Artykuły
Rozmowa: Gry komputerowe jako sport
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Czwartek, 7 - Luty 2013r. , godz.: 09:20
Już w najbliższy weekend w Lubrzy kolejna odsłona turnieju "LAN_Wars". O szczegółach organizacyjnych, a także o kontrowersjach, związanych z tematem gier komputerowych, rozmawiamy ze Sławomirem Szmulikiem, pomysłodawcą i współorganizatorem imprezy,
a zawodowo - informatykiem w Urzędzie Miejskim w Białej.
- Co szykujecie na ten rok?
- Będą dwie piłki nożne: "Pro Evolution Soccer" i "FIFA", w najnowszych edycjach. Zwykle mieliśmy tylko jedną, ale w tym roku zrobił się szum, bo część osób chciała tę pierwszą, a część tę drugą. W sobotę będzie więc "PES", a w niedzielę "FIFA". Oprócz tego odbędzie się duży turniej "Counter Strike’a" (16 drużyn), zapisanych jest ponad 90 osób; jeśli chodzi o tę grę, prowadzimy wcześniejsze rezerwacje. Będzie można również pograć w "Tekken 6". No i "Unreal Tournament 99".
- Klasyka...
- Od tego wszystko się zaczęło, na podstawie tej gry zrobiliśmy cały turniej. Przypomnijmy, że kiedyś była to impreza jedynie dla kilku czy kilkunastu osób. "Unreal" pozostał, w klasycznej formie. Nie mamy tyle czasu, żeby rozegrać tę grę drużynowo, robimy to jedynie indywidualnie. I myślę, że fajnie wyjdzie. Dwie osoby siądą naprzeciwko siebie, a ich komputery będą podłączone zarówno do monitorów, jak i projektorów. Obrazy z obu komputerów wyświetlimy w sali kinowej. Widzowie obejrzą więc grę na żywo. Chodzi tu o pojedynek jeden na jednego.
- Deathmatch również jest planowany?
- Nie będzie deathmatchów (tryb gry, opierający się na strzelaniu "każdy do każdego" - przyp. red.). Od tego odeszliśmy jakiś czas temu. Zdarzało nam się robić deatchmatche drużynowe, tyle, że bardzo długo one trwają. Teraz planujemy więc bardziej odświeżoną formę. Zresztą, te gry starzeją się dość szybko. "Unreal" jest z 1999 roku, podobnie jak "Counter Strike".
- Gry, tak jak wszystko, mają swoją historię, i nie ma niczego złego w tym, żeby się do niej odnosić.
- Tak, to w końcu klasyka. Nie chcemy być obojętni wobec historii turnieju; z drugiej jednak strony czujemy powoli, że scena starego "Counter Strike’a 1,6" zaczyna się kurczyć i przechodzić w nowszą -"Counter Strike: Global Offensive"; myślę, że teraz wszystkie większe turnieje będą już organizowane na tej platformie.
A tak w ogóle, szykujemy niespodziankę, ale ogłosimy ją dopiero podczas turnieju; musimy być na 100% pewni, że uda nam się to zorganizować. Od razu uprzedzam domysły - nie chodzi o grę "League of Legends", która obecnie święci triumfy (wszyscy w to grają). Nie mamy tyle sprzętu i nie posiadamy łącza, które by to uciągnęło.
- Gry, z których korzystacie, są oczywiście oryginalne?
- Tak, na wszystkie mamy licencje, jak również pozwolenia od wydawców. Gdy słyszeli, że nie pobieramy opłat (tak było od początku i mam nadzieję, że tak zostanie), od razu odpowiadali, że nic nie mają do tego turnieju i możemy wykorzystywać licencję. To wprawdzie publiczny turniej, ale z drugiej strony - nieprofesjonalny, więc wydawcy potraktowali sprawę na luzie.
- Kto ogólnie finansuje imprezę?
- Sponsorzy. I przede wszystkim GOKSiR w Lubrzy, oni udostępniają sale na dwa dni imprezy. Do tego jeszcze dwa dni przygotowań. Zapewniają nagłośnienie, poczęstunek (np. słodkie bułki).
Komputery i konsole są zwykle pożyczone od osób prywatnych, które - albo należą do organizatorów, albo po prostu znają nas i mają zaufanie. Poza tym - 9 maszyn ze świetlicy z Solca i tyle samo z gimnazjum w Białej. Chodzi o sprzęt do rozgrywek, bo wszystkie maszyny serwerowe załatwiamy we własnym zakresie. Komputery muszą być przygotowane na turniej, tzn. mieć świeżo postawiony system, bez jakichś prywatnych plików.
Serwery są już przetestowane, więc wiemy, że to uciągną. Staramy się też, aby zawsze mieć jakieś komputery w zapasie. Na każdym turnieju zdarzają się jakieś przygody ze sprzętem...
- A tak w ogóle - który to już raz?
- To już dziewiąty turniej "LAN_Wars", nie licząc mniejszych imprez, np. nocek, dla niewielkiej grupy osób.
Na początku wszystko było prostsze. Kiedy jeszcze organizowaliśmy turnieje w Trzebinie, wystarczyło mieć cztery czy pięć komputerów. Braliśmy je z biblioteki. Dodatkowo ktoś przyniósł coś swojego, przypałętała się jakaś konsola i można było grać. Jestem pomysłodawcą i początkowo także organizatorem. Dziś nazwałbym się raczej współorganizatorem, bo impreza odbywa się pod flagą GOKSiR-u. Po prostu osoba prywatna nie jest w stanie wielu rzeczy załatwić, chodzi np. o sponsoring. Jeśli chodzi o organizatorów, mamy kilkanaście osób.
- A jak w kwestii nagród?
- Chcemy, żeby za I miejsce indywidualne dana osoba otrzymała nagrodę o wartości powyżej 100 zł. Jeśli chodzi o rozgrywki drużynowe, będzie nieco inaczej, bo zespoły są 5-osobowe, na osobę wypadnie więc około 50 zł. Na pewno nikt nie będzie czuł się poszkodowany, bo sponsorzy, na szczęście, nam się wykluwają, choć jeszcze parę miesięcy temu było ciężko. Myślę, że w tym roku pula nagród przekroczy 5 tys. zł.
Doprecyzuję też, że nagrody nie będą pieniężne, lecz rzeczowe (o podanej wyżej wartości - przyp. red.). Nigdy nie chcieliśmy dawać pieniędzy, bo później nie wiadomo, co się z nimi dzieje. Wolimy wręczyć np. bon na zakupy w jakimś sklepie - zwykłym czy internetowym. Robimy tak zwłaszcza dlatego, że w większości mamy do czynienia z osobami niepełnoletnimi. Ogólnie jednak rozstrzał wiekowy jest bardzo duży. Pamiętam jeden turniej, gdy w finale ojciec grał z synem. Jeden miał 10 lat, drugi przeszło 30. Syn wygrał.
- Cóż, takie czasy. A tak w ogóle, zgadzasz się z tym, żeby zaliczać turnieje gier do sportu?
- Oczywiście. To, co możemy obserwować przy okazji dużego turnieju "Intel Extreme Masters" w Katowicach, jest ewidentnie sportem. Tam przyjeżdżają ludzie, którzy trenują po ileś godzin dziennie, mają własnych sponsorów, a przed występem przydziela im się osobistą salę treningową na rozgrzewkę. To jest sport, choć w świadomości Kowalskiego jeszcze się ta prawda nie przyjęła.
- A co mówisz osobom, które twierdzą, że gry mają negatywny wpływ, zwłaszcza na młode osoby, że prowadzą do izolacji, uzależniają?
- Wszystko jest dla ludzi. Równie dobrze można uzależnić się od książek i nieustannie w nich siedzieć, można też oglądać telewizję i nic innego nie robić w wolnym czasie. Wszystko zależy od konkretnego człowieka.
- A jak się odnosisz do przemocy w grach?
- Przemoc w grach była od początku. Kiedyś grałem dużo w "Mortal Kombat", zresztą wszyscy graliśmy w "Mortal Kombat"...
- Też grałem.
- ...tam np. wyrywało się kręgosłupy... A nie zauważyłem, żeby po obcowaniu z tą grą w świat poszła nagle fala ludzi, którzy robiliby jakieś dziwne rzeczy. Poza tym media napędzają pewne emocje. Słyszymy czasem, że ktoś zastrzelił ileś osób, a później dowiadujemy się, że ta osoba grała np. w "Counter Strike’a". A tak naprawdę z tą grą zetknęła się połowa społeczności graczy. I nie widać tu przełożenia na liczbę strzelanin na ulicach.
- "Counter Strike" to i tak jeszcze dość łagodna gra...
- Znam też parę książek, które mają brutalność posuniętą do bardzo dużego stopnia.
- W zasadzie chłopcy od zawsze bawili się w różne wojny i bijatyki, tyle że w grze komputerowej jest to wszystko wyraźnie pokazane...
- Problem polega na tym, że rodzice nie interesują się tym, co dzieje się z ich dziećmi. Jeśli wchodzę do jakiegoś domu i widzę, że 14-latek ma na półce serię gier oznaczonych jako PG18 (gra dla osób dorosłych, według międzynarodowego systemu oceniania - przyp. red.), wówczas myślę, że taki rodzic jest ze świadomością na bakier. Jeśli nie pokazuje dziecku pornola, to dlaczego pokazuje mu flaki? Rodzice wiedzą, jakie stosować ograniczenia, jeśli chodzi o filmy, natomiast gry nie zwracają aż takiej ich uwagi.
- Czyli jakaś kontrola jednak musi być?
- Moim zdaniem tak, bo nie wszystkie treści są dla wszystkich.
- Więc zapytam z innej strony - czy gry mogą być rozwijające? A może jest to czysta rozrywka i nic więcej?
- Gry mogą rozwijać np. myślenie strategiczne. Pamiętam, że kiedyś pasjonowałem się symulatorami lotów, które dziś są już zupełnie niepopularne. Gry mogą mieć pozytywny wpływ na różne nasze cechy i umiejętności, ale też nie do tego stopnia, jak próbują nam to wmówić wydawcy. Moim zdaniem gry mogą raczej wzmacniać zdolności, które już posiadamy.
Najlepszym przykładem rozwijającej gry jest, moim zdaniem, "Minecraft", który stanowi otwarty świat, składający się z klocków. W Holandii zaczęto wprowadzać tę grę w szkołach, ponieważ zauważono, że uczy ona dzieci kombinowania przestrzennego, budowania różnych maszyn, łączenia elementów. Do tego dochodzą podstawy logiki, elektroniki. Nagle się okazało, że pomysł chwycił i gra sprawdza się jako wzbogacenie edukacji. Można tworzyć w niej całe światy. Sam się wciągnąłem, więc wiem po sobie. Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze