Artykuły
Przygotowania do akcji zimowej: Nici z przekazania dróg gminie
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Piątek, 2 - Listopad 2012r. , godz.: 09:23
Plątanina dróg, z których jedne należą do gminy, a drugie do powiatu, nastręcza problemów nie tylko związanych z ich remontowaniem, ale także z utrzymaniem w okresie zimowym. Wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek już od dawna próbuje uzgodnić ze starostwem scenariusz współpracy najdogodniejszy dla obu stron. W zeszłym roku się to nie udało. Teraz raczej też nic z tego nie będzie.
Drogi należące do gminy oraz drogi należące do powiatu odśnieżane są osobno; obie władze samorządowe niezależnie wybierają wykonawcę, któremu zlecają odśnieżanie dróg i chodników oraz posypywanie ich piachem. Jest to jasny podział zadań, więc problemów pewnie by nie było, gdyby nie fakt, że drogi gminne łączą się i przeplatają na różne sposoby z drogami powiatowymi. Rodzi to śmieszne, a niekiedy frustrujące wręcz sytuacje.
Takowa ma miejsce np. wtedy, gdy pług, odśnieżając drogę powiatową, dojeżdża w końcu do drogi gminnej i potrzebuje przez nią przejechać, by dostać się na kolejną powiatową. Przerywa więc odśnieżanie, podnosi lemiesz, przyjeżdża przez dany odcinek, a kiedy już znajdzie się ponownie na drodze powiatowej, odśnieża dalej. Z przyczyn finansowych i administracyjnych wykonawca powiatowy nie może odśnieżać drogi, która należy do gminy. Dlatego też przerywa. Mieszkańcy wiosek, którzy często nie wiedzą, które drogi przyporządkowane są gminie, a które powiatowi, są przekonani, że pług, przejeżdżając przez ich ulicę, z niewiadomych przyczyn zaprzestał odśnieżania, po to, by na kolejnej - znów zacząć. Powoduje to frustracje i niedomówienia.
Przezwyciężyć brak synchronizacji
Oczywiście, należy zaznaczyć, że często zdarza się, iż oba pługi (gminny i powiatowy) działają w podobnym czasie, w związku z tym nie widać dysproporcji - nie rzuca się w oczy fakt, że jedna ulica jest odśnieżona, natomiast druga, znajdująca się dwa kroki dalej - nie. Niejednokrotnie zdarza się jednak, że synchronizacji brakuje.
Wójt Mariusz Kozaczek podjął więc starania o to, aby zająć się zimowym utrzymaniem nie tylko dróg gminnych, ale także powiatowych. Takie rozwiązanie jest jak najbardziej możliwe, wymaga jednak, aby powiat przekazał gminie odpowiednią pulę środków potrzebną do odśnieżania dróg i posypywania ich piachem. Jeśli chodzi o finanse - nie robi to różnicy. Starostwo tak czy inaczej musi ponieść koszty zimowego utrzymania dróg. Czy poniesie je w stosunku do wykonawcy, wyłonionego w drodze przetargu, czy też wobec lubrzańskiego samorządu - jest to obojętne.
Po stronie gminy korzyścią byłoby natomiast uniknięcie zamieszania, związanego z podziałem dróg między dwóch odśnieżających. Ze względu na przekazanie środków przez powiat, koszty gminy znalazłyby się na tym samym poziomie. A że wiązałoby się to z większą ilością pracy (cała gmina do obsłużenia) - trudno; wójta Mariusza Kozaczka ten fakt nie zniechęca. Wszystkim zająłby się Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Lubrzy, który zwykle otrzymuje w przydziale drogi gminne.
Wszystko albo nic
Wygląda jednak, że nie będzie to takie proste. Choć obie strony wyraziły chęć współpracy, okazało się, że diabeł tkwi w szczegółach. Jedną z dróg, którą wójt miał przejąć o starosty, jest ta z Prudnika do Krzyżkowic (właściwie chodzi o większość tej drogi - na odcinku leżącym na terenie gminy Lubrza). Mariusz Kozaczek zaznaczył jednak, że na chwilę obecną gmina nie jest w stanie odśnieżyć tej około ośmiokilometrowej, niedawno wyremontowanej drogi. Nie posiada na chwilę obecną wystarczających zasobów sprzętowych.
Do następnej zimy - jak dobrze pójdzie - gmina dokupi dodatkowy sprzęt do odśnieżania i wtedy zimowe utrzymanie drogi Prudnik-Krzyżkowice stanie się możliwe. Na razie gotów jest przejąć wszystkie drogi powiatowe oprócz tej jednej. I tu pojawia się problem. Jeśli gmina dostanie jedną drogę mniej do odśnieżania, to i suma przekazanych przez powiat pieniędzy będzie mniejsza. Wtedy - jak się okazuje - zostaje zbyt mało środków na to, by gmina zajęła się pozostałymi drogami. Obowiązuje więc zasada: wszystko albo nic. Przejęcie całości dróg lub nie przejęcie żadnej. Na razie kompromis nie jest możliwy. Pozostaje więc czekać aż wójt dokona zakupu nowego sprzętu odśnieżającego. Wówczas negocjacje wypadną bardziej pomyślnie dla gminy.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze