Artykuły
Poszedł do jubilera: Strażnicy miejscy lekceważą przepisy?
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 30 - Maj 2012r. , godz.: 11:37
Jak zwykłemu kierowcy zdarzy się popełnić wykroczenie, to zaraz karzą, ale jak oni na okrągło łamią przepisy, to wszystko jest w porządku - mówi oburzony jeden z naszych czytelników.
Na dowód swoich słów mężczyzna przedstawia fotografie z prudnickiego Rynku, na których widać radiowóz Straży Miejskiej zaparkowany w niedozwolonym, przynajmniej teoretycznie, miejscu.
- Strażnik wyszedł z samochodu, trzasnął drzwiami i poszedł do jubilera. Pewnie na zakupy - kontynuuje nasz rozmówca. - Gdybym ja tam pozostawił auto, momentalnie dostałbym mandat.
Komendant Zbigniew Trentkiewicz twierdzi, że choć radiowóz stał w odległości mniejszej niż przepisowe 10 metrów od skrzyżowania i nie miał włączonych niebieskich "kogutów", jego kierowca wykroczenia się nie dopuścił. I to nie dlatego, że był nim pracownik SM.
- Gwarantuję, że każdy, kto pozostawi pojazd w tym samym miejscu, nie zostanie przez nas nawet pouczony. Bo tym nie stworzy zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Co innego, jeśli zaparkuje na łuku jezdni.
Po przeprowadzeniu rozmowy ze strażnikiem Krystianem Semanem i obejrzeniu zapisu z miejskiego monitoringu komendant Trentkiewicz ustalił także, że jego pracownik udał się do wspomnianego sklepu w celach służbowych. Szczegółów jednak nie zdradza.
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że w pobliżu obsługiwał dwie interwencje.
To niejedyne zarzuty, jakie czytelnik "TP" wysuwa pod adresem tutejszych strażników.
- Oni notorycznie jeżdżą bez zapiętych pasów! - twierdzi.
Jedno z takich zgłoszeń, które dotarło nawet do burmistrza, komendant Trentkiewicz badał, ale nikomu nic nie udowodniono.
- Stale uczulam swoich strażników na przestrzeganie przepisów, przypominając im też o ewentualnych konsekwencjach służbowych - dodaje. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze