Artykuły
Zenon Zaczyński: Liczył się tylko doraźny wynik
Autor: MIECZYSŁAW MATCZAK.
Publikacja: Czwartek, 20 - Grudzień 2012r. , godz.: 10:20
Rozmowa z Zenonem Zaczyńskim, wiceprezesem Pogoni do spraw sportowych.
- Zenon Zaczyński po wielu latach nieobecności jest ponownie w Pogoni i w opinii kibiców miał być gwarantem działalności organizacyjno-szkoleniowej klubu na wyższym poziomie.
- W Prudniku wychowywałem się i w Pogoni zdobywałem swoje pierwsze piłkarskie doświadczenia. Dzięki zdobytym umiejętnościom w Prudniku występowałem na piłkarskich I- ligowych boiskach a później byłem trenerem. Po powrocie po wielu latach do Prudnika, po namowach działaczy uważałem, że powinienem swojemu klubowi pomóc i dlatego zgodziłem się pełnić funkcję wiceprezesa do spraw sportowych.
- Jednak dość szybko zniechęcił się pan do wspierania Pogoni, nie uczestniczył pan od pewnego czasu w zebraniach zarządu.
- Nie mogłem z niektórymi działaczami znaleźć wspólnego języka, nasze spojrzenia na działalność klubu były zbyt rozbieżne. Chciałem, aby klub funkcjonował sprawniej i inaczej, widziałem jak wygląda działalność sekcji piłki nożnej w klubach wyższych lig. Zupełnie nie zgadzałem się też z tym, że nie było żadnej reakcji na mierne od dłuższego czasu wyniki seniorów i juniorów. Moje propozycje i argumenty nie były brane pod uwagę, lekceważąco odnosił się do nich prezes i trener. Nic też dziwnego, że Pogoń, zarówno juniorzy jak i seniorzy, zajmuje końcowe miejsce w tabeli z nikłymi szansami na utrzymanie się w IV lidze i lidze juniorów.
- Co w głównej mierze decyduje o wynikach piłkarskiego zespołu na poziomie IV ligi?
- O wynikach zespołu w dużej mierze decyduje w kolejności: działacz, stworzone warunki do treningu i gry, kadra zespołu, trener. Trzeba ocenić w jakim stopniu działacze zapewnili warunki piłkarzom do gry na tym poziomie, czy umiejętności piłkarzy były wystarczające na grę w IV lidze i czy trener przez trzy i pół roku pracy w klubie potrafił zbudować wystarczająco silny zespół na tym poziomie. Kibice obserwując grę Pogoni łatwo znajdą przyczyny niepowodzeń.
- Dlaczego Pogoń wiosną grała słabo, a jesienią jeszcze gorzej?
- Pogoń do rundy wiosennej po kilku miesiącach treningów nie była dobrze przygotowana. Grając w swoim najsilniejszym składzie - z Mazurem, Olejnikiem, Kłosowskim, Rudolfem, Masternakiem, którzy jesienią już nie występowali, na pięć rozegranych pierwszych spotkań przegrała cztery. Podobnie było jesienią, kiedy to nasz zespół przegrał cztery pierwsze mecze. W przeciwieństwie do innych zespołów my graliśmy zbyt defensywnie i asekuracyjnie. Na domiar złego piłkarze indywidualnie nie tylko nie poczynili żadnych postępów, ale grali z meczu na mecz słabiej i wyraźnie ustępowali umiejętnościami rywalom. Wystarczy ocenić ich grę z najsłabszą Ligotą, która wygrała tylko jeden mecz- z Pogonią w Prudniku. Nawet jeśli zespół grał w osłabieniu, to spora grupa piłkarzy rywalizowała w IV lidze i nikt nie oczekiwał walki o awans, ale gry na przyzwoitym poziomie i bezpiecznym miejscu w tabeli.
- Ma pan ogromne doświadczenie jako zawodnik i trener, dlaczego nie wspierał pan mniej doświadczonego szkoleniowca?
- Trener nie przyjmował żadnych uwag i rad tych, którzy nie tylko "zjedli zęby" na piłce, ale mieli również staranne przygotowanie teoretyczne poparte bogatym doświadczeniem praktycznym. Uważał, że jego metody pracy z piłkarzami są jedynie słuszne i zapewnią dobre wyniku zespołu. Zauroczony pracą trenera był prezes klubu, który nie dostrzegał coraz gorszej gry rozpadającej się drużyny. W dodatku zupełnie nie interesowano się szkoleniem zaplecza dla pierwszego zespołu seniorów.
- Dlaczego nie było żadnej reakcji zarządu klubu po nieudanej rundzie wiosennej, kiedy to zespół wygrał tylko cztery mecze?
- Zastanawialiśmy się czy nie należy zmienić trenera z uwagi na słabą grę i coraz większe problemy z budowaniem zespołu na nową rundę. Trener zapewniał nas, że zespół zacznie grać lepiej, kryzys formy szybko minie i przyjdą "lepsze czasy" dla Prudnika. Jak się okazało to nie była dobra decyzja, bo Pogoń nie poczyniła żadnych postępów. Trochę dziwi, z czym większość zarządu się nie zgadzała, że niektórzy działacze nawet po fatalnej grze jesienią nie zgadzali się na zmianę trenera. Taka propozycja była po 8 meczach, jak się okazało rozgrywki zakończyliśmy w kiepskim stylu i z marnym dorobkiem punktowym.
- A ile winy za słabą grę drużyny jest po stronie działaczy?
- Główną winą działaczy jest to, że nie było zdecydowanej reakcji po tak słabej grze i braku postępów u niemal wszystkich piłkarzy. Działacze mają stworzyć warunki do uprawiania sportu, ale wiadomo powszechnie, że każdy klub boryka się z trudnościami, sporo drużyn na różnym szczeblu nawet wycofuje się z rozgrywek. Tymczasem należy podkreślić, że takich warunków jak teraz, Pogoń nie miała od lat. Obecny burmistrz zapewnił ponad sto tysięcy dotacji i doszły do tego jeszcze inne wpływy, a np. poprzedni prezes dysponował o połowę niższą kwotą. Należy podkreślić też duże zaangażowanie starosty, który w różnych formach w miarę możliwości wspierał klub. Widoczna też była życzliwość ze strony radnych i sponsorów. Klub zapewnione miał także bezpłatne korzystanie z obiektów: boisko, szatnia, ogrzewanie, sala, orlik. Wydatki związane z zatrudnieniem trenera miesięcznie były kilkakrotnie wyższy od zatrudnionego poprzednio szkoleniowca. o czym nie wszyscy z zarządu byli informowani. Jednak największą winą działaczy jest zaniedbanie i nie interesowanie się szkoleniem zaplecza dla seniorów. Liczył się tylko doraźny sukces.
- Czym tłumaczyć tak słabą i nieudolną grę przy tak nowoczesnych metodach treningowych, którą tak zachwycał się prezes J. Antoszczyszyn?
- Rozstawienie kilkudziesięciu talerzyków, palików, czy półgodzinne wyjaśnianie przy tablicy na bieżni zajęć treningowych wcale nie świadczy o nowoczesnych metodach treningowych. Uważam, że skoro nasi piłkarze mieli tak ogromne problemy ze zdobywaniem bramek, zorganizowaniem ataku pozycyjnego czy wymianą między sobą kilka razy piłki, to najpierw należało nauczyć ich prostymi metodami niezbędnych w grze elementów piłkarskich. Na pewno wybijanie piłki przez obrońców czy bramkarza na jednego wysuniętego napastnika nie wiele ma wspólnego z nowoczesną piłką, a taką taktykę często obserwowaliśmy. Nawet na własnym boisku nasi piłkarze mieli problemy nie tylko ze zdobywaniem bramek, ale oddaniem strzału na bramkę. Pogoń w pięciu przegranych meczach na własnym boisku zdobyła tylko jedną bramkę z najsłabszą Ligotą T.
- Czym kierowano się podejmując decyzję o zmianie trenera?
- Ani piłkarze indywidualnie, ani zespół jako całość nie poczynił w ostatnim roku żadnych postępów i grał coraz słabiej. Wręcz wstydliwą zdobyczą punktową są dwa zwycięstwa i jeden remis biorąc nawet pod uwagę osłabienie kadrowe. Naszą winą była cierpliwość i wiara, że może coś się zmieni w grze zespołu, co spowodowało, że trudno będzie obronić Pogoń przed spadkiem do niższej klasy. W innym klubie z trenerem umowę rozwiązano by zdecydowanie szybciej. O ile dobrze pamiętam trener W. Sierakowski szkolił w 2008 roku piłkarzy Skalnika Gracze i tam już po dwóch czy niespełna trzech miesiącach podziękowano mu za pracę w tym klubie i decyzję działaczy przyjęto z ulgą i nadzieją na lepszą grę Skalnika.
- Innego zdania są nasi piłkarze Pogoni, którzy grożą bojkotem, jeśli będzie zmiana trenera.
- Ci sami zawodnicy jeszcze nie tak dawno uważali, że to oni tworzą zespół i część pieniędzy powinna być przekazywana dla nich. Niektórzy z nich mieli żal, że nie otrzymują diet czy zwrotu za przejazdy na treningi, a tak znaczną część budżetu klubowego przeznacza się na trenera. Być może wygranie przez nich pod wodzą trenera dwóch meczów przez całą rundę to powód do dumy i stawiania warunków. Ja nie widziałem żadnego pisma zawodników, ale jeśli takie pismo wystosowali, to nie jest to rozsądna i przemyślana decyzja. Chyba są świadomi tego, że już gorzej grać nie mogą, ale przy zmianie metod treningowych i prowadzenia zespołu w czasie meczu przez innego szkoleniowca jest nadzieją na lepszą postawę i walkę o utrzymanie się w IV lidze, a w najgorszym wypadku dobre przygotowanie drużyny do gry w klasie wojewódzkiej i walkę o powrót do IV ligi. W Pogoni było już sporo zmian trenerów zarówno w seniorach i juniorach, a przecież wychowywali piłkarzy I-ligowych, późniejszych reprezentantów Polski, wprowadzali Pogoń do wyższych lig i nikt nie wywoływał tak skandalicznej atmosfery przy dokonywaniu zmiany szkoleniowca.
- Jednak trener W. Sierakowski miał sukces, wprowadził Pogoń do IV ligi.
- Nikt tego sukcesu trenerowi nie odbiera i nikt nie twierdzi, że nie pracował z dużym zaangażowaniem. Ale po trzech i pół roku szkolenia mamy to co mamy. Drużyna gra bardzo słabo, zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli z nikłymi szansami na odrobienie punktowych strat i uniknięcie spadku. Zdaję sobie sprawę, że zespół kadrowo został jesienią osłabiony, ale podobnie dzieje się w innych klubach. Dawniej nasi trenerzy potrafili przygotowywać następców z własnych wychowanków albo z piłkarzy pozyskanych z najbliższych miejscowości. Nie tylko zespół jako całość grał poniżej możliwości, pomimo że około 10 piłkarzy miało IV-ligowy staż, ale nawet czołowi piłkarze prezentowali słabą formę. Trener W. Sierakowski przejął drużynę bardzo silną kadrowo po odejściu z klubu D. Trojaka o zasługach, którego dość szybko zapomniano, chociaż to były szkoleniowiec zbudował i pozostawił silny zespół.
- Klub przeżywał różne problemy - kontuzje, wyjazdy, kartki, co z pewnością utrudniało osiągnięcie dobrych wyników.
- A jaki klub amatorski nie ma podobnych problemów? Między IV ligą, czyli klasą wojewódzką zmienioną w IV ligę, a obecną klasą W nie ma aż tak wielkiej różnicy w piłkarskich umiejętnościach, a proszę porównać jakimi budżetami dysponują kluby. Racławice czy Głuchołazy, jak czytałem w "TP" maja razem połowę takiej dotacji jak Pogoń. Błędem było to, że systematycznie nie szkolono i nie wprowadzano własnych wychowanków do zespołu seniorów, grano w zasadzie tymi piłkarzami, których szkolił trener D. Trojak. Dlaczego nie gra P. Rudolf, dlaczego pozbyto się obdarzonego dużym talentem bramkarza F. Czerwińskiego, dlaczego nie ma wielu wychowanków, których zniechęcono do gry w Pogoni? Część z nich była rozżalona, że sprowadza się z innych klubów piłkarzy, którzy przyjechali sobie do Prudnika "pograć", a wcale nie prezentowali większych piłkarskich umiejętności. Nie dziwmy się, że teraz mamy trudności w skompletowaniu nawet podstawowej jedenastki.
- Śladami seniorów już od kilku lat podążają juniorzy, którzy również prezentują się słabo.
- To też świadczy o organizacji szkolenia w klubie, który od pewnego czasu nie może poszczycić się wprowadzeniem do zespołu seniorów własnego wychowanka. Obserwując treningi juniorów łatwo można dostrzec "kopiowanie" treningów seniorów. Mało czasu poświęca się szkoleniu indywidualnemu, ćwiczeniom technicznym, gierkom na małej przestrzeni, a zbyt dużo ćwiczeniom taktycznym. Szkoleniu juniorów w klubie poświęcano zbyt mało uwagi, a przecież Pogoń znana była z dobrego szkolenia młodzieży. Dzisiaj słychać niepokojącą wypowiedz prezesa klubu i trenera "sprowadzimy kilku piłkarzy" prawdopodobnie z Odry, i to ma być rozsądna myśl organizacyjno-szkoleniowa na przyszłość? Uważam, że lepiej zająć się własną młodzieżą, nawiązać ściślejszy kontakt ze Spartą, polepszyć współpracę z pobliskimi klubami i rozsądnym szkoleniem budować drużynę. Tak uczyniono po spadku Pogoni do klasy B i w przeciągu półtora roku zbudowano niezły zespół.
- Co dalej z Pogonią, jak przełamać niespotykany od dawna kryzys?
- Wkrótce będą wybory nowego zarządu i zmiana trenera. Taki stan jaki obecnie istnieje nie dawał żadnych gwarancji na poprawę trudnej sytuacji. Wyniki seniorów i juniorów nie stwarzają dobrego klimatu dla piłki nożnej w Prudniku. Dużo do myślenia daje fakt odmowy pracy w klubie miejscowych szkoleniowców, którzy odnosili spore sukcesy w pracy z juniorami czy seniorami. Warto byłoby poznać powody zniechęcenia się do pracy szkoleniowej w klubie, w którym spędzili jako piłkarze i trenerzy wiele lat. Wierzę, że wśród piłkarzy w przerwie zimowej nastąpi duża mobilizacja a nowy trener wyzwoli w nich większą motywację i wspólnie będą dążyć do lepszych wyników niż w rundzie jesiennej. Pogoń znajduje się w bardzo trudnej sytuacji i z małymi szansami na utrzymanie się w IV lidze, ale zespół dobrze przygotowany do rozgrywek będzie miał, w razie niepowodzeń, większą szansę na szybki powrót do rozgrywek na tym szczeblu. Należy mieć nadzieję, że po odejściu z zarządu niektórych działaczy atmosfera w klubie ulegnie wyraźnej poprawie, co pozwoli odbudować zespół seniorów i właściwie szkolić dla niego zaplecze.
- Dziękuję za rozmowę i liczę na to, że dalej wspierał pan będzie Pogoń.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze