Artykuły
Odszedł od nas: Wspomnienie o Sergiuszu Smolskim
Autor: STEFAN KOWALSKI.
Publikacja: Czwartek, 7 - Luty 2013r. , godz.: 09:06
Z pozostawionych po byłym prudnickim garnizonie niekompletnych i rozproszonych akt osobowych, wyłania się obraz Sergiusza Smolskiego jako wzorowego żołnierza zawodowego i wychowawcy coraz to nowych roczników służby czynnej. Niedługo jednak przyszło mu korzystać z zasłużonej wojskowej emerytury. Nieznoszący bezczynności rzucił się w wir pracy społecznej. Podjął się tego, co najbardziej lubił i co - jak sam mawiał - robił od zawsze: pomagał ludziom. Swoje kroki skierował do skromnej siedziby Związku Emerytów w Prudniku i tam też pozostał praktycznie aż do śmierci.
Dał się poznać jako rzutki, energiczny i świetny organizator. Przez długie lata pozostawał na stanowisku prezesa zarządu. Praca stanowiła całą treść i sens jego życia. Pomimo zaawansowanego wieku był niezwykle oddany sprawom ludzi starszych i schorowanych. Dzięki jego usilnym staraniom do Prudnika docierała zwiększona pomoc żywnościowa dla najbardziej potrzebujących członków związku. Pod jego kierownictwem związek okrzepł i wydatnie zwiększył swoje szeregi, przekraczając liczbę 3000 członków. Był pomysłodawcą i organizatorem wielu stojących na wysokim poziomie imprez dla członków związku o charakterze wypoczynkowym, rekreacyjnym i turystyczno-krajoznawczym. Lubił kontakty z ludźmi, często wyjeżdżał na spotkania w terenie, gdyż - jak sam mówił - ludzie chcieliby widzieć i słyszeć swojego przewodniczącego.
Bardzo kochał i dbał o swoją rodzinę - dzieci i wnuki. Starał się by niczego im nie brakowało. Działał w wielu instytucjach i organizacjach charytatywnych. Brał aktywny udział w pracach Powiatowej Rady ds. Osób Niepełnosprawnych. Miał wysokie notowania w województwie - był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany przez władze związkowe i administracyjne Opolszczyzny. Ostatnio zgłoszony przez grupę działaczy do prowadzonego przez "Tygodnik Prudnicki" konkursu i tytuł Człowieka Roku - Wieża Woka. Okrutna śmierć wyrwała go z naszych szeregów 30 stycznia.
Od teraz już na zawsze nie będziemy mogli spotkać go na ulicach Prudnika. Starszego, siwego Pana, który zmęczonym, ale równym żołnierskim krokiem, przemierzał drogę od przystanku do biura. Wstępując po drodze do okolicznych sklepików, na pocztę, do redakcji "Tygodnika Prudnickiego", do punktu ksero p. Stecia. Teraz będzie nam go bardzo brakowało. Cześć Jego pamięci!Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze