Artykuły
Na Rynku: Wstydliwa kamienica
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 28 - Marzec 2012r. , godz.: 09:45
Choć mieszkają w samym sercu Prudnika - ściana w ścianę z ratuszem, gdzie wyłożone są m.in. eleganckie, czerwone dywany, chyba niewielu może im pozazdrościć. Bo niby czego?
Od dobrych paru lat wszystkie plenerowe imprezy Gmina organizuje w Rynku. Nie bez powodu. Efektowny bruk, odrestaurowana architektura czy coraz kolorowsze fasady mają odgrywać reprezentacyjną rolę i sprawiać, by Prudnik odwiedzającym gościom na długo zapadał w pamięć. Nie dalej jak kilka miesięcy temu po grodzie Woka oprowadzono samego ministra Radosława Sikorskiego. Polityk był ponoć zachwycony widokiem. Ciekawe, czy byłby równie olśniony, gdyby przyszło mu "podziwiać" te "nieco" mniej estetyczne miejsca. I wcale nie musiałyby to być wnętrza kamienic, na przykład, przy ulicy Chrobrego. Bo prudnickich slumsów nie brakuje również w ścisłym centrum!
- Pierwsza strefa zamieszkania, XXI wiek, a my żyjemy jak psy w budach - skarżą się mieszkańcy budynku przyległego do ratusza. - Ze ścian sypie się tynk. Z dachu cieknie woda, że wiadra trzeba podstawiać. Okna na korytarzu są tak spróchniałe, że nawet ich nie otwieramy, bo mogą wypaść na podwórze, a żeby nie hulał przez nie wiatr, zatykamy je gazetą. W fatalnym stanie jest cała klatka schodowa, od dołu po samą górę. Od dziesiątek lat nie była nawet malowana. Sami staramy się je odświeżać.
Anna Pabis twierdzi, że już nie raz z sąsiadami występowała do Zarządu Budynków Komunalnych o remont, ale jak dotąd efektów nie przyniosło to żadnych.
- Podczas ostatniego spotkania z panem Pikułą chciałam mu pokazać zdjęcia z naszego budynku, ale nie wyraził zainteresowania. Mówił, że wie, jak on wygląda i jest mu wstyd. Skoro tak, to niech zacznie działać, w końcu jest dyrektorem.
Szefostwo ZBK w połowie marca zwróciło się w tej sprawie do Prudnickiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, albowiem nieruchomość jest pod zarządem wspólnoty. Teoretycznie 78 proc. udziałów, w postaci trzech lokali mieszkalnych, ma Gmina, pozostała część należy do właściciela mieszczącego się na parterze lokalu użytkowego.
- Z szacunkowych wyliczeń wynika, że na wymianę okien i instalacji elektrycznej, naprawę dachu i schodów oraz malowanie klatki potrzeba około 50-60 tys. zł - mówi Mirosław Czupkiewicz, prezes PTBS. - Tymczasem na funduszu remontowym tej kamienicy jest jakieś 250 zł. Należałoby więc zaciągnąć kredyt.
- Na najbliższym zebraniu wspólnoty postaram się przekonać właściciela lokalu użytkowego do remontu - zapowiada Zdzisław Pikuła. - Nie potrafię w tej chwili powiedzieć, kiedy ewentualnie mogłyby ruszyć prace.
Mieszkańcy chcą też, by Gmina doprowadziła im obiecaną od lat instalację centralnego ogrzewania. Zdaniem ZEC-u można to zrobić po niewielkich kosztach.
- Raz, że byłoby nam lżej, dwa - nie musielibyśmy wysłuchiwać pretensji sklepikarzy, którzy w kółko nam wytykają, że zanieczyszczamy powietrze paleniem w piecach - dodaje pani Anna. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze