Artykuły
Nowe opłaty za śmieci: W interesie wielodzietnych rodzin
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 19 - Grudzień 2012r. , godz.: 01:41
Nerwowość przy okazji ustalania nowych zasad związanych z wywozem śmieci i surowców wtórnych, świadczy o tym, że w przyszłym roku część mieszkańców może spotkać dotkliwa niespodzianka - znacznie wyższe od dotychczasowych rachunki. Gminni urzędnicy uspokajają - "w większości przypadków" mają być podobne do obecnych. Największe obawy budzą przyszłe rachunki dla wieloosobowych rodzin.
Wszystko za sprawą zmian w przepisach ogólnokrajowych. Nowa ustawa ma nas nauczyć dokładnej segregacji odpadów, tak żeby jak najmniej produkować nie nadających się do recyklingu śmieci. Teraz traktujemy ten obowiązek dość swobodnie, zwłaszcza w miastach. Nowe regulacje mają również sprawić, że przestanie się opłacać wyrzucanie w przypadkowych miejscach śmieci lub ich podrzucanie.
Zdaniem samorządowców prawodawca nie przewidział w szczegółach konsekwencji nowych regulacji. Kontrowersje wzbudza na przykład sposób naliczania opłat lub wybór firmy zajmującej się zbiórką odpadów w drodze przetargu. Jest też przepis nakazujący właścicielowi wyposażenie nieruchomości w pojemniki na odpady (do tej pory, głównie w miastach, kontenery wystawiały gminne spółki lub jej jednostki organizacyjne).
Konieczność ogłoszenia przetargu może sprawić, że wygra go firma zewnętrzna, a nie należący do samorządu Zakład Usług Komunalnych. Już rok temu burmistrz Franciszek Fejdych mówił, że ZUK przygotowywany jest również na taką sytuację. Priorytetem jest wygranie przetargu. Radny Jacek Urbański powołuje się na problem w Republice Czeskiej, gdzie również wprowadzono takie przepisy. W ich wyniku, przetargi wygrywały duże, specjalistyczne firmy, stosując ceny dumpingowe, które skutecznie niszczyły konkurencję, a przede wszystkim samorządowe zakłady.
Podczas specjalnie zwołanej 14 grudnia na okoliczność podjęcia uchwał dotyczących nowego sposobu gospodarowania odpadami komunalnymi sesji Rady Miejskiej (choć to nie była sesja specjalna), radny Julian Serafin zaproponował wręcz, żeby ich nie przegłosowywać, podobnie jak zrobiły to niektóre gminy w Polsce (np. radni Inowrocławia zaskarżyli ustawę do Trybunału Konstytucyjnego).
- To jest prawo miejscowe i nikt nam nie może nakazać, co my mamy robić - argumentował radny. - Winniśmy ją zbojkotować.
Serafina poparł Urbański, który przypomniał, że podczas posiedzeń komisji zarówno burmistrzowie, jak i sekretarz gminy, sami wskazywali na wiele niejasności, związanych z nowymi przepisami: - Dzisiaj głosujemy nad tym regulaminem tylko dlatego, żeby spełnić jeden z warunków, że musi być on zatwierdzony do końca roku. Natomiast już wiadomo, że ukaże się nowelizacja.
Sekretarz gminy Marek Radom uspokajał, że zaproponowane projekty uchwały są zgodne z prawem, wątpił również, czy na pewno poprawki zgłoszone przez senat, sejm uwzględni: - Jeśli nie podejmiemy w tym roku uchwały, to znaczy że po 1 stycznia wojewoda wezwie nas do podjęcia uchwał wynikających z ustawy o utrzymaniu czystości w gminach. To nie jest uznaniowość rady, czy sobie podejmie te uchwały, czy nie, bo terminy są ustalone w ustawie.
Jak będą naliczane opłaty? Od mieszkańca. Każdy właściciel lub najemca nieruchomości otrzyma deklarację, w której poinformuje między innymi ile osób tam mieszka oraz jaką formę zbierania odpadów będzie stosował (bez segregacji odpadów lub z segregacją). Ta pierwsza będzie droższa i opłata wyniesie 18 zł od osoby, druga forma to koszt 10 zł. Mieszkańcy otrzymają specjalne worki z indywidualnymi kodami kreskowymi. To z ich pomocą będzie się sprawdzało, czy rzeczywiście mieszkaniec segreguje odpady. Problem będą mieli lokatorzy niewielkich mieszkań zmuszeni do wygospodarowania miejsca na dodatkowe worki na posegregowane odpady (jeśli zdecydują się na segregację). System obejmie również ogrody działkowe, ale w tym wypadku opłaty nie będą obejmowały całego roku. Pierwszą deklarację właściciele nieruchomości i najemcy będą musieli złożyć do 28 lutego przyszłego roku.
Temat wyrzucania śmieci do rowów, lasów i na pola powinien zniknąć, ponieważ wszyscy mieszkańcy, bez wyjątku będą musieli podpisać umowę na odbiór odpadów. Nie będzie sensu podrzucać śmieci, bo i tak za nie zapłacimy.
Zmiana uderzy po kieszeni przede wszystkim rodziny wieloosobowe (i gdzie tu polityka prorodzinna?), dlatego już dziś radni deklarują, że po zmianach przepisów nadrzędnych (ustawy), sami zmienią stawki opłat, tak by odciążyć liczebnie osobowo rodziny.
- Tam, gdzie jest rodzina pięcioosobowa, ona odczuje jakie to są pieniądze, a są to pieniądze niemałe - ostrzegał radny Serafin.
Radny Jan Roszkowski, wprost zapytał burmistrza, czy będzie częściowo umarzał "podatek śmieciowy" najbiedniejszym, wielodzietnym rodzinom. Burmistrz odpowiedział, że to będzie zależało od samych radnych. Na razie przepisy uchwalone przez radnych nie przewidują takiej możliwości, bo ustawa nie daje takiej możliwości.
- Staraliśmy się tak skalkulować opłaty, żeby nie były wyższe w większości przypadków, niż są dzisiaj - powiedział Marek Radom, i to chyba są najważniejsze słowa wypowiedziane na sesji. Wkrótce okaże się, czy mieszkańcy to potwierdzą.
Radny Leszek Piątkowski podał przykład jak zmienią się opłaty dla mieszkańców, po wprowadzonych zmianach. Ośmioosobowa rodzina w domu jednorodzinnym płaciła dotąd 36 złotych za odpady z pojemnika 160-litrowego. Po zmianie opłata ta wzrośnie do 80 zł (10 zł x 8 osób). Radny proponował, żeby wprowadzone opłaty dotyczyły rodzin składających się do czterech osób. Opłaty za każdą kolejną osobę nie byłyby naliczane. Burmistrz odpowiadał, że gmina - będąca właścicielem śmieci - i tak będzie musiała zapłacić firmie zbierającej odpady za wszystkich mieszkańców, tak więc przy takim rozwiązaniu jeszcze raz trzeba byłoby przeliczyć podstawowe opłaty, które by wzrosły. Jednym słowem ogół mieszkańców zapłaci dodatkowo za "ponadnormatywne" osoby w rodzinach wielodzietnych.
Radny Piątkowski polemizował z burmistrzem pytając, czy w takim razie obliczone stawki opłat biorą pod uwagę to, że część osób nie będzie ich płaciła i tu radny podał przykład najliczniejszych, najmniej zamożnych rodzin, których nie będzie stać na szykowaną im podwyżkę.
- Nie tylko nie uzyskamy pieniędzy od czterech osób, ale w ogóle nie dostaniemy pieniędzy - uzasadniał radny.
Burmistrz odpowiedział, że w takim przypadku deficyt wynikający z niezapłaconych rachunków doliczony zostanie do kwoty w następnym roku i o tyle więcej zapłacą wszyscy mieszkańcy. Burmistrz dodał, że temat ten powróci i będzie można go przedyskutować, gdy tylko nowelizacja ustawy wprowadzi taką możliwość.
Ostatecznie radni przegłosowali uchwały. Władze deklarują szeroką kampanię informacyjną wśród mieszkańców na temat wprowadzonych zmian. Już od stycznia. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze