Artykuły
Wywiad: O pożytkach z urzędu pracy
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 9 - Maj 2012r. , godz.: 09:59
Jakie korzyści płyną z utworzenia nowego Centrum Aktywizacji Zawodowej? Czy urząd pracy powinien mieć charakter agencji zatrudnienia? Czy część jego zadań przejdzie kiedyś pod władzę urzędów gminnych? Z czego wynikają redukcje etatów? O tych i innych problemach rozmawiamy z Grażyną Klimko - dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Prudniku.
- No i doczekaliśmy się Centrum Aktywizacji Zawodowej w naszym lokalnym urzędzie.
- Jego utworzenie zostało wymuszone przez nowelizację ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Chodzi o odizolowanie działań aktywnych od działań pasywnych (rejestracji, ewidencji, księgowości itd.). Przez pół roku trwały negocjacje i zastanawianie się, gdzie to centrum utworzyć. Tu, w urzędzie nie mieliśmy miejsca, a też nie dysponowaliśmy żadnym lokalem. Pierwsze przymiarki były takie, żeby zrobić to w budynku sanepidu na pierwszym piętrze, ponieważ likwidował on wtedy pewne działy. Zrezygnowaliśmy jednak z tego pomysłu, gdyż odrębny lokal generowałby dodatkowe koszty; długo też trwała procedura przekazywania tamtego budynku na rzecz starostwa. A nas goniły terminy. Postanowiliśmy więc, że będziemy remontować poddasze w naszym urzędzie i tam utworzymy Centrum. Skierowaliśmy wniosek do ministerstwa i otrzymaliśmy dofinansowanie.
- Czy utworzenie Centrum przełożyło się jakoś na liczbę etatów? Na wzrost albo spadek?
- Nie, nie przełożyło się, ponieważ - jak pan wie - urzędy pracy w całej Polsce mają problemy ze środkami finansowymi, zwłaszcza tymi na zatrudnienie. Wynika to m.in. z przepisów odgórnych, dostaliśmy po prostu mniej pieniędzy niż w latach ubiegłych. W związku z tym nie ma dodatkowych etatów, a nawet dwie osoby od nas odeszły; tyle, że z działów pasywnych, nie z aktywizacji.
- Redukcje etatów w urzędach pracy to w sumie zjawisko ogólnopolskie...
- Tak. Urząd pracy dysponuje środkami z różnych źródeł, m.in. z budżetu starostwa i jest to element mniej więcej stały; z Funduszu Pracy - 7% algorytmu (bez środków unijnych). Jest to kwota zmienna z roku na rok, w zależności od tego, jakimi środkami na aktywizację osób bezrobotnych dysponuje urząd. W 2010 roku mieliśmy z 7% algorytmu ponad 550 tys. zł na zatrudnienie pośredników
i doradców zawodowych. Z kolei w roku 2011 dostaliśmy 1/3 "algorytmu", czyli o 2/3 mniej tj. około 300 tys. mniej niż w roku poprzednim. I stąd się właśnie biorą problemy urzędów pracy w całej Polsce. Dużo zależy też od samorządu danego powiatu - czy stanął na wysokości zadania i dofinansował brakującą kwotę. Od stopnia w jakim to zrobił uzależniona jest liczba zwolnień, ale nie znam urzędu pracy, w którym problem redukcji by nie istniał. Zwolnień jako takich nie ma, ale nieprzedłużenia umów - owszem. Wiedząc, że sytuacja finansowa urzędu ciągle się zmienia, zabezpieczamy się, dając pracownikom umowy na czas określony.
- Jest też druga strona medalu. Wiele osób narzeka, że kadra urzędnicza w Polsce jest za bardzo rozbudowana...
- Zmniejszanie kadry w urzędach pracy (zwłaszcza w działach związanych z aktywizacją) odbywa się zawsze kosztem osób poszukujących pracy; wówczas zamiast 50 czy 100 bezrobotnych na jednego pracownika, przypada 500, a nawet 1000. W innych krajach unijnych jest to rozwiązane zupełnie inaczej niż u nas - urzędy pracy są państwowe i działają systemowo, natomiast w Polsce podlegają one pod samorząd.
- Jaka byłaby tak naprawdę korzyść z "uwolnienia" urzędu pracy spod władzy samorządu?
- Na pewno zyskalibyśmy większą spójność zadań i interpretacji przepisów, ale za to stracilibyśmy możliwość autonomicznego podejmowania decyzji przy realizacji strategii powiatu. My w tym zakresie i tak nie mamy dowolności; musimy przestrzegać ustawy i standardów - jest to nasz główny "modlitewnik". Obowiązuje nas zresztą dużo więcej przepisów (które ciągle się zmieniają) niż inne urzędy; chodzi o ustawę o ochronie danych osobowych, o pomocy publicznej państwa, o finansach publicznych, o promocji zatrudnienia; do tego kodeks pracy...
- Czy urzędy pracy nie powinny iść w stronę agencji zatrudnienia, które pomagałyby ludziom po prostu znajdować pracę? Pracownicy urzędu dostawaliby prowizję od każdej osoby, której "załatwiliby" zatrudnienie.
- Był na ten temat prowadzony program pilotażowy w Gdańsku, przez dwa lata. Część urzędu sprywatyzowano i zajmowała się ona pośrednictwem na zasadzie agencji pracy. O ile wiem, program nie wypalił; był zbyt kosztowny, a efektywność urzędu pracy okazała się wyższa niż efektywność agencji.
Agencje, jak pan wie, działają odpłatnie; pobierają pieniądze od zakładów pracy, my natomiast nie robimy tego. Zatrudnienie i pośrednictwo należą do konstytucyjnych praw, przysługują więc każdemu za darmo: jak nauka, jak opieka zdrowotna.
- Wiele osób wypowiada się jednak o urzędzie pracy w sposób dość złośliwy. Wątpi po prostu w jego realną skuteczność.
- Zgodzę się na pewno z tym, że większa część kadry powinna zajmować się kontaktem z pracodawcami. My, dla przykładu, mamy jednego pośrednika ds. takich kontaktów na 4400 podmiotów gospodarczych. Proszę więc powiedzieć, z iloma pracodawcami w ciągu miesiąca może on się skontaktować? Powiedzmy, że dotrze do 100...
Poza tym, urząd pracy nie jest tak naprawdę przeznaczony do tego, by generować miejsca pracy. W rozumieniu przepisów prawa nie jesteśmy ani pracodawcą, ani przedsiębiorcą. Poza pozyskiwaniem ofert pracy, doborem kandydatów do stanowisk pracy naszym zadaniem jest przede wszystkim pomagać znaleźć zatrudnienie osobom bezrobotnym. Pomagać, czyli ukierunkowywać ich i dać im wszelkie narzędzia, żeby oni sami, własną aktywnością, mogli tę pracę znaleźć.
Każdy, kto do nas przychodzi po konkretną rzecz, np. po staż, szkolenie albo jakąkolwiek inną formę aktywizacji (choćby spotkanie z doradcą zawodowym w celu ukierunkowania) otrzymuje od nas pomoc, jeśli tylko jesteśmy w stanie jej udzielić. Tak było np. z "Froteksem". Musi pan wiedzieć, że z 600 osób, które przez ostatnie lata przychodziły się rejestrować, została setka. Dzięki indywidualnej pracy z każdą osobą. Jeden skorzystał z oferty studiów podyplomowych, drugi ze szkolenia, trzeci z prac interwencyjnych, a czwarty z czegoś jeszcze innego.
- Chodzi więc o danie przysłowiowej wędki. Rybka odpada...
- Owszem, pomagamy w ukierunkowaniu osoby bezrobotnej. Niekiedy chodzi też o większe zmotywowanie, o danie takiego narzędzia, którego jej brakuje, żeby podjąć pracę. Wędka i rybka stanowią więc nierozerwalną część; osoba bezrobotna może w PUP uzyskać od razu ofertę pracy, ale może także otrzymać szeroki wachlarz narzędzi, który ułatwia znalezienie pracy - od stażu czy szkolenia począwszy, a na kształtowaniu postaw, zachowań i umiejętności autoprezentacji itp. skończywszy.
- A jeśli ktoś jest długotrwale bezrobotny? Powodem jest trudny rynek pracy czy bardziej względy osobowościowe?
- Wie pan, myślę, że urzędom pracy bardzo by pomogło odłączenie od nich ubezpieczeń zdrowotnych. Wtedy okazałoby się, kto tak naprawdę potrzebuje aktywizacji i pomocy w szukaniu pracy. Bo śmiem twierdzić, ze 60% osób (lub nawet więcej) jest tutaj dlatego, że przepisy o opiece społecznej i ubezpieczeniu zdrowotnym nakazują rejestrację. Jednakże osoby zmotywowane do podjęcia zatrudnienia, rzeczywiście chcące pracować, miewają czasami problemy z realnym spojrzeniem na własne predyspozycje, postawy i na możliwości rynku pracy. Rzetelna praca z tymi osobami daje wymierne efekty np. wielodniowe zajęcia w Klubie Pracy to z reguły 50% efektywności zatrudnieniowej. Oznacza to, że przepracowanie wspólnie z osobami bezrobotnymi elementów jej zachowań skutkuje zatrudnieniem.
- Niektórzy nazywają urząd pracy po prostu ubezpieczalnią.
- Gdyby z tego zrezygnować, stopa bezrobocia na pewno by się zmieniła. U nas jest ona liczona nieco inaczej niż w pozostałych krajach unii. Jeśli u nas posłużymy się tym samym sposobem, wychodzi 9,3. Nie zaś 18. To ogromna różnica.
- Jest realna szansa na to, aby tę "ubezpieczalnię" kiedyś odłączyć?
- Myślę, że coś tam na górze jest szykowane. Wyodrębnienie Centrum Aktywizacji Zawodowej to z pewnością krok w tym kierunku. Możliwe, że zadania pasywne przejdą do gmin, tak jak kiedyś przeszły - dla przykładu - wypłaty zasiłków rodzinnych i opiekuńczych.
- Czy w związku z powstaniem Centrum Aktywizacji Zawodowej będzie więcej programów czy dopłat?
- W Centrum znajdują się obecnie dwie osoby odpowiedzialne za pisanie programów. Jedna specjalizuje się w programach o pozyskiwanie środków unijnych do PO KL, a druga do rezerwy marszałka i ministra. W ubiegłym roku, w sierpniu pisaliśmy program do działania 6.1.1., tj. "Rynek pracy otwarty dla wszystkich". Jest to działanie konkursowe, zajęliśmy wówczas drugie miejsce; umowa została podpisana i program jest realizowany od 1 lutego. 547 tys. dla osób bezrobotnych. Szkolenia, staże pracy dla 80 osób.
Oprócz tego realizujemy swoje dwa programy systemowe: działanie 6.1.3. ("Aktywizacja, praca, stabilizacja") i program 6.1.2, dofinansowujący zatrudnienie doradców i pośredników. Mamy też udział w ramach projektu "PO KLucz do biznesu 2" (z działania 6.2.) na uruchomienie działalności gospodarczej w wysokości do 40 tys. zł. Na nasz powiat przewidziano 65 takich dotacji. Jeśli kwoty będą mniejsze niż 40 tys., można przyznać tych dotacji więcej. Oprócz tego jest jeszcze 6-miesięczne wsparcie pomostowe, polegające na tym, że ZUS oraz np. koszty wynajmu lokalu są częściowo opłacane. W pierwszej turze naboru mieliśmy 47 wniosków, które są właśnie oceniane przez komisję rekrutacyjną. Druga tura będzie we wrześniu br. Jeżeli chodzi o rezerwę ministra - także napisaliśmy trzy wnioski, w tym dwa programy specjalne; jeden dla osób po 50 roku życia, drugi dla młodych do 30 lat. Od maja zaczynamy realizację. Trzeci program - dla osób zwalnianych z "Frotexu" i innych mniejszych zakładów. W sumie te programy są dla ok. 100 osób bezrobotnych na kwotę 650 tys. zł.
- W potocznym rozumieniu człowiek bezrobotny nie kojarzy się z osobą przedsiębiorczą. Jak widać - wygląda to inaczej.
- Tak, jest jednak sporo osób bezrobotnych, które są przedsiębiorcze. Chodzi tu zwłaszcza o ludzi młodych, np. takich, którzy wrócili z zagranicy z pewnym kapitałem i potrzebują tej przysłowiowej kropki nad i, a więc dofinansowania. Są różne pomysły na działalność, począwszy od biurowych, a skończywszy na zakładach mechanicznych; jest nawet jeden pomysł na zakład pogrzebowy.Polecamy teksty na podobny temat
Kategoria: Rozmowy TP
Kategoria: Powiatowy Urząd Pracy
Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze