Artykuły
Ochrona zdrowia: Do lekarza tylko z PESELEM
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 9 - Styczeń 2013r. , godz.: 10:59
Wybierając się do przychodni lub szpitala nie musisz już mieć przy sobie dowodu ubezpieczenia - legitymacji, druku RMUA czy odcinka od renty lub emerytury. Wystarczy dokument tożsamości z numerem PESEL.
To zasługa eWUŚ, czyli systemu elektronicznej Weryfikacji Uprawnień Świadczeniobiorców. Od 1 stycznia powinna z niego korzystać każda placówka medyczna - inaczej Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłaci im za leczenie.
- Testowaliśmy system przez cały grudzień. Przeszliśmy też specjalne szkolenia - mówi dla "Tygodnika Prudnickiego" Elżbieta Romaniuk, prezes przychodni "Medicus" w Prudniku. - Pierwszego dnia po Nowym Roku obeszło się bez przykrych niespodzianek, rejestracja przebiegała bez zarzutów i to przy liczbie 200 przyjętych pacjentów - kontynuuje. - Mimo, że eWUŚ sporo nas kosztował, bo musieliśmy m.in. utworzyć nowe stanowiska pracy, zakupić komputery, oprogramowanie, przyłączyć Internet w ośrodkach wiejskich, to ja sobie chwalę to rozwiązanie. Przede wszystkim usprawnia pracę.
System nie tylko znacznie przyspiesza rejestrację, ale także zdejmuje z przychodni i lekarzy odpowiedzialność, gdy bezpłatne świadczenie otrzyma nieubezpieczony pacjent.
Weryfikacja uprawnień trwa kilka sekund - po wprowadzeniu numeru PESEL wystarczy jedno kliknięcie. W sytuacji, gdy chory nie figuruje w rejestrze jako ubezpieczony - w wyniku np. błędu systemu bądź zaniedbań urzędników lub pracodawcy - i tak zostanie przyjęty do lekarza, po wypisaniu specjalnego oświadczenia. W przypadku, gdy wyjdzie na jaw, że nie był uprawniony do świadczenia i oświadczył nieprawdę, to NFZ będzie egzekwował od niego zwrot kosztów usługi oraz nienależnej refundacji leku w postępowaniu egzekucyjnym na drodze administracyjnej.
- System ma niewiele wad, ale jednak ma. Na przykład uważam, że nie ma potrzeby, żeby codziennie sprawdzać czy emeryt, do którego pielęgniarka jeździ podawać zastrzyki, jest pacjentem uprawnionym, czy nie. Wiadomo przecież, że jego status się nie zmienił. To powinno być udoskonalone - zauważa prezes Romaniuk.
Na 2014 rok zapowiadane są z kolei elektroniczne karty pacjenta oraz lekarza.
- Do tego będziemy przygotowywać się już od przyszłego miesiąca. Już dawno temu nasi lekarze zostali wyposażeni w indywidualne laptopy, na których piszą np. wnioski sanatoryjne. Nie ukrywam, że starszym praca na komputerze sprawia trochę problemu, ale niestety, nie ma zmiłuj się, wszyscy wiedzą, że muszą w to wejść. Mogą korzystać z pomocy informatyków - dodaje Elżbieta Romaniuk.
Jak mówią najbardziej zainteresowani, czyli sami pacjenci, dobrze by było, gdyby informatyzacja w służbie zdrowia szła w parze np. z łatwiejszą dostępnością i krótszym czasem oczekiwania na wizytę do specjalistów. Niestety, do tego jeszcze daleka droga.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze