Artykuły
Racławice Śl. - Prudnik: Pozbawili chorą nastolatkę środków do życia i nadziei
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Czwartek, 7 - Luty 2013r. , godz.: 08:48
To, co dla rodziców i psycholog dziewczynki, jest oczywiste, dla komisji lekarskiej już nie.
- Byłam przekonana, że zaszła jakaś pomyłka i zaraz wszystko się wyjaśni - mówi przez łzy Grażyna Orlita. - Niestety, nie zmieniono tej krzywdzącej córkę i nas decyzji. Po telefonie naszej redakcji przewodnicząca Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności Barbara Mołotkiewicz-Kłyś rozwiązała umowę z PCPR-em!
Anna Orlita od drugiego roku życia choruje na autyzm. Funkcjonuje tylko dzięki rodzicom, którzy poświęcili dla niej wszystko, silnej woli oraz towarzyszącemu jej na każdym kroku w szkole asystentowi pedagoga. Dziesięć lat temu racławiczanka została uznana za osobę niepełnosprawną. Status ten uprawniał jej opiekunów do pobierania świadczeń w kwocie ok. 770 zł miesięcznie. Pod koniec grudnia zeszłego roku Ania ukończyła 16 lat, w styczniu, pierwszy raz, traktowana już jak dorosły, stanęła przed powiatowym zespołem orzekającym o stopniu niepełnosprawności przy PCPR. Wydana decyzja (stopień umiarkowany) co najmniej kłóci się z opinią psychologiczną z Miejskiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Opolu, pod opieką której Ania pozostaje od kilku lat.
- Anna ma znacznie ograniczoną możliwość samodzielnej egzystencji i ograniczenia w zakresie pełnienia ról społecznych. Nie potrafi samodzielnie zabezpieczyć swoich życiowych interesów. Nie może funkcjonować na co dzień bez wsparcia dorosłego - zachodzi konieczność stałego współudziału opiekuna dziecka w procesie jego leczenia, rehabilitacji i edukacji - czytamy w dokumencie. - Jest bardzo nieporadna w prostych sytuacjach, a bezradna jeśli sytuacja odbiega w jakikolwiek sposób od rutyny, jest niezgodna z wcześniejszymi doświadczeniami. Nie potrafi wczuć się w intencje, a tym bardziej założyć, że inna osoba może mieć wobec niej złe intencje. Jest absolutnie ufna, a oceniając z zewnątrz - naiwna. Każdy gest, komunikat pozytywny odczuwa jako sympatię, bezkrytycznie naśladuje zachowania i robi to, co jej się mówi. Jest gotowa w pełni się podporządkować. Jest podatna na manipulację ze strony innych. Nie potrafi zapewnić sobie bezpieczeństwa. Mimo wieloletniego treningu Anna nie opanowała zasad bezpiecznego zachowania na drodze. Przechodzi przez jezdnię bez zachowania bezpieczeństwa. Nie ma na razie szansy na jej samodzielność poza domem. Lęki Anny są pochodną zaburzeń odbioru i przetwarzania bodźców przez system neurologiczny, w tym przetrwałego odruchu orientacyjnego i obronnego. Hałas, dotyk i ruch w polu widzenia wywołują reakcję obronną - fizyczną ucieczkę, ukrycie się. Szczególnie trudne są dla niej duże skupiska ludzi przemieszczających się blisko niej, gdy jest zagrożona przypadkowym dotykiem. Niewykonalne jest przejście przez ciemny korytarz, na nagły dotyk może zareagować niekontrolowanym, nagłym krzykiem. Brak w porę odpowiedniej reakcji może przyczynić się do zagrożenia jej bezpieczeństwa i zdrowia. Poważnie ogranicza to funkcjonowanie społeczne Anny i czyni ją osobą zależną od innych.
OBYCZAJE
Przeszkadzamy w pracy kierownik Wilisowskiej!
Wczoraj, tuż przed zamknięciem numeru próbowaliśmy poprosić kierownik PCPR-u o krótki komentarz do zaskakującej rezygnacji z funkcji przewodniczącej Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności, dzwoniąc pod służbowy numer jednostki. Niestety Krystyna Wilisowska nawet nie chciała wysłuchać naszego pytania, odkładając słuchawkę telefonu w wyjątkowo bezczelny sposób. Mimo dwukrotnej próby ponowienia rozmowy reakcja zawsze była ta sama.
- Proszę nam nie przeszkadzać w pracy! - rzuciła.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie to jeszcze instytucja publiczna finansowana również z podatków Czytelników naszej gazety, czy prywatny folwark?
Pani Grażyna ma poważne wątpliwości, czy komisja w ogóle zapoznała się z przedłożoną dokumentacją medyczną córki.
- Postanawiając, że Ania nie wymaga stałej pomocy innej osoby, podważono i zlekceważono wręcz opinię psycholog prowadzącej. Jedną decyzją częściowo wyleczono mi córkę. Ale tylko na papierze. Decyzja ta oznacza również, utratę świadczeń pieniężnych na Anię i środków do życia, których już teraz nam brakuje.
Przewodnicząca składu orzekającego lek. med. Barbara Mołotkiewicz-Kłyś nie chciała rozmawiać z "TP". Natomiast Barbara Moskwa z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie powiedziała nam jedynie, że zarówno lekarz, jak i psycholog zasiadający w komisji byli jednomyślni w tej sprawie.
- Oboje uznali, że więcej się nie należy.
Kontrowersje budzi nie tylko samo orzeczenie, ale i długi okres jego ważności (aż do stycznia 2018 roku).
- Nie wiem dlaczego tak pani doktor uznała. To pytanie nie do mnie - dodaje Barbara Moskwa.
- O tyle jest to istotne, że córka po ukończeniu 18. roku życia mogłaby ubiegać się o rentę socjalną. A tak, będzie musiała odczekać kolejne trzy lata, aż ponownie stanie przed komisją. Cała nadzieja w orzecznikach w Opolu, że zmienią tę chorą, niesprawiedliwą decyzję. Pracownice prudnickiego PCPR nawet nie chciały mi pomóc napisać odwołanie.
Stresująca sytuacja w domu państwa Orlitów odbiła się na stanie zdrowia ojca dziewczynki. Borykający się od dłuższego czasu z chorobami kardiologicznymi mężczyzna w ubiegłym tygodniu musiał być pilnie hospitalizowany.
Z OSTATNIEJ CHWILI. Psychiatra Barbara Mołotkiewicz-Kłyś po naszym telefonie wypowiedziała umowę-zlecenie z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie! Przy okazji lekarka pomówiła nas o atak na jej osobę polegający na próbie uzyskania informacji w sposób nachalny, natarczywy, z pogwałceniem prawa.
- Dziennikarze nie są od tego, żeby spełniać zapotrzebowanie społeczne na szukanie afer związanych z lekarzami - pisze Barbara Mołotkiewicz-Kłyś.
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze