Artykuły
Paulina Lulek: Chciałabym robić to, co kocham i żyć z tego
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 30 - Maj 2012r. , godz.: 11:36
Rozmowa z prudniczanką Pauliną Lulek (25 l.), zwyciężczynią ogólnopolskiego show muzycznego "Bitwa na głosy".
- Serdeczne gratulacje. Drużyna, którą reprezentowałaś i byłaś jej czołową postacią w wielkim stylu wygrała II edycję "Bitwy na głosy". Cieszysz się, że to już koniec, czy może raczej odczuwasz niedosyt?
- Dziękuję. Muzyka i scena to całe moje życie. Już podczas ostatniego odcinka tęskniłam za wszystkim co spotkało mnie w tym programie. Nie ukrywam, że pod koniec każdy z nas czuł odrobinę zmęczenia, jednak z chęcią w tą sobotę ponownie stanęłabym w studio BnG.
- Co było dla ciebie najtrudniejsze w tym programie?
- Nie miałam jakichś większych trudności. Zawsze starałam się robić wszystko na 100 procent. Najciężej chyba było pogodzić próby z codziennymi obowiązkami, bo jednak pracowaliśmy ciężko cały tydzień. Dojazdy do Brzegu, późno kończące się próby i brak czasu na resztę projektów, w których uczestniczę.
- Tak właśnie wyobrażałaś sobie uczestnictwo w BnG, czy może było coś, co cię jednak zaskoczyło?
- Jedna rzecz mnie bardzo mile zaskoczyła. Wydawało mi się, że z góry będzie ustalone kto śpiewa partie solowe w piosenkach konkursowych. Cieszę się, że Kamil wymyślił bardzo luźne cotygodniowe przesłuchania do utworów. Każdy mógł sobie zaśpiewać i sprawdzić jak czuje się w danej piosence. Wszyscy przy wszystkich i przede wszystkim przy Kamilu, który podejmował ostateczną decyzję. Ja sama w głębi duszy cieszyłam się bardzo, że aż siedem razy udało mi się reprezentować swoją drużynę jako solistka (uśmiech)
- Wychodząc na scenę do pierwszego odcinka na żywo byłaś mocno zestresowana?
- Minimalny stresik był, jednak zdecydowanie mnie to motywowało do jak najlepszego występu. Dużo zależało od pierwszego odcinka - można było zdobyć immunitet (który zresztą zdobyliśmy), odpowiedzialność głównie spoczywała na solistach. Mimo tego jak stanęłam na schodach i zobaczyłam tą niesamowitą publiczność przed sobą, poczułam się jak ryba w wodzie (uśmiech).
- Ktoś cię wspierał na miejscu, w Warszawie?
- Kilka razy w studio podczas odcinka na żywo dopingowali mnie znajomi i rodzina.
- Jak wyglądał wasz przykładowy tydzień w programie?
- Od poniedziałku do czwartku spotykaliśmy się codziennie na kilkugodzinnych próbach wokalnych w Brzegu. Często próby trwały do późna, ponieważ w późniejszym etapie programu mieliśmy do przygotowania cztery piosenki: dwie konkursowe, jedną tzw. openning (piosenka rozpoczynająca) i jedną tzw. closing lub piosenkę specjalną. W środę przyjeżdżał do nas choreograf z Warszawy i w przeciągu trzech godzin przygotowywaliśmy choreografie do piosenek na "lajfa". W czwartek wieczorem autobusem wyruszaliśmy do Warszawy. Cały piątek spędzaliśmy w studio. Tam odbywały się liczne próby wokalne, choreograficzne i kamerowe. Sobota to samo i wieczorem długo wyczekiwany live (uśmiech).
- W telewizji wyglądaliście na kochający się zespół. Tak było w rzeczywistości, czy jednak w głębi rywalizowaliście z sobą?
- Dokładnie tak jak wyglądało to w telewizji, tak było w rzeczywistości. Już od pierwszego spotkania bardzo się polubiliśmy. W programie zżyliśmy się jeszcze bardziej i tak zostało do końca programu.
- Waszym "znakiem firmowym" było to, że konsekwentnie trzymaliście się stylu reggae - osobiście odpowiada ci taki rodzaj muzyki?
- Tak naprawdę reggae to styl, który łączy w sobie elementy m.in. amerykańskiego jazzu i R&B. Dlatego szybko odnalazłam się w tym klimacie (uśmiech).
- Trudno było nadać poszczególnym utworom jamajskich klimatów?
- Są piosenki, o których mówi się , że to "klasyki". Których nie powinno się przerabiać w żaden sposób. My jednak chcieliśmy pokazać, że jeśli robi się to w przyzwoity sposób, piosenka może nabrać nowych kolorów. Z pomocą Kamila wydaje mi się, że całkiem nieźle nam to wychodziło (uśmiech).
- Dokończ, proszę zdanie: Kamil Bednarek to...
- ...przede wszystkim niesamowicie dobry chłopak, świetny muzyk i w 100 proc. prawdziwy we wszystkim co robi!
- Jak zapamiętasz jurorów i prowadzących?
- To niesamowici ludzie. Najmilej wspominam Kędziora i Huberta Urbańskiego. Na każdej próbie generalnej żartowali i rozweselali nas w taki sposób, że jakikolwiek stres, który nam towarzyszył odchodził w sekundę!
- A Bohosiewicz, Węgorzewska, Zamachowski...?
- Tak samo jak prowadzący cieszyli się sympatią uczestników. Pewien respekt był, bo to w końcu nasi "eksperci", ale ja osobiście z opinii jurorów wyciągałam to, co dla mnie najcenniejsze i pracowałam dalej.
- Nie obawialiście się, że Sonia Bohosiewicz zacznie rodzić w programie na żywo?
- Absolutnie nie! Chociaż przyznam, że zaskakujące było dla nas to, że jeszcze w sobotę wieczorem w programie na żywo Sonia nas oceniała, a kilka godzin później, w niedzielę urodziła synka (uśmiech). Każda z drużyn tydzień później dostała nawet po torcie "narodzinowym".
- Skąd wzięło się u ciebie zamiłowanie do muzyki?
- Wyszło to bardzo naturalnie. Nikt mnie do niczego nie zmuszał, do niczego nie namawiał. Po prostu w wieku 7. lat rodzice zapytali, czy nie chciałabym grać na jakimś instrumencie. Bez jakichkolwiek obaw (bo jakie obawy może mieć 7- letnia dziewczynka), z entuzjazmem podeszłam do sprawy. Zaprowadzili mnie i moją siostrę na egzaminy wstępne i tak w Prudniku rozpoczęłam naukę gry na skrzypcach, potem była szkoła muzyczna II stopnia w Nysie i studia muzyczne we Wrocławiu. W trakcie odkryłam miłość do śpiewania i trwa ona do dziś (uśmiech).
- Jak przebiegała twoja dotychczasowa kariera wokalno -instrumentalna?
- Początkowo były liczne konkursy wokalne i instrumentalne i pierwsze większe i mniejsze sukcesy. W trakcie studiów brałam udział w kilku ciekawych koncertach i projektach muzycznych, podczas których współpracowałam m.in. z Krystyną Prońko, Zbigniewem Wodeckim, Hanną Banaszak, Grzegorzem Markowskim, Justyną Steczkowską, Ewą Bem, Kabaretem Elita, Renatą Przemyk, czy z zespołem Anawa Marka Grechuty. Brałam też udział w kilku projektach symfonicznych ze światowej klasy dyrygentami i instrumentalistami.
- Przez pewien czas współpracowałaś z Prudnickim Ośrodkiem Kultury? Jak wspominasz ten okres?
- To było wieki temu, jednak doskonale pamiętam pierwszy swój występ w Prudnickim Ośrodku Kultury, na który się spóźniłam (uśmiech). Tam wszystko się zaczęło, dlatego mam wielki sentyment do tego miejsca. Pierwsze małe koncerty i występy, choćby dla małej publiczności, dawały mi pewność, że to, co robię może jeszcze nie do końca doskonałe z racji wieku ma sens i warto wkładać w to więcej pracy (uśmiech).
- Wiążesz swoje plany z muzyką, myślisz na poważnie, by żyć z show-biznesu?
- Na pewno chciałabym robić to, co kocham i żyć z tego. Dlatego nie ukrywam, że będę robić wszystko, by realizować się dalej muzycznie. Mam pewien pomysł na siebie, ale jak wiadomo sam pomysł nie wystarczy. Liczę na to, że z Bożą pomocą spełnię swoje muzyczne marzenia (uśmiech).
- Może uchylisz rąbka tajemnicy?
- Tajemnica, to tajemnica (uśmiech).
- Sądzisz, że udział w "Bitwie na głosy" może ci w tym pomóc?
- Wydaje mi się, że w pewnym stopniu na pewno. Ja sama wiele nauczyłam się w tym programie, mam większe doświadczenie, dlatego śmiem twierdzić, że ten program już dał mi bardzo dużo.
- Twoja siostra bliźniaczka również śpiewa. Może razem spróbujecie swoich sił?
- Jak na bliźniaczki przystało cały czas z Karolcią trzymamy się razem! Często występujemy razem na scenie, wymieniamy się muzycznymi doświadczeniami. Przy okazji dziękuję jej bardzo za to, że podczas BnG była taką moją dobrą duszą, która pomagała mi przetrwać wszelkie wątpliwości i dopingowała mnie całym sercem.
- Czym się jeszcze interesujesz?
- Głównie muzyką, poświęcam jej 99 proc. swojego czasu. Lubię też jeździć po świecie i poznawać inne kultury.
- Po waszym zwycięstwie Brzeg oszalał z radości. Czy planujecie "objazdówkę" po miastach, z których pochodzą członkowie zespołu?
- Miło by było. Planowane są jakieś koncerty. Na razie jeszcze nie jestem w stanie powiedzieć, gdzie i kiedy. Pewne jest jednak to, że cała nasza 16. ma przyjemność wystąpić razem z Kamilem na tegorocznym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, który odbędzie się 1 czerwca. Ja sama będę również pomagać wokalnie koledze, który weźmie udział w tegorocznych Debiutach w Opolu. Serdecznie zapraszamy do oglądania!
- Komu dedykujesz swój sukces i czy jest ktoś, komu chciałabyś podziękować?
- Przede wszystkim chciałabym podziękować mojej całej rodzinie, mamie, tacie i mojemu rodzeństwu. Za to, że wspierają mnie w trudnych chwilach i pobudzają do działania! Ślę również wielkie podziękowania dla wszystkich tych, którzy dopingowali mnie i całą naszą "bitwową drużynę", za wszystkie wysłane sms i wiarę w to, że nam się uda wygrać ten program. Wygraliśmy - misja spełniona! (uśmiech).
- Męska część czytelników zapewne zastanawia się, czy Paulina Lulek ma już swoją drugą połówkę?
- Z tym to chyba troszkę przesadziłeś (uśmiech). Na pewno nikt się nad tym nie zastanawia (uśmiech). No ale jak już zapytałeś - tak mam drugą połówkę i serdecznie ją pozdrawiam (uśmiech).
- ... chłopak, narzeczony, mąż?
- Po prostu ukochany (uśmiech).
- Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Rozmowy TP
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze