Artykuły
Kabaret: Paranienormalni dali czadu!
Autor: BARTOSZ SADLIŃSKI.
Publikacja: Środa, 22 - Luty 2012r. , godz.: 09:53
Sala widowiskowa w (starym) Prudnickim Ośrodku Kultury była wypełniona po brzegi, bilety wyprzedano już na tydzień przed występem. I warto było, bo chłopaki z Jeleniej Góry jak zwykle spisali się na medal!
Mieli dobry kontakt z publicznością, czego ukoronowaniem były "wstawki prudnickie"; kabaretowe trio musiało przed występem obcykać sobie co ważniejsze motywy związane z miastem, które przyszło im odwiedzić, bo nie szczędzili żartów ot choćby z zamkniętego "Frotexu", ronda przy Lidlu czy "newralgicznych" prudnickich ulic, takich jak Chrobrego czy Młyńska. Artyści zachowywali się w sposób bardzo swojski; Igor Kwiatkowski (Mariolka) w jednym ze skeczy obiegł nawet publikę dookoła i na koniec przysiadł się do jednego z pierwszych rzędów.
Poza tym, jak to zwykle w kabaretach bywa, aktorzy wybrali sobie jedną osobę z publiki, którą nieustannie "zaczepiali". Tym razem był to widz o imieniu Radek. Chyba się jednak nie pogniewał.
Salwy śmiechu wybuchały dosłownie co chwilę. Wbrew pozorom, eksplozje były najrzadsze w przypadku skeczu z Mariolką, który został odegrany na koniec występu (nie licząc oczywiście bisów). Może motyw rozmów telefonicznych z Gabryśką-krejzolką już się nieco przejadł... Fakt faktem, że nie warto zawężać wiedzy o tym kabarecie jedynie do nośnych skeczy o perypetiach niemądrej blondynki. "Paranienormalni" to przecież, oprócz Igora Kwiatkowskiego, również Robert Motyka i Michał Paszczyk. A - jak to się mówi - "takich dwóch jak nas trzech, to nie ma ani jednego!"
Podczas piątkowego występu zaprezentowali parodię programów kulinarnych Roberta Makłowicza (który tym razem przyjechał do Prudnika, by opowiadać o przyrządzaniu... bułki z szynką); zaśpiewali słynne "Skarpety na dotarcie" (parodiując Czesława Mozila, a w szczególności jego piosenkę "Maszynka do świerkania"); pokazali skecz ze zwariowanym pięściarzem Jackiem Balcerzakiem, człowiekiem-koniem o imieniu Karino oraz dr. Prozakiem (psychologiem sportu), który próbuje ten "sajgon" ogarnąć; nie zabrakło też kawałku z energicznym staruszkiem, który zgłosił się do programu jako ktoś, kto "rozrusza publikę". I udało się! W tych i jeszcze innych skeczach.
Część prudnickich występów tria z Jeleniej Góry można znaleźć na YouTube, gdyż pokazywane były już wcześniej. Jednak bez wstawek prudnickich to już nie to samo. Oprócz tego, czymś typowym dla kabareciarzy jest nieustanne modyfikowanie skeczy, choćby o drobiazgi. Tym sposobem w każdym mieście występ wygląda nieco inaczej.
Szkoda, że występ "Paranienormalnych" nie mógł odbyć się w nowej siedzibie Prudnickiego Ośrodka Kultury, a więc w Pałacu Fränklów. Zarówno widzom jak i artystom byłoby lepiej. I bardziej elegancko. Zadecydowały jednak przyczyny przyziemne. Sala widowiskowa w nowym POK-u pomieści niewiele ponad 100 osób, a to zdecydowanie za mało. Szkoda, bo w takich sytuacjach wychodzi na jaw swego rodzaju niepełnosprawność tego pięknego gmachu.
Najważniejsze jednak, że występ się udał. Kabaret "Paranienormalni" ma teraz swoje pięć minut, które z pewnością jeszcze trochę potrwa. Do atutów kabaretu można zaliczyć choćby to, że nie potrzebuje zbyt często odwoływać się do seksu czy polityki, żeby skutecznie zabawiać publikę. A to jest dzisiaj na wagę złota.Powrót do wyboru artykułu +
Komentarze