Artykuły
Z kolędą w plecaku
Autor: ALEKSANDRA KAWECKA.
12 stycznia w Prudnickim Ośrodku Kultury spotkali się turyści i krajoznawcy ziemi prudnickiej.
W styczniowy, piątkowy - ach czemuż nie zimowy, śnieżnobiały, cichy i puszysty, wieczór, w sali kameralnej Prudnickiego Ośrodka Kultury, spotkali się przy kolędach prudniccy turyści. Nasz nieoceniony kolega Ryszard Grajek swą " przemową " wprowadził nas w świąteczny nastrój. Gość z Głogówka - Stanisław Młynarski dał mini recital kolęd, a Jolanta Ostrowska - Michalczewska wygłosiła krótki wykład na temat rodowodu słowa "kolęda" i tradycji z nim związanych. I tak zaczął się ten przemiły wieczór. Brać turystyczną trzeba było lekko połajać aby się uspokoiła - bowiem po świątecznej przerwie spotkali się znajomi i miast wsłuchać się w słowa i razem w zadumie śpiewać wspólnie z Antonim Węglarzem kolędy - w swobodzie opowiadali sobie wydarzenia z minionych kilku tygodni. Stoły suto zastawione - aprowizacja we własnym zakresie - jak to u turystów bywa - kutia, makowiec, piernik, sernik, kołacz, mandarynki i napoje. A wśród obecnych - Lucjusz Bilik - "Prezes Prezesów" z Opola, Edward Cybulka, Romuald Fencenloben z żoną - już nie jako "oficjele" ale nasi członkowie (zresztą już od dawien dawna), Ziutek i Jola Michalczewscy, Ziuta Ćwierz i Ziutek Waściński, no i oczywiście - a jakże obecni burmistrzowie: Franciszek Fejdych i Stanisław Hawron. Zabrakło Radka Roszkowskiego - naszego "starego" znajomego, niegdyś kierownika Biura Euroregionu "Pradziad" wspierającego nas przy pozyskiwaniu środków unijnych na organizowane imprezy turystyczne, a obecnie starosty prudnickiego - liczymy na dalszą współpracę a nieobecność tłumaczymy nawałem obowiązków. Jest i Małgosia Pękalska, Basia Drożdżowicz i Antek Węglarz, Józef Hupka, Tadeusz Kucharski z rodziną, Marta, Ola i Wiesław Cybulscy, Andrzej Józefowicz z żoną, Andrzej Sewielski, Boguś Husak z żoną, Andrzej Sitarz, Halina Zachorska, Adam Dworak, Maria Pilarz i wiele kochanych i mile widzianych osób (mąż podpowiada aby nie wymieniać wszystkich bo i tak mi nie wydrukują wszystkich) (no i miał rację - przyp. red.). Wśród obecnych 60 osób trójka dzieci - Ola Cybulska i wnuczki Tadzia Kucharskiego. Po kilku kolędach Basia Drożdżowicz wspomina wigilię we Lwowie w 1989 roku: "Jak zaświeciła pierwsza gwiazda to nie siadaliśmy do stołu, do wieczerzy, tylko szliśmy do kościoła, do katedry na pasterkę przywitać Dzieciątko".
Program artystyczny prowadził Ryszard Grajek i znów śpiewamy kolędy z dedykacją tym razem dla "młodzieży, która za chlebem wyjechała do Anglii, Irlandii". Obecni poddają się nastrojowi spotkania, ożywiają się i włączają się w śpiew. Przy płonących świecach błyszczą oczy i rumienią się policzki. Małgosia Pękalska opowiada o świętach w Irlandii - nigdy nie spędzała świąt za granicą, ale podczas swych licznych zagranicznych wojaży poznała wielu ludzi, którzy tam mieszkają i przepytała ich na tę okoliczność. Irlandzkie święta to nie to co u nas. Wydawałoby się, że Irlandia - kraj katolicki będzie je obchodził podobnie jak my - nic bardziej mylnego. Żadna to wigilia - kolacja z indykiem. Msza o północy jest - ale gdzież jej do naszej pasterki. W pierwszy dzień świąt wszyscy siedzą w domu i wegetują. Cisza. A drugi dzień to istna wariacja nie mająca nic wspólnego ze świętami - zaczynają się wyprzedaże oraz wymiany i zwroty otrzymanych prezentów, które nie podobają się obdarowanym. No i BOXING DAY tj. wystawianie za okno pudełek - box z drobnymi upominkami dla szczęśliwych znalazców. Jak się komuś zawartość nie podoba to odstawia i następny bierze - czyli nic co nam się nie kojarzy ze świętami. Cały świat - poeci zwłaszcza, na przestrzeni dziejów potwierdza, że nigdzie nie ma takiej tradycji Świąt Bożego Narodzenia, takich kolęd i życzeń, jak u nas w Polsce - nasza słowiańska natura. Nastał i czas na opowieści najmłodszych uczestników spotkania - Ola Cybulska opowiedziała o Zwyczajach wigilijnych w swoim rodzinnym domu - jakże nam wszystkim bliskie i znajome były one. Romuald Felcenloben przedstawił swą aranżację wiersza Czesława Miłosza "A kiedy ręka uchyla zasłony..." poświeconego temu szczególnemu dniu. Zrobiło się ciepło, sielsko, anielsko.... a w tle kolędy w wykonaniu Staszka Młynarskiego i hit wieczoru - polskie tłumaczenie irlandzkiej kolędy, które mnie osobiście przypominało szantę.
No i znów do mikrofonu dorwał się Rysiek Grajek mówiąc, iż po raz pierwszy się zdarzyło, że z tą bracią turystyczną na spotkaniu opłatkowym jest burmistrz Prudnika (gromkie oklaski) i to nawet w dwóch osobach - Franciszek Fejdych i Stanisław Hawron. Burmistrz wywołany do mikrofonu opowiedział o swoich turystycznych dokonaniach (zaraz po niedzieli dostanie deklarację członkowską do wypełnienia) - zadeklarował iż jest turystą, tylko indywidualnym (jeszcze). Burmistrz swym opowiadaniem sprowokował Ryśka Grajka do przeprowadzenia małego quizu wśród uczestników spotkania. Padały zatem nazwy grzbietów górskich a turyści mieli podawać nazwy ich szczytów oraz ich wysokości. Na sali rozgorzała ostra rywalizacja. Mierzą się Basia Drożdżowicz i Józek Hupka. Pozostali próbują dotrzymać im kroku. Walkę podejmuje Wiesiu Cybulski, Boguś Husak i Paweł Kawecki. Basia i Józek idą "łeb w łeb". Do rywalizacji włącza się prezes oddziału Ziutek Michalczewski. Po wymienieniu 28 pasm górskich Rysiek zadaje pytanie po co ten quiz i zaraz wyjaśnia: Jest wśród nas takich dwoje, którzy się zawzięli i te 28 szczytów zdobyli w ciągu jednego - 2006 roku. To Basia Drożdżowicz i Antoś Węglarz - przeszli 360 km i zdobyli potrójną koronę: Koronę Gór Polskich, Koronę Sudetów, Koronę Beskidów. Teraz do mikrofonu dopadł nasz prezes - " Dobry Duch Naszego Oddziału", dzięki któremu nasz oddział się odrodził, przetrwał i tak cudownie się rozwija - Józef Michalczewski. W swej krótkiej acz treściwej mowie podziękował za pracę i zaangażowanie turystycznemu aktywowi wymieniając z imienia i nazwiska obecnych na sali. Szczególnie jednak wyróżnił: Antoniego Kasprzyckiego, Basię Drożdżowicz, Andrzeja Józefowicza, Ryszarda Grajka, Martę Cybulską, Józefa Hupkę i nieobecnego Zbigniewa Zagłobę - Zyglera, któremu sala odśpiewała jego ulubiony utwór "Życie jest piękne, życie jest śliczne. Życie nastraja optymistycznie. Życie jest piękne, więc co tu kryć, warto, ach warto jest żyć". Wspomniał, że na wykładach na wydziale turystyki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach nasz oddział podawany jest jako wzorcowy przykład, nawet pisane są prace magisterskie na temat naszej działalności.
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze