Artykuły
Spotkanie: Bliskie krajobrazy i dalekie portrety
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 10 - Październik 2012r. , godz.: 11:49
Znany lokalnie poeta z Gostomi i mniej popularna w tych stronach (przynajmniej na razie) plastyczka rosyjskiego pochodzenia spotkali się na jednym wieczorze w Gminnym Centrum Kultury w Białej. Co z tego wynikło?
Gdy na 10 minut przed spotkaniem zobaczyłem tak małą frekwencję, to pomyślałem "kurcze blade" - wyznał Witold Hreczaniuk w trakcie wieczoru autorskiego. Faktycznie, nie zapowiadało się zbyt różowo. Jednak widownia stopniowo się schodziła i gdy z ponad dwudziestominutowym poślizgiem rozpoczęto spotkanie, sala w Gminnym Centrum Kultury w Białej wypełniona była po brzegi.
Na początek wszyscy udali się do pomieszczenia obok, gdzie dwoje prowadzących: Joachim Kosz (znany wszystkim pracownik GCK) oraz Joanna Chilińska (nowa osoba w zespole) przedstawili Tatianę Boduch. Twórczość urodzonej w Rosji plastyczki (ta rola to i tak tylko wycinek jej aktywności) zaprezentowana została jako pierwsza. Na ścianie wyświetlono 10-minutowy film, oparty na motywach książki Michaiła Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata" (przy jego tworzeniu wykorzystane zostały fragmenty rosyjskiego serialu pod tym samym tytułem). Było dynamicznie i nieco demonicznie.
Później zaś przyszedł czas na kontemplację wywieszonych na ścianie portretów (one to zresztą były tematem wystawy). Wykonane techniką kolażu dzieła (także inspirowane w dużej mierze Bułhakowem) podziwiano przy lampce szampana. Sama Tatiana Boduch o swojej twórczości powiedziała niewiele, chcąc najwyraźniej zostawić gościom spotkania szerokie pole interpretacyjne. Na jednym ze stolików znajdowała się natomiast biografia artystki, obejmująca studia w zakresie geologii, finansów, ceramiki i malarstwa (a wszystko to kolejno w Tjumenie i Wrocławiu), a także szczegółowe i bogate CV. Warto przy okazji wspomnieć, że Tatiana Boduch rozpoczyna w Białej cykl warsztatów plastycznych, które będą odbywały się dwa razy w tygodniu. Już wkrótce napiszemy o tym więcej.
Po zapoznaniu się z twórczością rosyjskiej artystki, zebrani wrócili do głównej sali, gdzie odbyło się trwające o wiele dłużej spotkanie autorskie z Witoldem Hreczaniukiem. Przebiegło ono w rodzinnej atmosferze, jako, że wśród gości byli sami swoi - żona poety, przyjaciele z prudnickiego Klubu Ludzi Piszących, z Nyskiej Grupy Literackiej i przede wszystkim - bialskie środowisko poetyckie. Zjawił się nawet burmistrz Prudnika oraz zastępca dyrektora Departamentu Kultury, Sportu i Turystyki przy Urzędzie Marszałkowskim w Opolu.
Witold Hreczaniuk promował swój debiutancki tomik "Krajobrazy bliskie i dalekie". Emerytowany nauczyciel, zamieszkały w Gostomi wydał tę książkę w pierwszej połowie roku i - jak sam zaznaczył - zawdzięcza ten fakt Tadeuszowi Soroczyńskiemu (obecnemu zresztą na spotkaniu wraz z małżonką), który ostatnimi czasy życzliwie popędzał go do podjęcia decyzji o debiucie.
Autor rozpoczął prezentację zbioru od powiedzenia (z pamięci) utworu "Moja Gostomia" (będącego pierwszym w tomiku), zaś zakończył przeczytaniem próz poetyckich, opowiadających dzieje rodzinne, rozpoczynające się w 1862 roku i związane z niełatwym okresem wojen. Nie tylko jednak sam Witold Hreczaniuk odczytywał swoje wiersze. Zrobiła to także kilkuosobowa grupa młodych recytatorów pod opieką instruktora teatralnego Elżbiety Malik. Zaprezentowali m.in. takie wiersze jak: "Anioł w ogrodzie", "Teresa" czy "Moja ziemia". Dodatkowo o oprawę muzyczną zadbał Stanisław Michałowski (instruktor muzyczny). Oprócz coverów gitarzysta zaprezentował utwory własnego autorstwa, takie jak "Manhattan" czy "Lot w przestrzeń".
Na koniec przyszedł czas na kwiaty, podziękowania i życzenia ze strony przyjaciół. Gdy zaś część oficjalna (choć nie tak bardzo) została zamknięta, małżonka autora Teresa Hreczaniuk częstowała gości tortem i nalewkami.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze