Artykuły
Tragiczna historia sprzed kilku lat: Chorobliwa zazdrość - przestępstwo i kara
Publikacja: Środa, 15 - Luty 2012r. , godz.: 10:51
Będzie to opowieść o nieudanym małżeństwie dwojga ludzi, które zakończyło się tragicznie.
Przyszło nam żyć w czasach terroru, przemocy, zabijania, narkomanii, klęsk żywiołowych, buntu młodzieży i ogólnego chaosu XXI wieku. Ludzie żyją w zawrotnym tempie, zaplątani we własne losy codziennego szarego życia. Także w naszej Polsce "powiatowej" zdarzają się niecodzienne przestępstwa i ludzkie dramaty.
Jakub nie był alkoholikiem, nie miał kryminalnej przeszłości, nie wywodził się z rodziny patologicznej, a jednak dopuścił się poważnego przestępstwa. Był spokojnym, zrównoważonym człowiekiem, pracował zawodowo jako kierowca. Jedyne co mu się nie układało to życie osobiste.
Wyjechała do matki
Sabina była jego drugą żoną, młodszą o 15 lat. Pierwsze małżeństwo trwało bardzo krótko, Jakub wniósł pozew o rozwód, zarzucając partnerce zdradę. Po ślubie z Sabiną zamieszkali u rodziców Jakuba. Początkowo pożycie układało się pomyślnie, ale sielanka w ich małżeństwie trwała bardzo krótko. Radykalna zmiana nastąpiła po odwiedzinach siostry Sabiny która przyjechała z Australii. Po wyjeździe siostry (której opowiedziała o swojej sytuacji) Sabina mało się odzywała do męża, stała się oschła i oziębła. Wielkim zaskoczeniem dla Jakuba był moment, gdy pięknego jesiennego dnia, bez żadnego wyjaśnienia, Sabina wyprowadziła się do matki mieszkającej w Nowym Świętowie. Jakub był załamany. Jeździł do żony prawie codziennie, chciał z nią koniecznie porozmawiać, chciał wiedzieć jaki był powód, że go opuściła. Przywoził kwiaty... Ale Sabina nie chciała rozmawiać, nie chciała wrócić i była w tym postanowieniu nieugięta.
Gazem i nożem
Budził się mglisty zimowy grudniowy dzień. Była godzina 7.00 rano. Sabina szła w kierunku przystanku PKS - dojeżdżała do pracy do Głuchołaz. Na dworze było jeszcze szaro. Nagle, tuż przed Sabiną pojawił się wysoki mężczyzna ubrany na czarno z kapturem na głowie - scena jak z filmu kryminalnego. Wokół było pusto. Przestraszona Sabina usłyszała nagle głos męża spod czarnego kaptura. Oświadczył, że musi koniecznie z nią porozmawiać, odpowiedziała mu, iż spieszy się na przystanek i nie ma czasu na rozmowy. To był jej błąd. Być może to oświadczenie wywołało w nim wybuch agresji. Kiedy chciała ominąć męża wyciągnął ręczny miotacz gazu i prysnął Sabinie w twarz. Zaczęła krzyczeć, wołać o pomoc, usiłowała uciekać i wyrwać się z jego objęć, co go jeszcze bardziej rozdrażniło. Wyjął nóż z kieszeni, którym zadał cios w lewy bok klatki piersiowej kobiety. Gdy Sabina wciąż krzyczała, wzywając pomocy, mężczyzna zadał jej drugi cios nożem w prawy bok. Sabina upadła na ziemię. Jakub wołał, że zabije żonę, jeśli się nie uspokoi. On chce tylko z nią porozmawiać! W tym samym momencie nadjechał samochód ciężarowy, Jakub uciekł. Kierowca pojazdu zawiózł Sabinę do szpitala, gdzie udzielono jej pomocy.
W taki to sposób Jakub miotany silnymi emocjami i chorobliwą zazdrością stał się przestępcą podejrzanym o usiłowanie zabójstwa żony.
Sam się zgłosił na policję
Powiadomiona o zajściu policja rozpoczęła rutynowe czynności. Ruszyła machina organów ścigania. Policja nie mogła ustalić miejsca pobytu podejrzanego, prokurator wszczął śledztwo. Rozpoczęła się seria przesłuchań, gromadzenie dowodów. To rutynowe czynności w postępowaniu przygotowawczym. Akta śledztwa były coraz grubsze. Każdy dokument w aktach ma swoje uzasadnienie i musi być dokładnie sprecyzowany, a każda czynność w prowadzonym śledztwie musi byś udokumentowana.
Trzy dni po zdarzeniu Jakub sam zgłosił się na policję. Prokurator przedstawił mu zarzut usiłowania zabójstwa żony. Przesłuchany w charakterze podejrzanego Jakub nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu.
- Chciałem jedynie z nią porozmawiać, aby mi wytłumaczyła dlaczego odeszła - mówił podczas długiego przesłuchania mężczyzna. - Podejrzewałem ,że żona ma kochanka, chociaż nie miałem żadnych dowodów. Zacząłem śledzić żonę, przy pomocy znajomego założyłem podsłuch w mieszkaniu teściowej, aby kontrolować wszystkie ich rozmowy. Podejrzewałem, że żona chce wyjechać do Australii, nie mogłem do tego dopuścić. Ustaliłem również, że żona wniosła pozew o rozwód. W sądzie w Opolu wręczono mi odpis pozwu, w którym żona zarzucała mi same kłamstwa. Musiałem z nią koniecznie porozmawiać i wyjaśnić tę sytuację i wówczas postanowiłem pojechać do Nowego Świętowa.
Kocham żonę
Kiedy podejrzany zjawił się na miejscu zdarzenia, rządziły nim już tylko negatywne emocje, rozpacz i poczucie ogromnej krzywdy, a przede wszystkim potrzeba działania.
Oskarżony zeznał, iż nie pamiętał wszystkich szczegółów zdarzenia, po zranieniu żony i ucieczce z miejsca wypadku, przebywał nad Jeziorem Nyskim. Dzwonił do kuzyna, pytając co się dzieje z jego żoną, otrzymał informację iż odniesione rany nie są śmiertelne i żona przeżyje. Zeznał, że chciał popełnić samobójstwo, połykając rteć uzyskaną z termometru, ale bez rezultatu.
- Bardzo żałuję tego co się stało, chciałbym cofnąć czas, kocham swoją żonę i jedynie czego pragnę to aby mi wybaczyła - mówił podczas przesłuchania.
Po przedstawieniu zarzutów podejrzany został tymczasowo aresztowany.
Byłam niewolnicą
Jakże całkiem odmienne i kontrowersyjne zeznania złożyła żona podejrzanego Sabina Z. Oto wyjątki z jej zeznań: - W krótkim czasie po ślubie stałam się prawdziwą niewolnicą w naszym małżeństwie. Oprócz chorobliwej oszczędności teściowej dotyczącej używania prądu, gazu, wody, mąż wyznaczył mi dokładnie godziny zajęć domowych, wyznaczył mi również drogę do pracy, oraz dokładną godzinę powrotu. Kiedy spóźniłam się 10 minut, robił mi awantury. Nie można mi było rozmawiać z nikim przez komórkę bez wiedzy męża, który musiał znać dokładną treść rozmowy. Zrobił mi awanturę, kiedy znajomy podwiózł mnie do domu. Ciągle mnie podejrzewał, że go zdradzam i na pewno mam kochanka. W nocy nie mogłam skorzystać z ubikacji, bo obudzę teściów. Bez przerwy mnie śledził, bez jego wiedzy nie mogłam nic zrobić. Byłam psychicznie torturowana, u kresu wytrzymałości. Zachowanie męża było podejrzane. Wtedy przyjechała moja siostra, której opowiedziałam całą historię. Korzystając z nieobecności męża i teściowej, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechałam do matki mieszkającej w Nowym Świętowie. Mąż szybko mnie tam odnalazł, zaczął się dalszy ciąg prześladowania.
Całymi dniami czatował pod domem, śledził każdy mój krok, podsłuchiwał moje rozmowy, przypadkowo znalazłam aparaturę podsłuchową, którą dostarczyłam na policję, ogarnięty obsesyjną zazdrością nie dawał mi spokoju Byłam jego niewolnicą.
Pod koniec przesłuchania dodała: - Żądam ścigania męża, który usiłował mnie zabić, nadal obawiam się o swoje życie.
Działał w amoku
W tego typu sprawach kryminalnych, podejrzany musi być poddany badaniom psychiatrycznym Po przeprowadzonych badaniach ambulatoryjnych biegli psychiatrzy zawioskowali przeprowadzenie obserwacji sądowo -psychiatrycznej, bez której nie sposób dokładnie określić stanu zdrowia psychicznego podejrzanego. Obserwacja trwa co najmniej 6 tygodni. Każda czynność w prowadzonym śledztwie musi być udokumentowana poparta odpowiednimi przepisami kodeksu karnego. Akta śledztwa stają się coraz grubsze.
Po zakończonej obserwacji podejrzanego Jakuba Z. biegli wydali opinię. Prokurator skierował akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Opolu właściwym do rozpoznania tej sprawy oskarżając Jakuba Z. o to że:
"W dniu 22 grudnia 2004, działając z zamiarem pozbawienia życia dwukrotnie uderzył nożem Sabinę Z. w klatkę piersiową, lecz zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi na jej obronę i interwencję osób trzecich przy czym czynu tego dopuścił się mając w znacznym stopniu o g r a n i c z o n ą zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem, tj. o przestępstwo z art. 13 § 1 w zw. z art. 148 § 1 kk i w zw. z art. 31§ 2 kk."
Mówiąc prostym językiem w czasie popełnienia przestępstwa podejrzany nie był w pełni świadomy tego co uczynił, wbijając nóż w klatkę piersiową żony i w tym momencie można śmiało stwierdzić, iż opętany chorobliwą zazdrością działał w tzw. amoku i "zamroczeniu" umysłowym.
Osadzony w Areszcie Śledczym w Opolu Jakub Z. oczekiwał na rozprawę. Od czasu popełnienia przestępstwa minął długi rok.
Skazany na 4 lata
Wyrokiem Sądu Okręgowego w Opolu z dnia 11.01.2006 r. Jakub skazany został na 4 lata pozbawienia wolności. Sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. To jeszcze nie koniec postępowania procesowego. Na skutek apelacji obrońcy - Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zmienił zaskarżony wyrok zmieniając również kwalifikację prawną czynu, uznając iż oskarżony popełnił jedynie występek i wymierzył mu karę 3 lat pozbawienia wolności, na poczet kary zaliczono oskarżonemu areszt tymczasowy trwający 2 lata i 3 miesiące.
Uzasadnienie Sądu Apelacyjnego było bardzo długie i wyczerpujące. Czytamy w nim m.in.: "Zebrany w sprawie materiał dowodowy nie pozwala w sposób pewny i nie budzący żadnych wątpliwości na ustalenie, że oskarżony Jakub Z. działał z zamiarem pozbawienia życia swojej żony Sabiny.
Lekarze psychiatrzy analizując stan psychiczny oskarżonego, biorąc pod uwagę wniesiony pozew o rozwód stwierdzają między innymi (...) pojawiły się wówczas dodatkowo rozpacz, złość, poczucie ogromnej krzywdy oraz potrzeba działania w postaci usilnego dążenia do spotkania z żoną i przeprowadzenia bezpośredniej rozmowy (...) w rzeczywistości zaplanowane przez oskarżonego spotkanie z żoną i dążenie do rozmowy z nią ,było przejawem ujścia nagromadzonych silnych emocji, wywołanych całą sytuacją w tym ciągłym upokarzaniem go."
To są tylko wyjątki długiego uzasadnienia niewątpliwie na korzyść oskarżonego, bowiem wszystkie wątpliwości powstałe w toku śledztwa, bądź też w toku postępowania procesowego, wyjaśnia się na korzyść oskarżonego. Ewidentny tego przykład mamy w uzasadnieniu Sądu Apelacyjnego, który przyjął obowiązującą zasadę prawną równocześnie wymierzając mu karę w dolnych granicach ustawowego zagrożenia. Tyle litera prawa. Jeden ze znanych karnistów powiedział: "każda zbrodnia krojona jest na inny wymiar".
Jakub został oskarżony ,osądzony i skazany. Czy sprawiedliwie, nie nam o tym decydować, od tego jest Wymiar Sprawiedliwości.
Na koniec zadam pytanie: czy dwoje ludzi, którzy wiążą swoje losy i chcą razem spędzić życie, to los na loterii?
LuizaPowrót do wyboru artykułu +
Komentarze