Artykuły
Racławice Śląskie: Miłośnicy kolei zapewnili moc atrakcji
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 22 - Sierpień 2012r. , godz.: 11:30
Zresztą nie tylko oni. Zaprzyjaźnione organizacje (także z Czech) również zadbały o to, by goście czwartego Pikniku Kolejowego w Racławicach Śląskich nie nudzili się nawet przez chwilę. Impreza odbyła się w zeszły weekend (18-19 sierpnia) i - jak twierdzą organizatorzy - przyciągnęła o wiele więcej osób, aniżeli w poprzednich odsłonach (2008, 2009, 2010).
Takie imprezy to okazja do przypomnienia sobie, jak dobrze było kiedyś na kolei - mówi Stanisław Stadnicki, redaktor naczelny portalu KolejPodsudecka.pl.
Zdjęcia z imprezy obejrzeć możecie
[[TUTAJ]].
Atrakcji było co nie miara. Drezyny (zarówno te napędzane przez silnik z fiata 126, jak i te napędzane siłą mięśni) kursowały tam i z powrotem na odcinku około 1,5 km.
- Poruszamy się z prędkością 20 lub 30 km/h, wymagają tego warunki bezpieczeństwa, chodzi przecież jedynie o to, by dobrze bawić się na pikniku - zaznaczył w przerwie między kolejnymi, kilkunastominutowymi kursami Adam Markiewicz, właściciel i konstruktor jednej z drezyn (pojazd powstawał przez ostatnie dwa lata i zadebiutował na tegorocznym, racławickim pikniku), a także członek Opolskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei.
Przedstawicieli tej grupy było zresztą więcej. Nie mogło zabraknąć Henryka Remisza, bialskiego konstruktora drezyn i popularyzatora przejażdżek tymi atrakcyjnymi dla turystów pojazdami. On również zapewniał amatorom przejażdżek wysoki poziom hormonu szczęścia.
Stoją na stacji lokomotywy
Podczas, gdy drezyny kursowały tam i nazad, na prawo i lewo od torów miały miejsce inne przejawy piknikowego życia. Tuż przy budynku dworca, na pierwszym torze stały dwie lokomotywy, sprowadzone, uwaga uwaga, z Tarnowskich Gór. Wypożyczone zostały od spółki PKP Cargo. Opcji, skąd wziąć lokomotywę było - jak pamiętamy z poprzednich artykułów z serii "Miłośnicy kolei..." -dużo więcej. W grę wchodziły: Zabrze, Pyskowice, Jaworzyna Śląska, Wolsztyn, ale ostatecznie stanęło na Tarnowskich Górach, zwłaszcza, że wynajęcie lokomotyw okazało się darmowe.
Jedna z nich to maszyna parowa w starszym stylu (choć jeszcze nie zabytkowa), a mianowicie: SM42; druga zaś to sprzęt zasilany energią elektryczną - ET22. Lokomotywy oblegane były przez dzieciaki, które wchodziły do kabiny maszynisty i z bliska obserwowały "warsztat pracy" kolejarza.
- Przydałaby się jeszcze jedna, zabytkowa lokomotywa - stwierdził sołtys Racławic Śląskich Wiesław Wesołowski. - Może w przyszłym roku.
Faktycznie, takie pojazdy stanowią największą atrakcję, widać to było na przykładzie kwietniowej kolejowej imprezy w Wolsztynie (woj. wielkopolskie), na której gościliśmy wraz z racławickimi miłośnikami kolei. Wszystko jednak przed nami, zwłaszcza, że organizatorzy zapowiadają kontynuację imprezy już za rok (przypomnijmy, że rok 2011 stanowił lukę po wcześniejszych trzech latach z rzędu, gdy impreza była organizowana). Na dodatek wygląda na to, że kontynuacja odbędzie się w bogatszym wydaniu.
- Podpisaliśmy umowę o współpracy z muzeum kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej i planujemy w przyszłym roku zorganizować wspólną imprezę - zapowiada Tadeusz Wrona, prezes Stowarzyszenia Miłośników Kolei Racławice Śląskie, głównego organizatora imprezy. - Wyglądałoby to tak, że przez pierwszy tydzień impreza odbywa się u nas, zaś przez drugi - w Jaworzynie. Albo odwrotnie.
Wąskotorówką do Czech
Połączone siły to szansa nie tylko dla początkujących firm czy stowarzyszeń. W końcu kolej to nie tak chodliwy "towar" jak kiedyś, więc trzeba łączyć siły. Cały jednak urok takich imprez tkwi właśnie w powrocie do przeszłości, odtwarzaniu porządku, który - w zmieniającym się świecie - odchodzi do lamusa. A szkoda. Pozostaje więc ratować wszystko to, co uratować można, np. - no właśnie - kolej wąskotorową.
Póki co, są to dalekosiężne plany. Wąskotorówka działa na trasie Třemešná-Osoblaha, lecz jedynie od wielkiego dzwonu, m.in. podczas tegorocznego pikniku. Około 80 osób załapało się na przejażdżkę tą trasą w sobotę, która była pierwszym dniem kolejowego pikniku. Na kurs trzeba było zapisać się wcześniej u organizatorów. Podstawiony w Racławicach autobus przewoził ludzi do Czech, gdzie kolej wąskotorowa zaczyna swój bieg.
Na kurs zapisały się osoby nie tylko z miejscowości, w której odbywał się piknik, lecz także z innych części kraju, np. z Opola, Wrocławia, Buska Zdroju czy Warszawy. Większość osób jechała po raz pierwszy i bynajmniej nie narzekała na brak wrażeń, także tych nieprzewidzianych. Chodzi o zapalenie się czeskiego pola, wskutek iskry, która "wypadła" z pociągu. Na szczęście jednak dzielni strażacy ugasili ten zalążek większego pożaru.
Trwają rozmowy z czeskim stowarzyszeniem Śląskie Koleje Krajowe (Slezské Zemské Dráhy) w sprawie nie tylko częstszego użytkowania linii wąskotorowej Třemešná-Osoblaha, lecz także funkcjonowania wąskotorówki z Racławic do Osoblahy. Mogłaby to być nie lada atrakcja turystyczna, zwłaszcza, że ładnych widoków na pograniczu nie brakuje. Jazda z niewielką prędkością (najlepiej zabytkowym pociągiem) i zwiedzanie okolicy - to by było coś.
Podczas pikniku gościli partnerzy z Czech, którzy w nie mniejszym stopniu zainteresowani są aktywacją wąskotorówki. Jaromir Foltyn, przedstawiciel czeskiego stowarzyszenia Śląskie Koleje Krajowe wygłosił prelekcję na temat tego właśnie pomysłu, w pierwszy dzień pikniku. Jego koledzy sprzedawali natomiast kolejowe pocztówki z Osoblahy, a obok nich znajdował się projekt kolei wąskotorowej, która miałaby zostać aktywowana.
Tęsknota za dzieciństwem
Na "planach wąskotorowych" aktywność Czechów się nie kończyła. Przedstawiciele Klubu Miłośników Transportu Kolejowego z Ostravy przyjechali już w piątek (nocowali na dworcu, w jednym z mieszkań, z czego są bardzo zadowoleni) i przywieźli ze sobą makietę kolejową w skali H0 (1:87). Na rozległym stole można było obserwować jadące w różnych stronach pociągi (było ich kilka, różnych), a także cieszyć oko odwzorowaniem terenu - pagórki, drogi, stacje kolejowe, semafory, wieże ciśnień, szlabany na przejazdach (i czekające przed nimi samochody), do tego miniaturki lokomotyw - wszystko zostało odtworzone w sposób, który sprawiał, że każdy dorosły przypominał sobie czasy dzieciństwa; zresztą głównymi uczestnikami pikniku w największej wsi powiatu prudnickiego były rodziny z dziećmi.
Na amatorów kolejarstwa czekała też wystawa (znajdująca się, podobnie jak makieta, w jednym z pomieszczeń dworca). Przygotowali ją Piotr Kopczyk, Stanisław Stadnicki i Andrzej Narwid. Zawierała m.in. mundury kolejarzy i służby ochrony kolei, a także gadżety zawiadowcy stacji (czapkę, lizak kolejowy, latarkę i inne), do tego pieczątki, kasowniki do biletów, maszyny. Na ścianach wywieszone były kartki z artykułami: o historii kamiennego mostu kolejowego w Racławicach Śląskich (który zawalił się prawie 110 lat temu), o tragedii na przejeździe kolejowym w Dytmarowie oraz o największych wypadkach kolejowych ziemi prudnickiej i ciekawych wydarzeniach z udziałem pociągów. Można było również porównać obecny rozkład jazdy na racławickiej stacji z rozkładem z 1986 roku. Jak nietrudno się domyślić, dawniej pociągów było więcej. Cóż, taka kolej rzeczy.
Miłośnicy znaczków pocztowych o tematyce kolejowej również mogli znaleźć coś dla siebie. Kącik filatelisty znajdował się tuż obok opisanej wcześniej wystawy. Ogólnie rzecz biorąc - budynek dworca (który miejscowi miłośnicy kolei planują przekształcić z czasem na muzeum) mieścił w sobie część atrakcji, a także robił za schronienie, oazę, której poszukiwali utrudzeni upałem piknikowicze. Znajdowała się tam także baza kawowo-ciastkowa dla organizatorów.
Atrakcją pikniku były rozmaite zabawy i konkursy z nagrodami. Dzieci rysowały obrazki o tematyce kolejowej (w jednym z pomieszczeń dworca), zaś na rampie (po drugiej stronie torów) rozłożony był namiot, przy którym wynajęty clown zabawiał nie tylko najmłodszych. Jedną z zabaw było dmuchanie balonów (który pierwszy pęknie!) oraz biegi z plastikowym kuflem z wodą. Jeden z ciekawszych konkursów (prowadzony przez wicestarostę Józefa Skibę, członka zarządu Stowarzyszenia Miłośników Kolei) polegał na powiedzeniu jak najciekawszej zapowiedzi pociągu wjeżdżającego do Racławic. Zabawę wygrała Maria Stadnicka, lider odnowy wsi, również zaangażowana w organizację imprezy.
Chleb i igrzyska
Imprezę umilała Racławicka Orkiestra Dęta, która zagrała kilkakrotnie podczas pikniku i była przeciwwagą dla lekkiej, skocznej i przyjemnej muzyki, granej przez wodzirejów. Muzyczność stanowiła zresztą ważny aspekt pikniku, zwłaszcza, że z soboty na niedzielę mieszkańcy wsi niemal do rana szaleli na tanecznej zabawie, po to, by w niedzielne popołudnie wrócić i znów uczestniczyć w pikniku.
Jedną z atrakcji był również stary ciągnik parowy, którym można było przejechać się na krótkim dystansie, gdy tylko nie grała orkiestra (pojazd był dosyć głośny). Oprócz tego, nie zabrakło typowych dla pikników i festynów form aktywności, takich jak: bujanie się na dmuchanych zjeżdżalniach, udział w loterii fantowej czy strzelanie do celu (do wygrania maskotka: misia, słonia, różowej pantery itp.). Dla dzieci przewidziano również mini-pociąg, którym można było przejechać się w kółko. Kto natomiast cierpiał głód i pragnienie, kupował sobie piwko, pizzę w kawałkach, lazanię czy kanapkę z pieca. Do nabycia była również gotowana kukurydza i wata cukrowa. Amatorzy ciężkostrawnych potraw konsumowali natomiast arcypikantną grochówkę.
Jeśli chodzi o finanse, impreza zamknęła się w granicach 9000 zł.
- Otrzymaliśmy 3200 zł ze starostwa w ramach ogłoszonego grantu, część środków przekazali też sponsorzy. Oby tak było i w przyszłym roku - mówił Józef Skiba na zakończenie pikniku.
- Podziękowania należą się spółce PLK za darmowe udostępnienie toru (jak co roku) i umożliwienie przejazdu lokomotyw - zaznaczył Henryk Remisz.
Aby kolejowy entuzjazm nie tracił swojej ciągłości, już w następny weekend na dworcu w Białej (a raczej na tym, co po nim pozostało) odbędą się wyścigi drezyn ręcznych. Co by jednak zamknąć temat pikniku, zapraszamy do udziału w konkursie na najlepsze zdjęcie związane z imprezą. Zgłoszenia do 26 sierpnia bieżącego roku, nagroda: publikacja Stanisława Stadnickiego "Koleją po pograniczu polsko-czeskim", niedostępna w sklepach. Szczegóły konkursu na stronie www.kolejpodsudecka.pl Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze