Artykuły
Perturbacje z aleją: Lipowy zawrót głowy
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 16 - Styczeń 2013r. , godz.: 10:38
- Czy będziemy czekać aż drzewo kogoś zabije? - pytał podczas grudniowej sesji Stanisław Aleksandrowicz. Radny zniecierpliwiony był odwlekaniem podjęcia uchwały o wycince kolejnych 60 lip. Podejście emocjonalne w przypadku tego problemu zdecydowanie dominuje. Gdyby decyzja należała li tylko do gminnego samorządu, alei dawno by nie było.
Tymczasem za problematyczny odcinek na trasie Lubrza-Dobroszewice odpowiada Zarząd Dróg Wojewódzkich. Z tą instytucją należy więc ustalać szczegóły. Problem w tym, że o spójność planów, decyzji, a tym bardziej działań na razie trudno.
Pierwsza opcja - wycinka
O unicestwieniu wszystkich kilkuset lip raczej nie ma mowy. Wójt Mariusz Kozaczek jest natomiast gorącym zwolennikiem pozbycia się jednej strony (wschodniej, a więc znajdującej się po prawej stronie, gdy jedziemy na Opole). Z tym posunięciem szło by w parze poszerzenie drogi.
- Rada gminy gotowa jest podjąć uchwałę w sprawie zniesienia pomnika przyrody - zapowiada wójt.
Potwierdza to Elżbieta Szwadowska, przewodnicząca rady, dodając:
- Podejmiemy decyzję z korzyścią dla jeżdżących.
Na ogół owa korzyść jest tak właśnie rozumiana - wycinka rozwiąże problem. Jak wspomniano, aleja jest pomnikiem przyrody, a więc ze względu na dużą wartość przyrodniczą i estetyczną znajduje się pod ochroną. Drzewa zasadzone zostały w czasach, gdy po drogach poruszały się pojazdy konne. Później zaś konie zmieniły się na mechaniczne. I pojawił się problem.
Przed wjazdem do alei postawiony jest wprawdzie znak, mówiący o ograniczeniu prędkości do 60 km/h, praktyka życia codziennego pokazuje jednak, że większość kierowców niewiele sobie z tego robi. Wiadomo - Polak to stworzenie antysystemowe. Jak donoszą codzienne przekazy medialne - z kulturą i odpowiedzialnością na drodze bywa bardzo różnie.
- Ograniczenie do 60 km/h jest zresztą jedynym znakiem, jaki Zarząd Dróg Wojewódzkich raczył ustawić w celu zapewnienia bezpieczeństwa. Nie ma oznaczenia o braku skrajni, nie wspomnę już o braku barier energochłonnych. Nie ma też tablicy informującej o wyjątkowym statusie, jaki posiada obiekt objęty szczególną ochroną prawną - zaznacza Andrzej Skup, specjalista w zakresie pielęgnacji drzew, który wielokrotnie na łamach "TP" komentował zaniedbania urzędników w kwestii obchodzenia się z przyrodą.
Andrzej Skup odnosi się zresztą negatywnie do preferowanej przez gminę opcji, zakładającej wycięcie jednej strony alei i poszerzenie drogi. Jego zdaniem wcale nie zwiększy to bezpieczeństwa, lecz zachęcać będzie kierowców do rozwijania jeszcze większych prędkości. Nie należy zapominać, że druga strona alei pozostanie. Nadal więc będzie w co uderzać, w razie wypadku.
Druga opcja - obwodnica
Jest możliwość pogodzenia interesów kierowców z "interesem" drzew. Ten efekt zostałby osiągnięty po zbudowaniu obwodnicy. Nowa droga omijałaby aleję. Między lipami mogłaby zafunkcjonować, dajmy na to, ścieżka rowerowa.
- Za utrzymanie obwodnicy byłby odpowiedzialny Zarząd Dróg Wojewódzkich, zaś droga w alei lipowej przeszłaby na konto gminy Lubrza - zapowiada Arkadiusz Branicki, rzecznik prasowy ZDW.
I to jest jeden problem. Drugi to taki, że zbudowanie obwodnicy wymaga zajęcia części pól, należących do prywatnych właścicieli. Taki manewr wiąże się z wykupieniem tych terenów (choć to nie problem wójta, lecz zarządcy drogi), przede wszystkim jednak może nieco kolidować z planami inwestycyjnymi w gminie.
- Niewykluczone, że budowa nowej drogi spowoduje konieczność przesunięcia wiatraków nieco dalej - zastanawia się wójt, choć nie operuje na razie konkretnymi danymi w tej sprawie.
Jest jeszcze jeden, najprostszy argument - wycięcie drzew jest tańsze, szybsze i ogólnie mniej skomplikowane. Przynajmniej na pozór, bo po pierwsze - usunąć cały pas drzew nie jest tak łatwo.
- Nie sądzę, byśmy się na to zdecydowali - zapowiada Alicja Majewska, regionalny dyrektor ochrony środowiska.
A po drugie...
- Jakiekolwiek działania możemy podjąć dopiero w latach 2014-2020, kiedy będzie nowa transza środków unijnych - zapowiada Arkadiusz Branicki, rzecznik ZDW.
Trzecia opcja - pielęgnacja
- W dyskusji na temat stanu drzew w ogóle nie ma mowy o ich ochronie i wykonaniu zabiegów pielęgnacyjnych; w rozmowach nie uczestniczą przyrodnicy, na temat roślin wypowiadają się wyłącznie budowlańcy i urzędnicy. Oczywiście również kierowcy z ciężką nogą - komentuje Andrzej Skup.
Brak pielęgnacji drzew widać gołym okiem. Stąd argumenty z przeciwnej strony barykady, że aleja wcale taka piękna nie jest, więc nie warto o nią walczyć. Podczas grudniowej sesji rady gminy w Lubrzy pod obrady miała trafić uchwała, dotycząca tzw. odpomnikowania, a więc zniesienia pomnika przyrody.
- Chodziło o wycięcie 60 drzew, które stwarzają największe zagrożenie - mówi Tomasz Włodarczyk, inspektor ds. rolnictwa i ochrony środowiska w Urzędzie Gminy w Lubrzy. Przez zagrożenie należy tu rozumieć ryzyko przewrócenia się drzewa na drogę.
Uchwałę należało wykreślić z porządku obrad, ponieważ Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zdecydowała się przeprowadzić wizję lokalną w celu oceny stanu drzew, "nominowanych" do wycinki.
- Możemy przyjąć uchwałę, ale nadzór wojewody i tak ją odrzuci - mówił podczas sesji zastępca wójta Krzysztof Barwieniec, jednocześnie komentując: - Wizja lokalna o tej porze roku nic nie da. Drzewa nie mają liści i trudniej ocenić ich stan.
Jednak wizyta się odbyła, we wtorek, 8 stycznia. Każde drzewo zostało obejrzane.
- Wkrótce wydamy opinię w tej sprawie - zapowiada Alicja Majewska, regionalny dyrektor ochrony środowiska.
Czwarta opcja - wszystkiego po trochu
Wszystkie te rozwiązania da się połączyć. Można wyciąć drzewa, które już nie rokują, a w ich miejsce nasadzić nowe (tak działo się np. rok temu), nie wyklucza to pielęgnacji pozostałych. Do tego obwodnica. Trzeba jednak włożyć w to naprawdę dużo chęci. Czy jednak warto tak komplikować sprawę ze względu na drzewa? - pada często argument. - Czy nie łatwiej wyciąć i mieć spokój? Osoby o zacięciu w stronę antropologii filozoficznej pytają dodatkowo: co ważniejsze - drzewo czy człowiek? Tak sprawa wygląda na dzień dzisiejszy.
Poza tym, ma miejsce zjawisko, które opisywaliśmy rok temu i które nie uległo zmianie. Wójt czeka na krok Zarządu Dróg Wojewódzkich, ten zaś oczekuje posunięcia ze strony wójta. Tak wynika z rozmowy z obiema stronami. W ten sposób można jeszcze długo...
Podstawowa zasada - na początek zapewnienie bezpieczeństwa, później można prowadzić dyskusje, nawet akademickie, z pogranicza przyrodoznawstwa, prawa, nauk o kulturze itd.. Wkrótce dowiemy się od RDOŚ, czy 60 drzew rzeczywiście zagraża (także rozsądnym kierowcom) i czy należy je wyciąć. A później... się zobaczy. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze