Artykuły
Burmistrz: Robimy wszystko, co jest możliwe. Opozycja: To był rok jałowy
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 13 - Czerwiec 2012r. , godz.: 10:49
Burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych twierdzi, że robi wszystko, by mieszkańcom gminy żyło się lepiej. Zdaniem nielicznej opozycji w Radzie Miejskiej władza gminna w 2011 roku nie może się niczym szczególnym pochwalić, co więcej nie robi nic, albo robi niewiele, żeby sytuacja się poprawiła. Okazją do dyskusji na ten temat była sesja absolutoryjna, na której poruszono tematy strefy ekonomicznej, nowego targowiska, inkubatorów, schronisk, a nawet perspektyw młodych ludzi w Prudniku.
Jeszcze przed rozpoczęciem sesji było wiadomo, że burmistrz z Platformy Obywatelskiej uzyska poparcie rady. Krytyka opozycji - radnych Klubu Prawa i Sprawiedliwości - miała więc charakter symboliczny.
Opozycja: To był rok jałowy
W jego imieniu szeroko wypowiedział się Jacek Urbański. Radny zwrócił uwagę, że projekt budżetu na 2011 rok był nazbyt optymistyczny, ponieważ w ciągu roku okazało się, że wpływy do gminnej kasy były niższe od zakładanych. Radny posłużył się przykładem "wpłat z tytuły odpłatnego nabycia praw własności oraz prawa użytkowania wieczystego nieruchomości", gdzie pierwotnie zakładano że gminie przybędzie z tego tytuły 1,7 mln zł, gdy tymczasem skończyło się na 0,59 mln zł. Z kolei dochody ze zbycia nieruchomości skurczyły się z planowanych 1,7 mln do 0,93 mln zł.
- Dziwi mnie, że były tak duże rozbieżności - dowodził radny Urbański. - Świadczy to chyba o nierozeznaniu rynku i w pewnym sensie nie wykonaniu tego, co powinno być zrobione, tak jak było to pierwotnie zakładane.
Radny krytykował również pomysł założenia aż dwóch inkubatorów przedsiębiorczości: - Patrząc na Prudnik, gdzie niestety bezrobocie jest wysokie, nie widzę żeby te inkubatory przedsiębiorczości w jakiś zdecydowany sposób pomogły w niwelowaniu tego bezrobocia.
Radny idąc tym tropem dowodził, że osoby które skorzystają z możliwości inkubatora przy Pl. Zamkowym, nie zrobią tego w przypadku jego odpowiednika na Pl. Wolności.
Schronisko młodzieżowe, czyli niedoszły hotel, to kolejny temat krytykowany przez radnych PiS. O ile sensowność powstania placówki w Wieszczynie, ze względu na lokalizację, uznali za zasadną, o tyle powstanie schroniska w samym Prudniku to "nie do końca trafna decyzja".
- Wszystkie te inwestycje w przyszłości coraz bardziej będą obciążać gminę i generować koszty utrzymania - argumentował radny, powiązując to spostrzeżenie z zadłużeniem gminy, które na koniec ubiegłego roku wynosiło ok. 35 mln zł (45 proc. wykonalnych dochodów budżetowych) oraz z niepewną sytuacją gospodarczą w Polsce i na świecie.
Zdaniem radnego powyższe inwestycje nie spełniły oczekiwań mieszkańców Prudnika.
Dostało się sytuacji na terenie prudnickiej podstrefy ekonomicznej: - Poprzedni rok nic nie wniósł w tę strefę. To był rok jałowy.
J. Urbański: - Nie jesteśmy od tworzenia miejsc pracy, ale musimy bardziej otwarcie i mocnej szukać tych inwestorów.
Prawica skrytykowała również wyjazdy zagraniczne w ramach współpracy samorządów, podczas których temat możliwości ściągnięcia inwestorów do Prudnika praktycznie nie istnieje, albo nie odnosi żadnych rezultatów.
Jacek Urbański, cytując sprawozdanie burmistrza, dowodził że sytuacja materialna mieszkańców gminy nie jest najlepsza: "Nieustanną przyczyną utrzymującego się poziomu nieściągalności zależności jest sytuacja, w której część najemców lokali mieszkalnych reguluje zobowiązania z opóźnieniem. Wzrost stawek opłat za media, śmieci, woda, których inkasentem jest ZBK, pogłębiające się zubożenie społeczeństwa, brak miejsc pracy na lokalnym rynku i wiążący się z tym spadek dochodów stałych, także w znaczący sposób wpływają na wzrost zadłużenia lokatorów z tytułu czynszów."
Burmistrz: Tworzymy możliwości
Chciałbym usłyszeć rzetelne propozycje - ripostował burmistrz Franciszek Fejdych, sugerując że krytyka opozycji powinna zawierać również propozycje rozwiązań negowanych problemów.
- Wszystkie te założenia, o których dzisiaj mówimy, miały miejsce w poprzedniej mojej kadencji, jako burmistrza - kontynuował F. Fejdych, zauważając że w następnych wyborach społeczeństwo poparło te decyzje, dając temu wyraz poprzez ponowy wybór na szefa gminy.
Burmistrz miał na myśli m.in. inkubatory i schroniska. Co do tych pierwszych, to dodał że szereg osób już dziś byłoby gotowych na rozpoczęcie w nich działalności gospodarczej i tylko czekają na zakończenie inwestycji.
- Chciałbym, żeby to, co pan powiedział na temat schronisk, strefy ekonomicznej, powtórzył tym wszystkim, którzy dzięki schroniskom, TSP w strefie, zarabiają pieniądze, które są im niezbędne w utrzymaniu rodziny, żeby im pan powiedział, że to wszystko było niepotrzebne, nie miało sensu - kontynuował burmistrz.
Zdaniem Fejdycha dzięki inwestycjom gminnym szereg firm z Prudnika i spoza gminy, znalazło pracę, co więcej były takie, które tylko z tego powodu nie musiały ogłaszać upadłości: - Dzięki tym wszystkim działaniom, które zrobiliśmy, będziemy mieli wyremontowane osiem znaczących obiektów na terenie gminy Prudnik, na które nigdy gmina nie znalazłaby pieniędzy, żeby je wyremontować.
Burmistrz odnosząc się do własnej informacji na temat nieściągalności czynszów w zasobach komunalnych, a przytoczonej przez Jacka Urbańskiego dopowiedział, że "zadłużenie lokatorów wobec ZBK-u, znacząco zmalało", co ma być związane z wprowadzonymi nowymi procedurami w ZBK.
- Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że w wyniku upadłości Froteksu, a wcześniej Obuwia, mamy takie bezrobocie, jakie mamy, ale jak popatrzę na wiele miast w Polsce, które stały tylko przemysłem lekkim, to wszystkie mają ten sam problem.
Burmistrz dowodził, że w ciągu 5, 10 lat nie da się naprawić lokalnego rynku pracy, na którym w krótkim okresie czasu upadły duże firmy.
- My robimy wszystko, co jest możliwe, żeby do Prudnika ściągnąć inwestorów, pan mówi TSP to jest mało, ja mówię, że TSP to już jest coś, bo znam strefy, które od lat stoją, są przygotowane i nie ma ani jednego inwestora. Te strefy są po to, żeby stworzyć możliwości. Gdyby nie one, to na pewno nie byłoby inwestora. Tak jest ciągle szansa.
Na koniec, emocjonalnie burmistrz Fejdych wyraził zaskakujące życzenie: - Mam nadzieję, że kiedyś pana ugrupowanie dojdzie do władzy w Prudniku i pokaże, jak rządzić żeby było bardzo dobrze - dodając przy tym, że nie chciałbym wtedy zejść z tego świata na zawał serca.
Platforma: Życie na odpowiednim poziomie
Zygmunt Trojniak - reprezentujący klub Platformy Obywatelskiej oceniając sprawozdanie za ubiegły rok podkreślał rozwój gminnej oświaty (termomodernizacje, wyposażenie). W kwestii zubożenia społeczeństwa dodał, że gmina przygotowała pod tym kątem nowy budynek socjalny w Łące Prudnickiej.
- Standard życia to też jest możliwość korzystania z wielu możliwości oświatowych, kulturalnych, infrastruktury. Niezależnie od tego, gdzie jest miejsce pracy, w Opolu, czy gdziekolwiek indziej, nie odgrywa to żadnej roli, jeśli stopień życia na miejscu będzie na odpowiednim poziomie. Wtedy ludzie będą się tu osiedlać - dowodził radny.
Marek Radom: Nasza strefka
Stanowiska burmistrza bronił również sekretarz gminy Marek Radom, przypominając, że ubiegły rok w podstrefie ekonomicznej wcale nie był stracony, bo przecież w tym okresie zakończona została budowa zakładu TSP i zostali tam zatrudnieni pracownicy: - Wójt Skarbimierza nie martwi się, czy ktoś do niego przyjdzie, czy nie. Ma 300 ha gruntu lotniska poradzieckiego. Gmina jest położona bardzo blisko autostrady. O sukcesie w strefie decyduje jej położenie, a nie sam fakt, że ma się strefę. To, że strefa jest położona przy autostradzie to jest 80 procent sukcesu. W województwie opolskim o jakich strefach się mówi? Krapkowice, Gogolin, to są miejsca. Z drugiej strony chciałbym pokazać bardzo pozytywny przykład Opola, pana prezydenta Zembaczyńskiego, który kilka lat temu, 5, 6, postarał się żeby powstała strefa, uzbroił ją, przygotował i czekał. Wszyscy wieszali na nim psy, mówili że to jest niegospodarność. Dzisiaj w tej strefie są inwestorzy i dzisiaj ojców sukcesu jest bardzo wielu. Poczekajmy. Za wszelką cenę brać każdego do strefy to też nie jest sztuka, bo też są takie strefy, gdzie ktoś kupił teren, zamroził go i koniec. Inwestor musi być wiarygodny.
- Nasza strefa to jest strefka, to jest 12 ha - kontynuował Radom. - Miasto Prudnik ma specyficzne położenie i specyficzny rodzaj gruntu. To że strefa jest to był sukces naszego miasta i bardzo duża przychylność strefy wałbrzyskiej, że chcieli żeby ten przyczółek tutaj powstał.
Sekretarz Radom przedstawił nową koncepcję - pomysł włączenia inkubatora do podstrefy. Na razie jest to tylko propozycja: - Osoba, która będzie chciała zainwestować 100 tys. złotych może wziąć nawet cały inkubator i prowadzić w nim działalność. (...) Do nas przychodzą ludzie, którzy chcą po pół hektara, 70 arów, a nikt nie chce 10 hektarów. Rynek pracy jest mały, trudno znaleźć u nas 1000 osób do pracy w zakładzie, u nas jest to niemożliwe. Z góry zakładaliśmy, że powstanie ileś tam małych zakładów, które w sumie powinny nam dać tyle, ile ubyło, czyli Frotex.
Radny Julian Serafin, na co dzień krytyczny wobec części posunięć burmistrza, tym razem pokreślił, że będzie głosować za udzieleniem absolutorium. Wspomniał o III etapie rewitalizacji (50 proc. kosztów to środki zewnętrzne) prudnickiej starówki, która to inwestycja bezpośrednio wpływa na poprawę warunków życia mieszkańców, w tym utrzymuje, bądź generuje nowe miejsca pracy (np. nowe targowisko miejskie).
- Gdybyśmy tych ludzi przenieśli w inne miejsce, ilu z nich by zbankrutowało i przyszło do burmistrza lub innych instytucji, wyciągając rękę, bo nie mieliby z czego żyć - mówił radny Serafin.
Targowisko: Dlaczego tak późno
Skoro już poruszono temat targowiska, to radny Leszek Piątkowski poprosił burmistrza, żeby ten wyjaśniał dlaczego nowy obiekt powstaje dopiero teraz, a nie wcześniej. F. Fejdych wyjaśniał, że na temat lokalizacji targowiska mówiło się jeszcze za kadencji burmistrza Zenona Kowalczyka (wtedy obecny burmistrz był radnym), kiedy to proponowano kupcom miejsce w rejonie ronda na Taborach.
- W tamtym czasie było zdecydowanie "nie" tych, którzy funkcjonują na targowisku miejskim - wyjaśniał burmistrz. Gdy zlecana była dokumentacja na III etap rewitalizacji było już wiadomo, że targowisko w obecnym kształcie nie może dalej funkcjonować. Wtedy zaproponowano handlowcom duży plac w rejonie ul. Konopnickiej (koło byłej fabryki obuwia), z obietnicą zrobienia zadaszenia i węzłów sanitarnych. I tym razem kupcy sprzeciwili się nowej lokalizacji. Wobec tego burmistrz szukał nowego rozwiązania. Targowisko miało być przygotowane już w 2011 roku, ale że do samorządu spłynęła informacja o nowym programie realizowanym przez ministerstwo rolnictwa, z którego można było pozyskać środki na inwestycję, to gmina wstrzymała się. Na dodatek po drodze była afera z realizacją programu w Urzędzie Marszałkowskim w Opolu i w efekcie zadanie opóźniło się o kilka miesięcy, ale dzięki temu gmina pozyskała milion złotych. Kupcy nie poniosą żadnych kosztów z tytułu przenosin, stawki pozostaną bez zmian, a boksy będą gotowe czekały na handlujących.
Młodzi uciekają z Prudnika
Radny opozycji Józef Meleszko dowodził z kolei, że w skali lokalnej młodzi ludzie nie mają żadnych perspektyw (przede wszystkim pracy), żeby mieszkać w gminie, zakładać tu rodziny.
- Nie rozumiem pana rozumowania, bo mówi pan że młodzi nie mają perspektywy w Prudniku, a kiedy gmina rozpoczyna działania, żeby im te perspektywy stworzyć, mówicie "a po co?". Mówicie, nie ma perspektyw, ale po co inkubatory, po co strefa, w której nic się nie dzieje. Nie ma pracy, ale po co te schroniska i stworzone miejsca pracy dla młodych - odpowiadał burmistrz. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze