Artykuły
Pod paragrafem: Kradła wpłaty na obiady w szkole!
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 6 - Marzec 2013r. , godz.: 09:46
Zespołem Szkół (PG 2 i PSP 4) w Prudniku wstrząsnęła poważna afera finansowa. Tamtejsza intendentka zagarniała do swojej prywatnej kieszeni pieniądze przeznaczone na obiady dla uczniów placówki!
Ewa G. pracowała w "Czwórce" od 12 lat. Do jej obowiązków należało zbieranie wpłat z tytułu odpłatności za wyżywienie, zamawianie i rozliczanie towaru, prowadzenie magazynu, a także prowadzenie całej dokumentacji związanej z organizacją pracy stołówki.
- Była doświadczonym pracownikiem, obdarzonym przeze mnie bardzo dużym zaufaniem. Nigdy nie było spornych sytuacji z jej udziałem - nie kryje zaskoczenia dyrektor ZS Krystyna Wróblewska.
Tuż po feriach zimowych wyszło na jaw, że 33-letnia G., matka dwojga dzieci, od co najmniej pół roku okradała tych, którym, zwłaszcza jako pracownik oświatowy, powinna dawać przykład.
- Na podstawie analizy raportów składanych przez tą panią, stwierdziliśmy niedobory w odprowadzanych środkach do budżetu - informuje Maria Strońska, dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty i Wychowania.
Powiadomiona o wszystkim dyrektor szkoły złożyła do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Na chwilę obecną wiadomo, że doszło do przywłaszczenia blisko
14 tys. zł.
- Podejrzana przyznała się do winy. Naprawiła szkody i poniosła wszystkie koszty związane z prowadzeniem postępowania w tej sprawie - mówi Jacek Placzek, szef Prokuratury Rejonowej w Prudniku. - Grozi jej do 5 lat więzienia. Najprawdopodobniej dobrowolnie podda się karze pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Ewa G. już straciła pracę. Przed swoją przełożoną tłumaczyła się problemami w domu, prosząc o nie zwalnianie jej dyscyplinarnie.
- To była trudna decyzja, po raz pierwszy byłam postawiona w takiej sytuacji - kontynuuje dyrektor Wróblewska. - Zdaję sobie sprawę z tego, że zwolnienie dyscyplinarne zamyka bramy, jeśli chodzi o znalezienie zatrudnienia w przyszłości, ale ja nie miałam innego wyjścia. Gdybym wyraziła zgodę na rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, to wyglądałoby to tak, jakbym przyklasnęła temu, co ta pani robiła. A skrzywdziła nie tylko siebie i swoją rodzinę, ale także nauczycieli, pracowników i uczniów naszej szkoły, psując nam dobry wizerunek, na który ciężko trzeba pracować latami.
Kobieta obracała miesięcznie kwotą kilkunastu tysięcy złotych. Pieniądze pochodziły zarówno od rodziców, jak i z kasy Ośrodka Pomocy Społecznej, który dopłaca do obiadów najbiedniejszym uczniom. Jak się okazuje, część gotówki szła na prywatne potrzeby intendentki. Niedobór, który narastał z miesiąca na miesiąc, łatała znanymi sobie sposobami. Proceder miał miejsce prawdopodobnie w ubiegłym roku, gdyż poprzednie kontrole GZOiW, w tym ta w 2011 r., nie wykazały nieprawidłowości, chyba że G. była sprytniejsza od kontrolerów.
Dyrektor Wróblewska zaprzecza jakoby w wyniku malwersacji dzieciom podawano posiłki o zaniżonej wartości kalorycznej.
- To jest nieprawda. Mogę się pod tym podpisać obiema rękami, bo ja również korzystam ze szkolnych obiadów, oczywiście odpłatnie. Posiłki są smaczne, uczniowie otrzymują repety. Poza tym są u nas przeprowadzane kontrole sanepidu, które zawsze bardzo dobrze wypadały.
Wśród rodziców i nauczycieli nie brakuje głosów, że kradzieży można było uniknąć, gdyby pieniądze trafiały na konto bankowe, a nie do ręki.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zacząć praktykować tą formę płatności, z tym że taką decyzję musiałby podjąć organ prowadzący, czyli gmina, którą reprezentuje burmistrz - podkreśla dyrektor Strońska.
- Nie zamierzam mówić o ewentualnych rozwiązaniach na przyszłość, a tym bardziej komentować sprawy przed zakończeniem kontroli. Myślę, że jej wyniki będą znane do połowy marca. Ciągle wychodzą nowe fakty - mówi burmistrz Franciszek Fejdych, który nie wyklucza, że zagarnięta kwota może być wyższa niż dotychczas ustalono.
Zarządzona przez burmistrza kontrola gospodarki kasowej Zespołu Szkół obejmuje lata 2010-2013.
Skontaktowaliśmy się telefonicznie z Ewą G., ale ta nie miała nam nic do powiedzenia. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze