Artykuły
Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratownicze: WOPR zacumowało w "Zielonej Zatoce"
Autor: SPISAŁ BARTOSZ SADLIŃSKI .
Publikacja: Środa, 23 - Maj 2012r. , godz.: 02:40
Już w najbliższym sezonie, na terenie kąpieliska w "Zielonej Zatoce" stacjonować będzie prudnicka grupa WOPR-u, która działa od końca stycznia bieżącego roku. Na lokalnych miłośników sportów wodnych czekają więc nowe atrakcje, a także niezmienny obowiązek dbania o bezpieczeństwo. O planach na najbliższy czas opowiada szef prudnickiego WOPR-u Krzysztof Kasprzyszyn.
W miejscu, gdzie kończy się plaża, planujemy postawić stanicę; na razie mamy jedynie hangar. Będzie tam sprzęt do nurkowania oraz wyposażenie motorowodne i ratownicze. Póki co, nie mamy tego sprzętu zbyt wiele, ale stopniowo będzie się to zmieniać. Zamierzamy również prowadzić w tym miejscu naukę pływania, oczywiście w okresie letnim. Przede wszystkim chodzi jednak o całoroczne zabezpieczenie akwenu.
Ratownicy będą oczywiście pracować już od 10 czerwca, a później przez cały lipiec i sierpień. Nasz opawski oddział, a więc powiatowy WOPR w Prudniku zatrudnia ratowników. Podpisujemy umowę z Romanem Jurkowskim, która obowiązuje w okresie letnim i przewiduje zabezpieczanie plaży przez czterech ratowników. Z racji tego, że zabezpieczamy "Zieloną Zatokę", mamy z tego tytułu prowizję w wysokości około 15-20%.
Będziemy też prowadzili bazę szkoleniową. Kursy na ratowników oraz w zakresie nurkowania zaczniemy na bezpiecznej wodzie (w "Zielonej Zatoce"), a kontynuować będziemy w większych akwenach. W okresie zimowym prowadzimy je z kolei na naszym prudnickim, OSIR-owiskim basenie. Warunki są jakie są, ale na razie jakoś sobie radzimy. Prowadzę też kursy na młodszego ratownika oraz ratownika WOPR w Prudniku i w Nysie, zajmuję się też szkoleniami na motorówkę.
Jeśli chodzi o "Zieloną Zatokę", umowa jest bardzo korzystna - 150 m miejsca dla siebie. W pobliżu wału, niedaleko wejścia na stronę plażową będziemy mieli swój wjazd. Nie możemy przecież przejeżdżać przez plażę swoim sprzętem; zrylibyśmy ją totalnie i sami, raz na jakiś czas, musielibyśmy ten stan rzeczy poprawiać.
Statystycznie rzecz biorąc, mniej osób topi się w sezonie. Najwięcej wypadków jest przed i po. Wiem to także z własnego doświadczenia. Przed sezonem ludzie nie są jeszcze rozpływani, później natomiast w grę wchodzi przetrenowanie. Często jest tak, że ktoś przed okresem letnim długo nie miał kontaktu z wodą, później w wakacje nieco się rozruszał na różnych kąpieliskach i już wydaje mu się, że jest mistrzem świata. A w rzeczywistości nie ma on w sobie tzw. samoratownictwa. Na kursach zwykle uczymy, jak pomóc sobie samemu. Pamiętajmy o tym, że ratownik musi w pierwszej kolejności dbać o własne bezpieczeństwo.
Na kąpielisku w "Zielonej Zatoce" znajdują się żółte boje; wiele osób nie wie, co one właściwie oznaczają. Podobnie - pławy czerwone. Strefę bezpieczeństwa (do 1,2 m) wyznaczają boje koloru żółtego. O strefie dla umiejących pływać (do 4 m) mówi nam z kolei kolor czerwony. Zresztą, o wszystko można zapytać ratownika. Goście kąpieliska w "Zielonej Zatoce" tam właśnie mogą sobie popływać lub po prostu ostudzić ciało z nagrzania. Ich bezpieczeństwa będzie pilnowała grupa zabezpieczająca interwencyjna, składająca się z 6 osób. Poza tym, w razie kryzysu, klęski powodziowej itd. uczestniczy ona również w zabezpieczeniu tego żywiołu.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, że "Zielona Zatoka" jest wyrobiskiem, więc w wodzie, poza strefą wyznaczoną do pływania, może znajdować się praktycznie wszystko, nawet pale albo brony. Niektóre osoby są tego nieświadome i skaczą do wody na główkę. Może wtedy dojść do nieszczęścia, podobnego do tego, które miało miejsce rok temu, przed sezonem. Chłopak zaplątał się w sieci. Do tego dochodzi stres, adrenalina; człowiek wtedy nie myśli, tylko spina mięśnie. Podczas ratowania tonącego musimy pamiętać, by nie podawać mu ręki. Bo jak już złapie, to nie puści! I wówczas topią się dwie osoby. Dlatego, jeśli nie mamy w zasięgu koła ratunkowego, ściągamy koszulkę i rzucamy, żeby tonący mógł się jej złapać.
Człowiek topi się około 4 minut. Ludzie pytają nas czasem, w jaki sposób ratownik może stwierdzić, że osoba tonie. Wiadomo, nie będzie to klasyczne wołanie: "Ratunku!", ale jakieś wymachiwanie, łapanie wody... W czwartej fazie tonięcia osoba już praktycznie nie oddycha, tylko cały czas pije wodę. Dochodzi do zalania górnych dróg oddechowych i następuje tonięcie.
Planuję przeprowadzić akcję "Bezpieczna woda" również dla szkoły i przedszkola w Łączniku. Na razie realizuję ją w prudnickich ogólniakach i w "rolniku". Robię to społecznie, a poza tym jest to promocja pewnych postaw i zachowań. Chodzi przede wszystkim o to, żeby zmniejszyć liczbę utonięć w powiecie prudnickim.
Jeśli chodzi o "Zieloną Zatokę", świadczymy usługi na zasadzie porozumienia. To reklama nie tylko dla nas, lecz również dla drugiej strony, a więc Romana Jurkowskiego. Ludzie będą mieli zakodowane, że taka baza szkoleniowa znajduje się nie w Nysie, nie w Opolu, lecz właśnie u nas, w Dębinie. Duże znaczenie ma też to, że obiekt znajduje się na trasie Prudnik-Opole. Chcemy się tutaj zakorzenić. Od trzech lat próbuję w tej okolicy pozytywnie namieszać. Chcę, żeby okoliczni mieszkańcy byli bezpieczniejsi. No
i czuję bluesa, mówiąc po naszemu. W pewnym momencie wyczułem, że lubię to i daję sobie radę. Zaczynałem od nurkowania, później pojawiło się jeszcze ratownictwo, następnie sporty motorowodne i jakoś ułożyło się to w jedną całość.
Zamierzamy - jeszcze przed sezonem - zbudować w Dębinie łódź z echosondą. Chcemy móc dokładnie mierzyć, jakie głębokości występują w określonych miejscach zatoki. Umówiliśmy się z Romanem Jurkowskim, że ustawimy tam tabliczki z napisem, jaka jest realna głębokość w danym sezonie. Zrobimy ramki, w które będzie można włożyć gotową kartkę z zapisaną liczbą. Wiadomo - dno się zmienia, tak jak w rzece czy nad jeziorem...
Roman Jurkowski okazał się bardzo przychylny. Byłem u niego raptem trzy razy, porozmawialiśmy, przedstawiłem mu wszystko w formie prezentacji multimedialnej, pokazałem obie moje strony internetowe, przeszliśmy się po okolicy. Następnym razem przygotował już umowę. Jest ona korzystna dla obu stron, do "Zielonej Zatoki" przyjeżdżają przecież ludzie z różnych terenów, także z powiatu krapkowickiego. Sporo młodych osób chce też przystępować do naszego oddziału. Mamy sporo pomysłów, które pragniemy zrealizować. 11 listopada na Placu Wolności różne grupy mundurowe składają wieńce. Chcę, aby w tym roku zrobili to również ratownicy wodni. Będę o tym rozmawiał z burmistrzem. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze