Artykuły
Zamówienie publiczne: Sporny kocioł dla strażaków
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Czwartek, 24 - Styczeń 2013r. , godz.: 10:13
Trwa remont remizy OSP w Lubrzy. W związku z tym złożono zamówienie na dostawę wyposażenia. Przy okazji powstały kontrowersje, co do tzw. kryterium najniższej ceny. Problem dotyczy nie tylko Lubrzy, z dyskusją na ten temat można spotkać się bardzo często.
Zamówienie objęło ponad 10 elementów, m.in. wymiennik ciepłej wody, grzejniki dolnozasilane, głowicę termostatyczną, kabinę prysznicową, sedes oraz - no właśnie - kocioł grzewczy, wokół którego powstał ostatecznie spór.
Schodzimy z ceny. Schodzimy z jakości?
Dyskusja miała miejsce podczas sesji rady gminy, w grudniu. Radny Stanisław Aleksandrowicz, podkreślając swoje obeznanie w temacie tego rodzaju urządzeń, zaapelował:
- Lepiej kupić od razu porządny piec, żeby posłużył na dłużej. Chodzi np. o odpowiednio grubą blachę. W przeciwnym razie za dwa lata trzeba będzie powtórzyć zakup. Przerabialiśmy podobny problem w GOKSiR-ze (radny pracuje tam jako rzemieślnik - przyp. red.).
Następnie pojawił się zarzut:
- Schodzimy z ceny, więc ostatecznie odbija się to na jakości; wygrywają ci, którzy oferują tańszy zamiennik.
Stąd była już krótka droga do stwierdzenia, że zamówienia publiczne nie powinny zostać rozstrzygane według kryterium najniższej ceny. Nie tylko o oszczędność przecież chodzi, lecz również o jakość. Poza tym, zbyt ostrożne gospodarowanie może - prędzej czy później - pociągać za sobą nieprzewidziane, dodatkowe wydatki.
Nie tylko cena
Zamówienie złożone zostało przez Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Lubrzy, zaś zasada, którą wybrano to zaproszenie do złożenia oferty cenowej. W tej sytuacji jedynym kryterium może być cena (jak zresztą sama nazwa wskazuje). Gdyby chcieć wymagać od podmiotu składającego zamówienie, aby poszerzył kryteria, musiałby on wybrać inną formę zamówienia publicznego, np. przetarg.
- Zamawiając sprzęt do remizy użyliśmy kryterium najniższej ceny, ale nie jest też tak, że parametry są nam obojętne - tłumaczył podczas grudniowej sesji wójt Mariusz Kozaczek. - Podane zostały określone wymagania, co do parametrów i chodziło o wyłonienie kogoś, kto spełni je, proponując najniższą cenę.
Rzeczywiście, w zaproszeniu do złożenia oferty cenowej podano określone wymiary, liczbę sztuk, a niekiedy nawet producenta danego urządzenia. Chodziło więc o to, kto zażyczy sobie najniższą cenę za ten sam zestaw produktów.
Podnieść parametry?
Według informacji, opublikowanej przez ZGKiM, wiemy już, że na ofertę odpowiedziało 4 chętnych, spośród których wybrano prudnicką firmę "Merkury". Zwyciężyła z ceną prawie 27 tys. zł.
Jak sprawdzi się piec - czas pokaże. Może czarny scenariusz Stanisława Aleksandrowicza się nie sprawdzi. Nad sposobem przeprowadzania zamówień publicznych warto jednak dyskutować.
- Można po prostu podnieść parametry, w kwestii np. grubości blachy czy rodzaju stali - zaproponował radny Zenon Drabik.
O to właśnie chodzi, o szukanie ceny najniższej, ale dla towaru o jak najwyższych parametrach. Wyjdzie i tak drożej, ale może lepiej.
Druga opcja to wybrać inną formę zamówienia publicznego, dopuszczającą szersze kryterium, uwzględniające także jakość, funkcjonalność, zastosowanie najlepszych dostępnych technologii w zakresie oddziaływania na środowisko, koszty eksploatacji itd. Trzeba jednak zauważyć, że przy zamawianiu tak wielu różnorodnych elementów, jak ma to miejsce w przypadku remizy, im bardziej wąskie i precyzyjne kryteria, tym łatwiej.
Samochody w środku
A jeśli chodzi o sam remont remizy w Lubrzy...
- Prawdopodobnie skończy się on jeszcze w tym roku - zapowiada Andrzej Karmelita, gminny komendant OSP i zarazem radny. - Garaże już zrobione, samochody stoją w środku. Została elewacja z tyłu, trochę spraw związanych z elektryką i parę innych rzeczy.
W tym roku samorząd przeznaczył na remont remizy 50 tys. zł. W zeszłym roku było to ponad 60 tys.
- Kwoty i tak są później podwyższane - mówi Andrzej Karmelita. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze