Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 9 - Styczeń 2013r. , godz.: 11:20
KOMENTARZ
Podatki nas nie zabiją
[[autor]]Andrzej Dereń[[/autor]]
Nie rozumiem dlaczego podatki lokalne w miejskich gminach powiatu prudnickiego są tak wysokie. Nie rozumiem naszych burmistrzów oraz radnych. Oprócz tego, że mają pilnować budżetów muszą przecież spojrzeć na swoje gminy, jako gospodarze, których celem jest dobro mieszkańców. Stawki podatków powinny być uzależnione od kondycji lokalnego biznesu. Im jest prężniejszy, liczniejszy, rozwijający, tym uzasadnienie dla wyższych podatków jest lepsze. Natomiast tam, gdzie jest słabo, gdzie liczba firm w przeliczeniu na mieszkańców jest wyjątkowo niska, gdzie panuje wysokie bezrobocie, stawki powinny być niskie po to, żeby przyciągnąć biznes. Wydaje mi się, ze to uzasadnienie oczywiste. Niestety nasi burmistrzowie oraz radni myślą innymi kategoriami. Gminy powiatu prudnickiego startują w kryzys ze stawkami dla przedsiębiorców na bardzo wysokim poziomie.
No dobrze - powie ktoś - obniżamy podatki, ale co zrobić z brakującymi w budżecie pieniędzmi? To oczywiste, że kosztem niższych wpływów z podatków trzeba będzie z czegoś zrezygnować. Administracja jest zapewne nie do ruszenia, choć ja się zastanawiam jak to się stało, że w Bydgoszczy prezydent Rafał Burski (PO) potrafił zredukować zatrudnienie w magistracie o 10 proc.
Inwestycje. W trudnym czasie trzeba będzie ograniczyć się w wizjach (nie po raz pierwszy), zapomnieć o jednej, czy drugiej inwestycji. Może zaplanowana modernizacja ul. Strzeleckiej, przy której mieszkam? Może obiecany basen na Jasionowym Wzgórzu? Wspomniany wcześniej prezydent Bydgoszczy, szukając oszczędności, realizuje pomysł partycypacji przez mieszkańców w kosztach inwestycji. Tam, gdzie bydgoszczanie dołożą 25 proc., tam realizowane są ich pomysły. Powiecie, że prudniczan nie stać na to. A stać nas na najwyższe w województwie podatki?
Radni wszystkich gmin mają czas do przemyśleń do jesieni, kiedy to przyjdzie im ustalić podatki na 2014 rok. Oby tym razem zrobili to na miarę kieszeni swoich wyborców i zechcieli spojrzeć na podatki z szerszej perspektywy, niż maksymalne stawki ministra Rostowskiego.
Przekornie napiszę, że wysokie podatki lokalne nie zabiją lokalnej przedsiębiorczości, przynajmniej nie w jakiś spektakularny sposób. Trudno jednak, żeby wyborcy zaufali burmistrzom i radnym, którzy traktują ich jak "dojne krowy".