Artykuły
Irlandczyk w Polsce: Słuchając mnie, podwyższycie wartość swojej nieruchomości o
Autor: PEADAR DE BURCA.
Publikacja: Środa, 26 - Wrzesień 2012r. , godz.: 09:30
Add Thousands To Your House Price By Listening To Me!
The Polish National Obsession is... Slippers. Slippers... Jesus Christ, the biggest insult you can give a Polish person is to walk into their house and not be wearing slippers. Every house has at least forty pairs of slippers. Polish people go for coffee, they talk about their slippers. A boyfriend and girlfriend get engaged, they don't buy a ring, they buy slippers. A husband has a heart-attack, his wife phones for the ambulance that races through the city at 100kms, going through red lights until they get to the man's house. They knock on the door, the wife opens - 'Thank God you're here! My husband is in the kitchen, please help him - hold on... where's your slippers?' Going beyond the function of 'keeping your floor clean', what else symbolises Poland's lack of community spirit than slippers? Everything inside my four walls will be perfect and outside can go to hell... This is the attitude and it's destroying your country. The Poles are a very tidy people - Silesian women cleaning to such an extent that all double-glazed windows here are reduced to a single-glaze, Krakovian children, near blind from scraping infinitesimal specs of matter from the lines between floortiles with an old toothbrush, wealthy Warsaw ladies of leisure, paying Estonian cleaning girls an extra five sloty a month to extract the kupa from between their poodle's toes... People here go to great lengths to clean what is theirs. Common spaces? Neighbourhoods? Parks? That's someone else's problem. Thus, the general impression of Polish cities is that they have just been hit by an 8 on the Richter Scale earthquake. The filth and impoverishment of Poland of can be blamed, in part, on your Government, but also on yourselves - if Polish people took 10% of the energy and pride they muster for cleaning their homes and gave it to their neighbourhood, your country would be as well-groomed as Germany. Look, I'm well aware that the selfishness and every-man-for-himself attitude prevalent here won't be rooted out by appealing to the essential decency of the Polish character, but what if I told you, that by thinking of others rather than yourselves, you could add thousands to the price of your home... the Gliwice city authorities seem to know that slippers aren't the way forward for Poland. This Christmas, they erected a decorative 'tunnel' in the park beside my flat, a construction of fibreglass branches, stretching for about 30-40 metres, bedecked with thousands of microlights, a brilliant cosmic extravaganza, a golden path that made all those who came into contact with it feel two inches taller and ten kilograms lighter. Those of us lucky enough to live near it, felt privileged... apart from one stupid shitkicker who let his dog use the construction as a toilet. I talked to him and found out he lived nearby. He didn't realise how this decoration, that his dog had just shat a big brown biscuit on, was increasing the value of his property. People were coming from the other side of the city just to imbue its aesthetic beauty. The nicer our park is, the more attractive the neighbourhood is, ergo your house is worth more money. Every time someone's dog shits in this park, that's 100 sloty wiped off your house price. He looked around at the amount of kupas in our vicinity and did the math; his house had now devalued by about 10,000 sloty. Next time I saw him, he was walking behind his dog with a shovel and plastic bag. And it's not just dog kupa, each scrawl of graffiti in a given neighbourhood -200 sloty off your house price. There's an abandoned truck outside my building for the last six months- that's 5,000 off my flat just like that. There are three rules of selling a property; location, location, location. Community, common spaces, this is everything. You vote for your members of parliament - get them to promise to fix the roads, to fine the vandals, to build the fountains. By the way, have you seen the astonishing fountain near Plac Pilsudskiego in Gliwice? A remote-activated water show every half an hour during the summer months - families go and play there, children run barefoot, free from the tyranny of slippers. Pity its not closer to my flat, I could add another 50,000 sloty to the value.
Słuchając mnie, podwyższycie wartość swojej nieruchomości o grube tysiące!
Co jest narodową obsesją Polaków? Kapcie. Kapcie... Mój Boże, największą zniewagą jaką możesz wyrządzić Polakowi, to wejść do jego domu i nie włożyć kapci.
Każdy dom wyposażony jest w kapcie. Przynajmniej czterdzieści par. Gdy Polacy spotykają się na kawie, rozmawiają o kapciach. Narzeczeni zamiast pierścionków zaręczynowych kupują kapcie. Gdy mąż dostaje ataku serca, jego żona dzwoni po pogotowie. Karetka mknie przez miasto 100 km/godz., nie zważając na czerwone światła i w końcu przyjeżdża. Dzwonek. Żona otwiera: "Dzięki Bogu, jesteście! Mąż jest w kuchni, zajmijcie się nim...ale...zaraz, zaraz, gdzie wasze kapcie?"
Pomijając funkcję, którą określiłbym jako utrzymywanie podłogi w czystości, co lepiej uosabia polski brak poczucia ducha wspólnoty niż kapcie? Wszystko wewnątrz moich czterech ścian będzie idealne, a to, co na zewnątrz niech diabli wezmą... To jest postawa, która niszczy wasz kraj. Polacy są bardzo schludni - Ślązaczki myją okna tak często, że podwójne szyby redukują się do pojedynczych, małe krakowianki nieomal tracą wzrok wydłubując przy pomocy szczoteczki do zębów drobiny brudu z fug między kafelkami, a zamożne panie z Warszawy płacą estońskim sprzątaczkom dodatkowo pięć złotych miesięcznie za wydostawanie resztek kupy spomiędzy pazurków ich pudli... Ludzie zadają sobie tutaj wiele trudu, aby utrzymać w czystości to, co do nich należy. A przestrzenie publiczne? Najbliższe otoczenie? Parki? O to niech się martwią inni. W rezultacie, polskie miasta wyglądają, jakby dopiero co przeszły trzęsienie ziemi 8 stopnia w skali Richtera. Odpowiedzialnością za brud i zaniedbania Polski można oczywiście obarczyć po części wasz rząd, ale sami nie jesteście bez winy. Jeżeli Polacy poświęciliby najbliższemu otoczeniu 10 proc. energii i dumy z jaką doprowadzają do połysku swoje domy, wasz kraj byłby równie zadbany jak Niemcy. Cóż, rozumiem, że egoizmu i postawy każdy dla siebie, które tutaj nadają ton nie da się wykorzenić apelując do dobrych stron charakteru narodowego Polaków. Ale gdybym powiedział, że myśląc o innych, a dopiero później o sobie moglibyście dodać grube tysiące do wartości waszego domu...
Władze miejskie Gliwic wydają się rozumieć, że kapcie nie są dla Polski drogą w przyszłość. Tej zimy, przed Bożym Narodzeniem, w parku nieopodal postawiono efektowny "tunel", budowlę z łuków z włókna szklanego, o długości może 40 m, pokrytą tysiącami światełek. Była to kosmicznych rozmiarów ekstrawagancja, złota ścieżka, gdzie wszyscy czuli się o dwa cale wyżsi i dziesięć kilogramów lżejsi. Szczęśliwcy, którzy mieszkają w pobliżu byli w uprzywilejowanej pozycji... Z wyjątkiem pewnego wieśniaka, który pozwolił, aby jego pies korzystał z tej konstrukcji jak z toalety. Porozmawiałem z nim i dowiedziałem się, że mieszka niedaleko. Nie zdawał sobie sprawy, że tunel, który pies dopiero co ozdobił wielkim brązowym ciastkiem, powiększał wartość jego nieruchomości. Ludzie przyjeżdżali z drugiego końca miasta po to tylko, aby nacieszyć się tym widokiem. Im nasz park jest ładniejszy, tym bardziej atrakcyjne jest jego otoczenie, czyli twój dom zyskuje na wartości. Każda psia kupa w parku zdejmuje z twojego domu 100 złotych. I wtedy on rozejrzał się, oszacował liczbę kup w bezpośrednim sąsiedztwie i wyliczył, że jego dom utracił na wartości około 10 000 złotych. Gdy zobaczyłem go następnym razem, spacerował za swoim psem z łopatką w ręku i plastikowa torebką. Jednak rzecz nie sprowadza się tylko do kup: każdy bazgroł na murze to 200 złotych z wartości domu. Wrak ciężarówki przed domem obniża wartość mojego mieszkania o 5000 zł.
Przy sprzedaży nieruchomości obowiązują trzy zasady: lokalizacja, lokalizacja, lokalizacja. Otoczenie, przestrzenie publiczne - to właśnie się liczy. Głosujecie w końcu na posłów do sejmu: niech wam obiecają, że naprawią drogi, ukażą wandali i zbudują fontanny. A przy okazji - czy podziwialiście fontannę na placu Piłsudskiego w Gliwicach? Taniec strumieni wody uruchamiany co pół godziny w miesiącach letnich. Całe rodziny przyjeżdżają i bawią się tam, wolne od tyranii kapci. Szkoda, że nie jest bliżej mojego mieszkania. Mógłbym dodać do jego wartości 50 000zł.
Tłum.: A.L. i M.P.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Irlandczyk w Polsce
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze