Artykuły
Przystanek w Rudziczce: Gmina dostała odszkodowanie
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 13 - Czerwiec 2012r. , godz.: 11:10
Jeszcze o przystanku w Rudziczce.
W maju nasz czytelnik, posiłkując się przesłaną do redakcji fotografią zwrócił uwagę na jeden z przystanków autobusowych w Rudziczce, na którym ktoś nabazgrał farbą wulgarne napisy m.in. o treści rasistowskiej. Czytelnik nie tyle zbulwersował się samym aktem wandalizmu (nawet do debilizmu można się przyzwyczaić), co kilkumiesięcznym okresem, kiedy te napisy były na przystanku i nikt z nimi nic nie robił. Dodajmy, że przystanki są własnością samorządu gminnego, w tym wypadku Prudnika.
Sprawa poruszona została na sesji Rady Miejskiej, a przypomniała o niej radna z Rudziczki i jednocześnie sołtys Janina Stanisz. Wtedy to przystanek już był odnowiony. Jakie wyjaśnienie usłyszała?
- Zanim przystąpiliśmy do malowania musieliśmy przejść całą procedurę zgłoszenia szkody i za każdym razem tak będzie, jeżeli będzie miało miejsce zniszczenie mienia gminnego - tłumaczył burmistrz Franciszek Fejdych. - To opóźnienie w malowaniu przystanku nie wynikało z tego, że służby gminne działały zbyt wolno, tylko działały zgodnie z procedurą przyjętą w gminie.
Gmina dostała odszkodowanie.
W "Gazecie Wyborczej" z 8 czerwca - w dniu rozpoczęcia mistrzostw Euro 2012 - redakcja opublikowała sondę wśród studentów z Londynu, których zapytano, co ich zaskoczyło w Polsce. Wśród dziewięciu minusów dostrzeżonych w naszym kraju wskazali, że graffiti "Kill the Jews" (Zabić Żydów - przyp. red.) nikomu nie przeszkadza. Oczywiście to niesprawiedliwe dla polskiego społeczeństwa uogólnienie, ale zobojętnienie na tego typu ekscesy jest w naszym kraju powszechne, również w gminie Prudnik.
KOMENTARZ
Uwaga na procedury
[[autor]]ANDRZEJ DEREŃ[[/autor]]
Trudno zgodzić się z opinią burmistrza. Po pierwsze: ubezpieczyciel, który tak długo zwleka z załatwieniem sprawy - wiedząc, że działa ze szkodą społeczną - jest kiepską firmą i należałoby ją zmienić, zwłaszcza że ubezpieczenie opłacane jest z pieniędzy publicznych. Po drugie: odnoszę nieodparte wrażenie, że gdyby do podobnego aktu wandalizmu doszło na elewacji Urzędu Miejskiego, albo którejkolwiek szkoły, haniebne napisy znikłyby w ciągu kilku godzin. Mam nadzieję, że mam rację. Dla mieszkańca Rudziczki nie ma różnicy między przystankiem w jego wsi, a urzędem w mieście, dlatego obie sprawy winny być załatwione tak samo szybko. Czy dziecko czekające na autobus do szkoły musi tygodniami utrwalać sobie w pamięci, jakie autor napisu ma plany wobec Żydów i z jaką częścią kobiecego ciała - w wersji wulgarnej - kojarzą mu się Opolanie, bo tandem ubezpieczyciel-urząd pieszczą się wzajemnie długotrwałymi procedurami?
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze