Artykuły
Spektakl: Nie ma jak w domu
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 18 - Lipiec 2012r. , godz.: 11:34
Krecik postanowił opuścić swoje podziemne tunele i udać się na poszukiwanie nowego, lepszego lokum. Od tego zaczyna się spektakl "Nie ma jak w domu", który został wystawiony w środę, 11 lipca w Gminnym Centrum Kultury w Białej.
Na początku spotkał pszczółkę i zapragnął zamieszkać w ulu. Szybko jednak przekonał się, że pracowite stworzenia mogą użądlić każdego, kto nie należy do ich społeczności. Poza tym, zwyczajnie nie zmieści się w tych niewielkich domkach. Korzystając jednak z tego, że spotkał sympatyczną pszczółkę, postanowił pomóc jej w zbieraniu nektaru z kwiatów. Do tego czasochłonnego zadania zostały zaangażowane dzieci zaproszone spośród publiczności. Dzięki temu poszło sprawniej.
Gdy już krecik pożegnał się z pszczółką, ruszył w dalszą drogę i napotkał na niej wiewiórkę. Zapragnął zamieszkać w dziupli i, w związku z tym, zrobił rozeznanie terenu. Razem z przyjacielskim zwierzątkiem doszli do wniosku, że to, co dobre dla wiewiórki, nie musi być dobre także dla niego. W końcu dziupla jest dość ciasna, a poza tym - dostanie się do niej wymaga umiejętności chodzenia po drzewach. Poza tym, jego ruda koleżanka wydawała się mieć hopla na punkcie orzechów. Proponując mu kasztany w polewie orzechowej, tudzież inne łakocie o takim właśnie smaku, do reszty zniechęciła krecika do nadrzewnego stylu życia. Postanowił jednak pomóc jej pozbierać orzechy - i tu znowu z pomocą przyszły dzieciaki z widowni.
Idąc dalej, bohater trafił w pobliże tamy na jednej z rzek, gdzie spotkał królika z nieodłączną marchewką w ręku. Ten, jak się okazało, żyje w norze, która do złudzenia przypomina domek krecika. Taka zmiana lokum nie miałaby więc większego sensu. Królik jednak spędza też czas poza jamą - przebywa nad rzeką, gdzie żyje w świetnej komitywie z bobrami. Tam jednak krecik - jak sam stwierdził - mógłby wpaść do wody i się przeziębić. Po raz kolejny więc uznał, że odmienny tryb życia jest nie dla niego.
W następnej kolejności natrafił na sójkę, która - jak to sójka - wybierała się za morze, lecz wybrać się nie mogła. Aby móc jej towarzyszyć, krecik musiałby nauczyć się latać, co jest oczywiście niemożliwe. Ostatecznie więc dotarło do niego tytułowe motto przedstawienia: nie ma jak w domu. Zamiast szukać szczęścia gdzie indziej, lepiej polubić to, co w zasięgu ręki. Tak jest lepiej, zdrowiej i bardziej naturalnie. To dobre przesłanie - nie tylko dla dzieci, lecz także - a nawet zwłaszcza - dla dorosłych.
Gdy już krecik zrozumiał ważną prawdę, sójka postanowiła zatańczyć z radości i do wspólnych pląsów zaprosić dzieci. Te więc w kółeczku, razem z ptasią koleżanką, pohasały po parkiecie.
A spektakl wystawiało...
Studio Małych Form Teatralnych, Scenografii i Reżyserii Art-Re z Krakowa. Jest to firma, która od wielu lat zajmuje się tworzeniem przedstawień, a także programów edukacyjnych i ekologicznych dla dzieci. Na stronie internetowej tej trupy teatralnej (www.art-re.pl) znajdziemy jej repertuar, na który składają się m.in. takie przedstawienia jak "Calineczka", "Kubuś Puchatek i Przyjaciele", "Pinokio" czy "Wars i Sawa". Jest w czym wybierać.
Podczas 40-minutowego spektaklu "Nie ma jak w domu" dwoje aktorów utrzymywało znakomity kontakt z dziecięcą publicznością, co rusz zadając przedszkolakom pytania (np. z czego pszczoły zbierają nektar?). Publiczność z właściwą sobie spontanicznością angażowała się w dialog i nie miała oporów przed udzielaniem się w spektaklach.
Przestawienie odbyło się w ramach "Lata z Centrum Kultury w Białej", jako pierwsza pozycja na liście. Choć frekwencja nie zachwycała (wraz z dorosłymi - około 30 osób), było miło i kształcąco. Nie tylko motto było atutem "Nie ma jak w domu", lecz również promowanie życzliwości międzyludzkiej i wzajemnej pomocniczości.
Krakowskie studio "Art-Re" pojawi się także w Głogówku. 24 sierpnia o godz. 11.30 wystawi w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury przedstawienie "Złota kaczka". Jest to jedna z mniej znanych legend warszawskich. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze