Artykuły
Dębowiec - Wieszczyna: Turysta zmarł na szlaku
Autor: DAMIAN WICHER.
Publikacja: Środa, 14 - Marzec 2012r. , godz.: 09:39
64-letni prudniczanin doznał ataku serca podczas pieszej wycieczki po Górach Opawskich.
Mężczyzna szedł razem z małżonką. W pewnej chwili zaczął uskarżać się na silny ból w klatce piersiowej.
- Gdy zasłabł, jego żona zadzwoniła z komórki na numer alarmowy. Roztrzęsiona kobieta nie była w stanie podać precyzyjnie swojej lokalizacji - relacjonuje mł. asp. Piotr Pogoda, rzecznik KPP w Prudniku. - Dyżurny na podstawie rozmowy z telefonującą zorientował się, że jest ona w lesie między Dębowcem a Wieszczyną. Na miejsce natychmiast skierowano patrol policji oraz pogotowie ratunkowe.
Żeby dotrzeć do poszkodowanego funkcjonariusze musieli chwilami pchać radiowozy po górskiej drodze. Dlaczego do akcji nie użyto terenowego land rovera, który jest na stanie prudnickiej policji, tylko pojechano osobówkami - nasuwa się pytanie.
- Na miejsce udały się te radiowozy, które były akurat w terenie. Zjechanie na komendę zajęłoby tylko cenny czas, a przecież liczyła się każda sekunda. Poza tym początkowo nie było wiadomo w którym dokładnie miejscu znajdowało się to małżeństwo - tłumaczy aspirant Pogoda.
Do czasu nadejścia pomocy (według rzecznika Pogody, policja dojechała po dwudziestu minuach) reanimację nieprzytomnego mężczyzny prowadziła jego żona, którą telefonicznie instruował oficer dyżurny. Potem akcję ratunkową kontynuowali policjanci, a po nich medycy, których na górę dowiózł terenówką leśniczy. Turyście, niestety, nie udało się uratować życia.
- Do tragedii doszło niemal na szczycie Długoty, kilkadziesiąt metrów od zejścia do Wieszczyny - mówi przygnębiony Józef Michalczewski, prezes PTTK. - Okazją do wędrówki było otwarcie nowego schroniska młodzieżowego. Nie był to jednak rajd zorganizowany, każdy szedł indywidualnie, "na własną rękę".
Józef W. był doświadczonym turystą.
- Wędrówkę uprawiał praktycznie w każdy weekend. W swojej karierze zdobył m.in. Rysy, jeździł też na nartach - kontynuuje Józef Michalczewski. - Był dobrym, życzliwym człowiekiem, pomagał innym. Dwukrotnie był złotym sponsorem naszego Rajdu Maluchów. Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze