraz, to w przyszłości. Większość z tych kobiet (mówię "kobiet", bo to one stanowią 70% lekarzy w Polsce, dla przykładu w Irlandii - 75%) zarobi majątek, a przy tym zachowa dobre samopoczucie, bo więcej ludzi uratuje niż wyprawi na tamten świat.
Mój stały motyw, a mianowicie stwierdzenie, że współczesna Polska jest jak Irlandia w latach osiemdziesiątych jest tu jak najbardziej aktualny. Przed laty, zanim jeszcze nastały czasy celtyckiego tygrysa, złotą trójcę zawodów w Irlandii wraz z lekarzami tworzyli nauczyciele i księża. No cóż, rozumiemy, dlaczego księża właściwie wyginęli, ale nauczyciele? Jak to się stało, że odpadli? Nauczyciele nie mordują. Być może czasem mają ochotę pozbawić życia jednego ze swoich uczniów, ale rozumieją, że lepiej zakończyć rok z tą samą liczbą ulubieńców z jaką się go zaczęło. Jak to się stało, że utracili powagę i szacunek? Ano tak, że nauczanie przestało być powołaniem, a stało się doraźnie wykonywanym zawodem. W Irlandii lat osiemdziesiątych nauczanie było poczekalnią, w której wracało się do równowagi po czterech nasączonych Guinnessem latach studiów. Zajęciem, które odrabiałeś dopóki nie uzbierałeś na mitsubishi lancera. Zajęciem, które wykonywałeś z braku czegoś lepszego, do momentu, gdy napisałeś książkę lub założyłeś własną firmę. Zajęciem, które wykonują kobiety, aby móc wychować własne dzieci. Mój ojciec był nauczycielem, a dwóch innych nauczycieli podsunęło mi pomysł, aby wybrać drogę, na której obecnie się znajduję. Ludzie ci byli bohaterami, bowiem rozumieli, że w nauczaniu chodzi o kształtowanie charakterów i pielęgnowanie uzdolnień. Uczyli nie tylko swoich przedmiotów, ale po prostu... życia. To, jak rozwijał się uczeń było odbiciem ich rozwoju. Ich osobistą porażką było, gdy ty się nie rozwijałeś. I dlatego byli wielcy. A nauczycielami zostali po to, aby ratować ludzkie życie. Ale jest już za późno. Scenę opanowali pajace, nowa klasa nauczycieli irlandzkich, którzy po godzinach próbują się dorobić na spekulacjach nieruchomościami.
Coś podobnego dzieje się również w Polsce. Mam znajomych wśród nauczycieli i widzę, jak dobrzy nauczyciele odchodzą lub zostają wyrolowani, a w powstałą próżnię wchodzą przeciętniacy, niedorobieni miłośnicy długich wakacji, których horyzont czasowy ograniczony jest do najbliższego lata, kiedy pojawi się okazja, aby sobie dorobić wynajmując turystom osiołki. Mam też sporo kontaktów wśród lekarzy i różnica warta jest opisania. Nauczyciele przestali być idolami, ponieważ nie traktują siebie tak poważnie jak lekarze. Rzadko w pracy spotkasz lekarza w niewyprasowanych spodniach albo przeglądającego gazetę. Dzisiejszy nauczyciel zapewne nie wyprawi cię na tamten świat, ale też cię nie zbawi. Nie zdarzyło się jeszcze, aby ktokolwiek w wymiętych spodniach i Faktem w ręku zbawił kogokolwiek. Może się przytrafić, że gdzieś, kiedyś umrze jakiś pacjent, ale lekarze nadal będą ubierać się na biało i ogólnie rzecz biorąc, przedłużać nam życie. Będą nas chronić. A ludzie muszą odczuwać, że ktoś ich chroni. Ludzie potrzebują idoli, choćby lokalnych. I tak się stało, że szacunek dla nauczycieli i księży wyparował, i musiał się przenieść gdzie indziej, na kogoś, kogo lubią media, na grupę o niezszarganej opinii, w której dobrze się czują Hugh Laurie i George Clooney, którą można idealizować ponad miarę zdrowego rozsądku. Polacy nawet machną ręką na ich superzarobki i niemieckie supersamochody. Wierzcie mi. Zasługują na nie, w odróżnieniu od nauczycieli.
Tłum.: A.L. i M.P.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Irlandczyk w Polsce
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze