Artykuły
Rajd Maluchów: Było biało i czerwono
Autor: ANDRZEJ DEREŃ.
Publikacja: Środa, 6 - Czerwiec 2012r. , godz.: 10:52
Niezorientowana osoba przejeżdżająca w sobotni poranek ul. Dąbrowskiego w Prudniku mogłaby odnieść wrażenie, że ogromny tłum bardzo młodych kibiców z rodzicami zmierza na mecz polskiej reprezentacji. W rzeczywistości byli to uczestnicy XXXIII Rajdu Maluchów.
Czytelnikom Tygodnika Prudnickiego nie trzeba specjalnie wyjaśniać, co to za impreza, ważne że odbywa się z okazji Dnia Dziecka i ma charakter turystyczno-rekreacyjny. W tym roku uczestnicy nie zawiedli i tłumnie ruszyli na trasę rajdu z Prudnika przez Kapliczną Górę do Chocimia. Sponsorzy przygotowali na trasie napoje dla tych maluchów, które odważnie postanowiły przejść cały szlak. Skąd wrażenie, że to kibice? Otóż organizatorzy imprezy: PTTK Prudnik i Prudnicki Ośrodek Kultury zwrócili się do uczestników rajdu, by przyszli w biało-czerwonych strojach, nawiązując tym samym do mistrzostw w piłce nożnej Europy, odbywających się w Polsce i na Ukrainie.
Mimo, że organizatorzy jeszcze przed imprezą podkreślali, że będzie skromniejsza niż w latach poprzednich - mniej sponsorów - to jednak rozmaitość atrakcji, jakie czekały na dzieci na mecie rajdu była... bogatsza niż zwykle. Kolorytu imprezie dodały postacie fantasy z głogóweckiego Bractwa Sorontar. Wśród dzieci przechadzały się gobliny, wojownicy, a nawet... sławny Pradziad, duch czesko-polskich Sudetów Wschodnich, odpowiednik dolnośląskiego Karkonosza.
Na murawę hipodromu gościnnej Stadniny Koni powrócili po kilkuletniej przerwie karatecy, których pokaz wywołał spore zainteresowanie rajdowców. Swoisty come back zaliczyli również policjanci ze swoimi psami służbowymi. Długa kolejka ustawiła się do niezmordowanych leśników Nadleśnictwa Prudnik, którzy testowali wiedzę dzieci i młodzieży a także ćwiczyli trudną sztukę wbijania gwoździ. W sąsiedztwie piękna elfica malowała buzie dzieciom, obok można było rozwijać zdolności plastyczne, a bardziej bojowi chłopcy i dziewczęta mieli okazję postrzelać karabinkiem z farbą, albo - po staroświecku - z łuku. Mało? Za 10 złotych można było przez 3 minuty wirować w obracających się we wszystkich kierunkach kręgach - to urządzenie symulujące przeciążenia panujące na przykład w małym samolocie. Był też automatyczny byk z czerwonymi oczami, którego jedynym zadaniem było strącenie delikwenta, który śmiał usiąść na jego grzbiecie. Ratownicy z Centrum Rescue System edukowali rodziców i dzieci, jak udzielać pierwszej pomocy. Na scenie cały czas ktoś śpiewał, zabawiał dzieci, ciągle organizowano konkursy i rozdawano nagrody. Do tego były: bryczka, jazda konna, latawiec, stoiska z grami zręcznościowymi, wozy straży pożarnej i policji, dmuchańce, krowa do wydojenia i wiele innych atrakcji. Co ważne, przynajmniej z połowy z nich można było korzystać za darmo, frajda była więc z tego podwójna, bo dzieci się wyszalały, a dla rodziców wypad do Chocimia nie był kosztowym wydatkiem.
Dodajmy, że tegorocznym rekordzistą maleńkości rajdu był Filip Pucek, który zjawił się na scenie Rajdu Maluchów mając zaledwie 12 dni życia.
W sobotę, 2 czerwca - w dniu imprezy było pochmurno, z niewielkimi przejaśnieniami, temperatura ok. 15-18 st. Celsjusza. Nie padało.
- Myślę, że ilość osób uczestniczących w Rajdzie Maluchów we wszystkich edycjach spokojnie zapełniłaby nowy Stadion Narodowy w Warszawie - mówił na otwarcie imprezy wiceburmistrz Stanisław Hawron, nawiązując do masowości imprezy, która bez wątpienia należy do grona największych, dziecięcych imprez turystycznych w Polsce.
Komandorem imprezy jest Józef Michalczewski.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Rajd Maluchów
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze